"Interwencja": Odcięci od świata. Rzeka zalewa jedyną drogę

Polska
"Interwencja": Odcięci od świata. Rzeka zalewa jedyną drogę
Interwencja

Mieszkańcy Kolonii Ostrów na Lubelszczyźnie pokonują 3,5 kilometra pieszo lub rowerem, by dotrzeć do najbliższej miejscowości. Dzieje się tak po ulewnych deszczach, gdy jedyna droga w okolicy zalewana jest przez rzekę. Woda stoi tygodniami odcinając ludzi od świata. Materiał "Interwencji".

Od kilku dekad mieszkańcy Jeziorzan na Lubelszczyźnie drżą podczas opadów deszczu. Regularnie zalewane są pola uprawne oraz gospodarstwa. Przyczyną podtopień jest wysoki stan wody w przepływającej przez gminę rzece.

 

- Ja codziennie wylewam wodę z piwnicy. Kartofle pozbieraliśmy w worki i wiadrem wynoszę. Rano wylałam sześć wiader, na wieczór znowu będzie sześć – opowiada jedna z mieszkanek Jeziorzan.

 

Jacek Ślęzak z rodziną mieszka w sąsiedniej miejscowości. Jednak by dojechać do Kolonii Ostrów musi pokonać drogę, która kilka razy w roku znajduje się pod wodą. Obecnie Ślęzakowie już od miesiąca są odcięci od świata. 

 

ZOBACZ: Gliwice: Pomógł dokręcić koło w aucie. Nie miał czystych intencji

 

- Jesteśmy odcięci. Teraz można dotrzeć tylko pieszo, to 3,5 kilometra. Dzieci nie chodzą do szkoły, bo droga jest podmyta przez wodę. Pod płytami płynie woda, one mogą się osunąć i można się wywrócić ciągnikiem. Samochodem się nie przejedzie, bo samochód jest zatapiany. Idziemy po zakupy i na rowerach przywozimy. XXI wiek... – tłumaczy Jacek Ślęzak.

 

- Latem to się bardzo dobrze żyje, ale teraz całkiem źle. W Jeziorzanach ostatni raz byłam w grudniu, na Boże Narodzenia w kościele. No niestety ja w gumowcach nie pójdę, nie mogę chodzić tak daleko. Nie wiem, jak miałaby dotrzeć do mnie karetka. Lepiej, żeby nie przyjeżdżała – przyznaje pani Helena, mieszkanka Kolonii Ostrów.

 

- My jesteśmy już trzecim pokoleniem, które walczy o tę drogę. Tak nas odsyłają: a to jak woda stanie, będą robić, to woda spadnie… Sprawa się zamyka – dodaje kolejny mieszkaniec pan Wojciech.

Mieszkańcy mają dość

Mieszkańcy Kolonii Ostrów mają dosyć ciągłych problemów z dojazdem do swoich domów. Kłopotem jest też fakt, że miejscowość leży na terenie gminy Michów, a droga należy do gminy Jeziorzany. Od lat samorządy nie mogą porozumieć się, kto ma rozwiązać problem.

 

- Problemem są pieniądze, których gmina Jeziorzany nie ma aż tyle, by podnieść drogę. Mieszkańcy sobie wyobrażają, że to jest koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych, a to koszt kilku milionów złotych. To jest problemem przede wszystkim – mówi Mariusz Grobel, wójt gminy Jeziorzany.

 

- Teoretycznie jest to możliwe, żeby postawić estakadę. Gdyby oba samorządy podjęły się budowy tej drogi, podniesienia jej około metra, utworzylibyśmy tamę, która spowodowałaby piętrzenie wody i zalewanie kolejnych miejscowości – uważa Jarosław Radomski, zastępca wójta gminy Michów.

 

Mieszkańcy Kolonii Ostrów mają dosyć. Liczą, że urzędnicy dojdą w końcu do porozumienia i znajdą rozwiązanie problemu. Na razie wszyscy czekają, aż woda opadnie i droga będzie przejezdna. 

zdr / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie