Warszawa: Jechała bez biletu i wygrała w sądzie. Bo biletomat nie działał
Hiszpankę złapano w warszawskim autobusie na jeździe bez ważnego biletu. Kobieta tłumaczyła, że nie była w stanie go kupić, bo zepsuł się biletomat, a inne punkty stacjonarnej sprzedaży nie działały. To nie przekonało kontrolerów, dlatego wlepili jej karę. Podróżna uznała, że to ona jest poszkodowana i wygrała w sądzie - bo to przewoźnik powinien zapewnić możliwość opłacenia podróży.
Hiszpanka mieszkająca w Krakowie pojechała do Warszawy, a gdy tam dotarła, chciała skorzystać z komunikacji miejskiej. Było po godzinie 23, do tego trwała pandemia i obowiązywały restrykcje, więc kupienie biletu na autobus było trudne.
Kobieta zauważyła, że biletomat jest w jej pojeździe, dlatego do niego wsiadła. Jak się jednak okazało, maszyna nie działała. Chwilę później pojawili się kontrolerzy, którym próbowała wyjaśnić, że nie była w stanie opłacić przejazdu. Kazali jej wysiąść na najbliższym przystanku.
Podróżna uznała, że to ona jest poszkodowana. Poszła do sądu
Kontrolerzy nalegali, by Hiszpanka zapłaciła opłatę dodatkową za brak biletu jak najszybciej się da i to gotówką. - Trwało to kilkanaście minut. Byli od niej znacznie wyżsi, składali propozycje podwiezienia do najbliższego bankomatu, bo nie miała przy sobie pieniędzy - mówiła w Polsat News adwokat Joanna Składkowska z kancelarii "Bielański, Składkowska".
ZOBACZ: Kobyłka. Praca szuka człowieka. Jest jeden warunek: musi mieć "jaja"
Jak dodała prawniczka kobiety, wspomniane okoliczności wzbudziły wątpliwości pasażerki, która ostatecznie nie zapłaciła ani za bilet, ani kary. Powiadomienie o nałożeniu opłaty dodatkowej przyszło do Hiszpanki później - pocztą. Zdecydowała się wtedy pójść do sądu - a ten przyznał jej rację i oddalił powództwo stołecznego ratusza.
WIDEO: Relacja reporterki Polsat News Teresy Gut
- W tym autobusie biletomat się znajdował. Konsument ma prawo przypuszczać, że skoro wchodzi do pojazdu, zostanie mu zapewniona możliwość zakupu biletów. Wszelkie postanowienia umowne, że pasażer ma obowiązek posiadania aplikacji na smartfona albo wyjścia z pojazdu (gdy biletomat nie działa), trzeba kwalifikować jako niedozwolone - ocenił Zygmunt Drożdżejko, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Kiedyś bilety w Warszawie sprzedawali kierowcy i motorniczowie
Na razie nie wiadomo, czy warszawski samorząd odwoła się od wyroku, a może wprowadzi alternatywne metody kupowania biletów w transporcie zbiorowym, gdy zepsuje się biletomat.
ZOBACZ: Awaria terminali płatniczych w całej Polsce. Tylko gotówka na autostradzie i w pizzerii
Czy wyjściem z sytuacji będzie "awaryjne" sprzedawanie biletów przez kierujących pojazdami? Taką możliwość w stołecznym ZTM zlikwidowano 1 stycznia 2018 roku. Organizatorzy transportu miejskiego uznali wówczas, że sieć dystrybucji biletów jest wystarczająco rozwinięta.
Wyroku krakowskiego sądu nie można automatycznie odnosić do każdej następnej takiej sprawy. Nie daje on więc alibi dla wszystkich gapowiczów - wiele zależy od kontekstu sytuacji.