Protesty w Brazylii. Prezydent zabiera głos: Każdy, kto brał w tym udział, zostanie ukarany

Świat
Protesty w Brazylii. Prezydent zabiera głos: Każdy, kto brał w tym udział, zostanie ukarany
@LulaOficial/Twitter
Prezydent kraju Luiz Inacio da Silva

- Ktokolwiek brał w tym udział, zostanie odnaleziony i ukarany. Demokracja gwarantuje prawo do swobodnego wyrażania opinii, ale wymaga też od ludzi poszanowania instytucji. Za to co dzisiaj zrobili, muszą ponieść karę - mówił - nie kryjąc wzburzenia - prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva. To odpowiedź na demonstracje i zamieszki, które wybuchły w niedzielę w tym kraju.

Zwolennicy byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro wdarli się w niedzielę po południu do budynków administracji rządowej, Kongresu oraz pałacu prezydenckiego w stolicy kraju Brasilii. Demolują wnętrza pomieszczeń, parking pałacu prezydenckiego, atakują funkcjonariuszy na koniach.

"Demokracja to jedno, poszanowanie instytucji to drugie"

Po wielu godzinach protestów i aktów wandalizmu głos w telewizji państwowej Brazylii zabrał obecny prezydent kraju Luiz Inacio Lula da Silva. 

 

- Pewnie widzieliście dzisiejsze barbarzyństwo w Brasilii - zwrócił się do widzów - Ci ludzie, których nazywamy faszystami, najbardziej obrzydliwym zjawiskiem w polityce, wtargnęli do pałacu i do Kongresu. Naszym zdaniem zabrakło odpowiednich zabezpieczeń - powiedział.

 

ZOBACZ: Brazylia: Zwolennicy byłego prezydenta Bolsonaro szturmują Kongres

 

- Ktokolwiek brał w tym udział, zostanie odnaleziony i ukarany. Demokracja gwarantuje prawo do swobodnego wyrażania opinii, ale wymaga też od ludzi poszanowania instytucji. Za to co dzisiaj zrobili, muszą ponieść karę - podkreślił.

"Dowiemy się, kto to finansował"

Jak dodał, demonstranci "wykorzystali ciszę w niedzielę, kiedy wciąż jeszcze powoływany jest rząd", żeby zrobić to, co zrobili. - I wiecie, że jest kilka przemówień byłego prezydenta zachęcających do tego. I to jest również jego odpowiedzialność partii, które go wspierały - dodał.

 

- Dowiemy się, kto sfinansował tych, którzy dzisiaj udali się do Brazylii. Wszyscy zapłacą za to z mocy prawa - podkreślił.

 

Luiz Inacio Lula da Silva wydał też dekret umożliwiający przejęcie władzy przez administrację federalną w dystrykcie obejmującym stolicę kraju Brasilię. Zdaniem szefa państwa ma to na celu przywrócenie ładu w mieście po inwazji na budynki państwowe sympatyków byłego prezydenta Jaira Bolsonaro.

 

 

Prezydent kraju Luiz Inacio da Silva, który został zaprzysiężony 1 stycznia, przebywa obecnie w stanie Sao Paulo, na południowym wschodzie kraju.

Protesty w Brazylii. Szturm zwolenników Bolsonaro

Jair Bolsonaro opuścił 30 grudnia Brazylię udając się ze swoimi najbliższymi współpracownikami do USA. Zadeklarował, że “niebawem wróci do kraju”.

 

Część brazylijskich komentatorów twierdzi, że dyskrecja z jaką Bolsonaro zaplanował swój wyjazd z kraju może świadczyć o tym, że ma on obawy, iż po objęciu władzy przez administrację Luli stanie się celem prześladowań ze strony środowiska nowego, lewicowego prezydenta Brazylii.

 

Bolsonaro uznał 3 listopada swoją porażkę w wyborach prezydenckich, a także wezwał swych zwolenników do zaniechania masowych blokad na drogach w całym kraju. Część zwolenników prawicowego polityka w dalszym ciągu organizowała protesty, twierdząc, że wygrana Luli niewielką przewagą to efekt oszustwa popełnionego podczas wyborów.

nb/ sgo / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie