Szczecin. Lekarz uchylał się od płacenia odszkodowania pacjentce. Decyzja sądu ws. Wiesława Sz.

Polska
Szczecin. Lekarz uchylał się od płacenia odszkodowania pacjentce. Decyzja sądu ws. Wiesława Sz.
"Państwo w Państwie"
Lekarz uchylał się od płacenia, tymczasem rodzina pacjentki, która skrzywdził, była na granicy egzystencji.

Sąd Apelacyjny w Szczecinie odroczył decyzję w sprawie anestezjologa Zbigniewa Sz. do 11 stycznia przyszłego roku. Lekarz skazany za popełniony 16 lat temu błąd medyczny, wystąpił o odbywanie bezwzględnej kary 1 roku i 4 miesięcy więzienia w domu z elektroniczną bransoletką oraz z możliwością pracy. Jednak prokuratura nie zgadza się na takie rozwiązanie. Skazany lekarz od niedawna kieruje kliniką.

Sąd Apelacyjny w Szczecinie zajmował się sprawą anestezjologa, który został skazany na bezwzględne więzienie za to, że nie realizował wcześniejszego wyroku nakazującego wypłacenie pacjentce odszkodowania i renty za błąd w sztuce lekarskiej.

 

Chodzi o możliwość odbywania wyroku w systemie dozoru elektronicznego. W tej sprawie odbyło się już kilka rozpraw. W środę sprawa kolejny raz została odroczona podał portal gs24.pl. - Sąd drąży temat, zanim podejmie ostateczną decyzję - wyjaśniał sędzia Janusz Jaromin z Sądu Apelacyjnego w Szczecinie portalowi.

Nie chciał ani płacić, ani iść do więzienia

Skazany lekarz zwrócił się o odbycie kary na wolności w tzw. obroży elektronicznej. Sąd penitencjarny przychylił się do wniosku, ale decyzję zaskarżyła prokuratura.

 

Śledczy nie zgadzają się, by lekarz odbywał karę z obrożą elektroniczną na nodze i uważają, że taki sposób odbycia kary znacznie złagodziłby jej dolegliwość.

 

ZOBACZ: Zielona Góra. Córka miała leżeć w klinice. Fałszywy lekarz zgarnął 200 tys. zł

 

Mimo że sąd nakazał płacić poszkodowanej pacjentce, jej rodzina przez lata nie mogła doprosić się pieniędzy na leczenie i rehabilitację córki.

 

Sąd penitencjarny zgodził się jednak na to, by celę zamienić na dozór elektroniczny. Ten sposób odbywania kary przewiduje, że skazany odbywa ją w swoim domu.

 

Według sądu w ciągu dnia od poniedziałku do soboty lekarz mógłby pracować poza miejscem zamieszkania od godz. 19 do 6. Z kolei w niedzielę musiałby przebywać w miejscu zamieszkania od godz. 17 do 10.

 

Doktor Wiesław Sz. nie rozmawia z dziennikarzami.

Skazany lekarz został szefem kliniki

Dziennikarz zachodniopomorskiego portalu gs24.pl Mariusz Parkitny ustalił, że skazany dwukrotnie lekarz został szefem Kliniki Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Ostrych Zatruć w szpitalu klinicznym Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.

 

"Głos Szczeciński" podał, że lekarz przychodzi do szpitala w z nadajnikiem, bo zaczął odbywanie kary w ramach dozoru elektronicznego.

"Dotychczas kierujący kliniką profesor Maciej Żukowski za kilka tygodni odejdzie z pracy. Powody tej decyzji nie są znane" - pisze gs24.pl.

 

Według portalu dyrekcja musiała znaleźć inna osobę, która pokierowałaby kliniką do czasu wyboru jej nowego szefa. Sięgnięto po dra Wiesława Sz., na którym ciążą dwa wyroki.

 

ZOBACZ: Fatalna pomyłka lekarzy. W jej ciele zaszyli chustę chirurgiczną

 

Lekarze pracujący w klinice zgadzają się, że każdy medyk może popełnić błąd. Nie chcą oceniać unikania wypłaty odszkodowania. "Ale wyrok prawomocny jest faktem i to dyrekcja powinna brać pod uwagę podejmując decyzję, kto powinien pokierować kliniką do czasu wyboru nowego szefa. Chodzi o etykę, zasady, przejrzystość" - powiedział jeden z lekarzy kliniki "Głosowi Szczecińskiemu".

 

Władze szpitala poinformowały, że Wiesław Sz. kieruje kliniką "czasowo", bo nie ma do tego przeciwwskazań formalnych. - Wspomniany lekarz jest zastępcą lekarza kierującego Kliniką Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Ostrych Zatruć od 16 lat. Jego praca w tym zakresie, w sytuacji, kiedy nieobecny jest lekarz kierujący, nie jest niczym nowym. Nie został on awansowany - powiedziała mediom Bogna Bartkiewicz, rzeczniczka Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 2 PUM w Szczecinie.

 

Także Okręgowa Izba Lekarska poinformowała, że nie ma informacji o wyroku sądowym dotyczącym lekarza i w związku z tym jego prawo wykonywania zawodu nie zostało zawieszone lub ograniczone, ani nie został go pozbawiony. Procedura wyboru nowego szefa kliniki jest w toku.

"Córka będzie warzywko"

Do tragedii doszło 8 czerwca 2006 roku. Katarzyna Kozodój zgłosiła się na zabieg chirurgii plastycznej do jednej ze szczecińskich prywatnych klinik. Wiesław Sz., lekarz-anestezjolog, usypiając kobietę, przebił jej rurką do intubacji tchawicę. Sprawą w kwietniu 2016 zajmował się program "Państwo w Państwie".

 

Z ustaleń reporterów programu "Państwo w Państwie" wynikało, że u kobiety doszło do niedotlenienia mózgu. Medyk miał zorientować się, co się stało dopiero po 10 minutach, bo rozmawiał przez telefon. Dodatkowo na twarz operowanej kobiety zsunęła się chusta.

 

- "Córka będzie warzywko", powiedział do nas - wspominał w 2016 roku w programie "Państwo w Państwie", opiekujący się całkowicie sparaliżowaną córką Jan Kozdój.

 

Wiesław Sz. został skazany w 2010 roku za błąd w sztuce na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu. Pani Katarzynie sąd przyznał 1,6 mln zł odszkodowania i zasądził miesięczną rentę. Kolejny wyrok zapadł, kiedy Wiesław S. przepisał majątek na żonę, by nie płacić poszkodowanej kobiecie. Zaczął żonie płacić alimenty, by komornik nie mógł zajmować jego zobowiązań. Sz. zarabiał 34 tys. zł miesięcznie, a żonie przekazywał 19,5 tys. - tyle ile maksymalnie mógłby zając komornik.

 

ZOBACZ: "Interwencja": "Na co czekali?". Zmarła w piątym miesiącu ciąży

 

W tym czasie rodzina sparaliżowanej chorej zadłużyła się, by ją ratować, groziła jej eksmisja, a jej ojciec ogłosił upadłość.

 

Za uciekanie z majątkiem przed egzekucją szczeciński sąd skazał lekarza 27 maja 2021 roku prawomocnie na półtora roku bezwzględnego więzienia. Jego żona Małgorzata dostała wyrok roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Adwokat, który im pomagał został ukarany dwuletnim zakazem wykonywania zawodu. 

 

Sąd nałożył na skazanych grzywny w wysokości kilkudziesięciu tys. zł i nakazał lekarzowi zastosowanie się do ugód z pokrzywdzoną. 

 

Po mediacjach, które nastąpiły po tej sprawie lekarz oddał pieniądze rodzinie pacjentki - podaje gs24.pl. Anestezjolog, jego żona i adwokat przeprosili za swoje zachowanie. A rodzina pokrzywdzonej zadeklarowała, że nie chce już kary. Jednak sąd odwoławczy utrzymał wyrok bezwzględnego więzienia dla lekarza, sędzia nie przystał na wniosek o nadzwyczajne złagodzenie kary.

pgo/hlk/map / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie