"Państwo w Państwie": Nagradzany strażnik graniczny oskarżony przez przemytników, których zatrzymał

Polska
"Państwo w Państwie": Nagradzany strażnik graniczny oskarżony przez przemytników, których zatrzymał
Polsat News

Przez ponad 20 lat strzegł polskiej granicy. Teraz ma trafić do więzienia, przez pomówienia bandytów. Jak to możliwe, ze ich słowo jest ważniejsze niż wszystkie inne dowody? Zapowiedź materiału Rafała Zalewskiego z programu "Państwo z Państwie". Emisja 6 listopada o godz. 19:30 w Polsat News.

Krzysztof Brańka to emerytowany oficer Straży Granicznej. Służbę zakończył w 2010 roku, gdy po ponad 23 latach przeszedł na emeryturę. Za swoją pracę był odznaczany i nagradzany. Otrzymał m. in. order od prezydenta RP. Jeden z jego sukcesów zawodowych zaowocował nawet przedwczesnym awansem na stopień majora Straży Granicznej. Uzyskał go za zatrzymanie dwóch przemytników – Zbigniewa J. oraz Dariusza K. w 2005 roku.

 

- Dariusz K. to jest bandzior, wyrafinowany, inteligentny, sprytny. Niebezpieczny przestępca. Myślę, że mógł przez te wszystkie lata przerzucić tysiące osób przez granicę – opowiada Krzysztof Brańka.

 

"Żonie przystawili broń do głowy"

 

Po ponad trzech latach życia na emeryturze, w październiku 2013 roku, Brańka został zatrzymany. Nad ranem do jego domu wpadła grupa antyterrorystów (w tym czasie w mieszkaniu była jego żona oraz wówczas niespełna 9-letni syn). Szukano u niego materiałów wybuchowych, broni i amunicji oraz narkotyków. Przeszukanie nic nie wykazało w domu Krzysztofa Brańki.

 

- Żonie przystawili długą broń do głowy, 'stój k...o bo cię zastrzelę'. Tak powiedzieli do mojej żony – 'stój k...o, bo cię zastrzelę'. A przecież ani ona, ani ja nie jesteśmy żadnymi bandytami – relacjonuje Krzysztof Brańka.

 

Emerytowany major Straży Granicznej został w końcu doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Lublinie, gdzie usłyszał zarzut przyjęcia od Dariusza K. i Zbigniewa J. korzyści finansowej. Zarzuty oparto na zeznaniach wymienionych przemytników – tych samych, których Brańka zatrzymał osiem lat wcześniej. Na początku był posądzony o przyjęcie łapówki w wysokości 500 złotych. Później te kwoty w zeznaniach przestępców zmieniały się.

 

- Na początku posądzili tatę o przyjęcie łapówki w wysokości 500 złotych. To też było najśmieszniejsze w tej sytuacji, bo tata jak ich zatrzymał, znalazł 28 tys. dolarów – opowiada syn Kamil Brańka.

 

 

Sąd uwierzył zeznaniom przemytników. Nie wziął pod uwagę relacji Krzysztofa Brańki. W styczniu 2020 roku sąd uznał, że Krzysztof Brańka jest winny zarzucanych mu czynów i skazał go na 2,5 roku więzienia. Ponadto ma zapłacić grzywnę w wysokości około 20 tys. zł. Taki wyrok skutkuje również pozbawieniem go emerytury. Sąd Apelacyjny kilka miesięcy później podtrzymał wyrok.

 

- Dzisiaj nie chroni się oficera, tylko wierzy się bandytom! Wierzy się bandytom przed sądem, to dotyczy nie tylko mnie – mówi skazany mężczyzna.

Prokurator zasugerowała przemytnikowi zeznanie nieprawdy

Nasz reporter dotarł do przemytnika Dariusza K. Pomawiający mężczyznę przestępca przyznał, że zeznał nieprawdę o przyjęciu przez Brańkę łapówki. Dodał, że takie pomówienie funkcjonariusza Straży Granicznej zasugerowała mu prowadząca sprawę prokurator. Dariusz K. przyznał to również przed sądem, ale nie miało to dużego znaczenia dla wyroku.

 

- Wie pan, ja wtedy zostałem zawinięty, a miałem dwumiesięczne dziecko na Ukrainie. Żeby wyskoczyć do dziecka, to w śledztwie zeznałem, że tam mu coś dawałem, no - mówi Dariusz K. – były przemytnik.

 

30 września Krzysztof Brańka miał stawić się do zakładu karnego na odbycie kary, ale tego nie zrobił.

 

Więcej w programie "Państwo w Państwie" o 19:30 w materiale Rafała Zalewskiego.

 

Wcześniejsze odcinki programu można obejrzeć tutaj.

map / Polsat News, Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie