Skandal w Wielkiej Brytanii. Oficer przerwała milczenie w sprawie molestowania na łodzi podwodnej

Świat
Skandal w Wielkiej Brytanii. Oficer przerwała milczenie w sprawie molestowania na łodzi podwodnej
Paul Halliwell/DeffenceImaginery.go.uk/Wikimedia Commons/OGL v1.0, Will Haigh/Wikimedia Commons/OGL v1.0
Sprawa molestowania byłej oficerki Royal Navy odbiła się w Wielkiej Brytanii szerokim echem

- W brytyjskiej Royal Navy kobiety miały padać ofiarą nadużyć na tle seksualnym - poinformował dziennik "Daily Mail". Do gazety zgłosiła się 30-letnia Sarah Brook, która od dzieciństwa marzyła o pracy w marynarce wojennej. Po kilku latach wystąpiła z jej szeregów, bo doświadczała molestowania w trakcie służby na okrętach podwodnych.

Sophie Brook marzyła o służbie w Royal Navy od 12 roku życia. W 2011 roku rozpoczęła studia wojskowe, zaś w 2014 roku stała się jedną z pierwszych kobiet dopuszczonych do służby na okrętach podwodnych. To właśnie tam rozegrał się jej koszmar. 

Obrzydliwe zachowanie kolegów

30-latka relacjonowała, że przez cały czas dawano jej do zrozumienia, że okręty podwodne nie są miejscem dla kobiet. Zwierzyła się "Daily Mail" także z tego, że padła ofiarą molestowanie ze strony swoich kolegów z armii. Opowiadała o mężczyźnie, który wsadzał jej penisa do kieszeni w momencie, gdy patrzyła przez peryskop. Inne przypadki nadużyć seksualnych to m.in. niechciane pocałunki i obnażanie się w jej obecności. Na pokładzie okrętu miało dochodzić także do przemocy psychicznej i fizycznej. 

 

Sarah Brook dowiedziała się, że zajmuje szóste miejsce na tzw. "liście gwałtów", na której koledzy uszeregowali służące na okręcie kobiety w kolejności, w jakiej powinny zostać zgwałcone w przypadku katastrofy na morzu.

Reakcja dowództwa Royal Navy

Poszkodowana podkreślała, że ze względu na specyfikę służby nie ma żadnej możliwości zgłoszenia nadużyć. Gdy powiedziała o molestowaniu przełożonemu, ten miał jej dać do zrozumienia, że lepiej, by nie składała formalnej skargi. W związku z traumatycznymi doświadczeniami zdecydowała się odejść ze służby. 

 

O niepożądanych zachowaniach marynarzy opowiadały także dwie inne kobiety, do których dotarł "Daily Mail". Prosiły one jednak o zachowanie anonimowości. 

 

Szef Royal Navy admirał Ben Kay zapowiedział rozpoczęcia śledztwa w tej sprawie. 

 

"Jestem głęboko zaniepokojony, słysząc o zarzutach dotyczących niewłaściwego zachowania na okrętach podwodnych i chcę zapewnić nasz personel, a także każdego, kto to czyta, że wszelkie działania, które nie spełniają najwyższych standardów, jakie wyznacza sobie Royal Navy, są całkowicie niedopuszczalne. Nie są one prawdziwym odzwierciedleniem tego, czym powinno być życie na służbie " - napisał w opublikowanym na Twitterze oświadczeniu. 

 

"Te zarzuty są odrażające. Napaść seksualna i molestowanie nie mogą mieć miejsca w Royal Navy i nie będą tolerowane. Każdy, kto zostanie uznany za winnego, będzie pociągnięty do odpowiedzialności za swoje czyny niezależnie od rangi czy statusu" - dodał dowódca. 

 

arż/ sgo / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie