Prof. Wojciech Roszkowski: Stałem się chłopcem do bicia

- Wydaje mi się, że cała ta kampania manipulacyjna wzięła się z pewnego momentu historycznego, w którym rozpoczęła się kampania polityczna. Ja stałem się taką ofiarą, chłopcem do bicia w sytuacji, kiedy pewne siły polityczne zaczęły lansować programy dzielące bardzo mocno Polaków - powiedział w Polsat News prof. Wojciech Roszkowski, autor podręcznika do HiT.
W programie "Punkt Widzenia" o podręczniku do przedmiotu "Historia i teraźniejszość" dyskutowali jego autor prof. Wojciech Roszkowski oraz krytykujący podręcznik Piotr Pacewicz, redaktor naczelny OKO.press.
Wojciech Roszkowski dla Interii: W podręczniku do HiT nie zmieniłbym nic
Podręcznik do HiT. Sześć zarzutów Packiewicza
Pacewicz przedstawił sześć zarzutów, które ma wobec podręcznika autorstwa prof. Roszkowskiego.
- Pierwszy jest taki, że jest to w taki sposób dyskretny, ukrywany momentami, propagowanie bardzo konkretnej ideologii katolicko-narodowej, ale z takim naciskiem na ideologię katolicką. To, co Kościół przekazuje jako naukę moralną, pan Roszkowski powtarza - wyjaśnił Pacewicz. - Po drugie, łączy się z tym odrzucenie i zdezawuowanie bardzo wielu pozytywnych rzeczy, które dzieją się na świecie, takich jak realizacja praw kobiet, praw osób homoseksualnych. Ten obraz świata jest przyczerniony i nieprawdziwy - dodał.
Jako trzeci zarzut wymienił pojawiające się według niego w podręczniku "nieprawdziwe oceny różnych zdarzeń i zjawisk z przeszłości". Czwarty zarzut dotyczył z kolei metodologii. - Wydaje się, że w podręczniku, który ma uczyć myślenia dzieci, nie powinno być tak, że nieoczekiwanie pojawiają się czyste kawałki publicystyczne, często nieskojarzone z wywodem - wyjaśnił.
ZOBACZ: Prof. Roszkowski broni podręcznika do HiT. "Niczego bym nie zmienił"
- Po piąte, momentami robi to wrażenie takiej usłużności wobec obecnej władzy. Na przykład, jeśli mówimy o wyborach prezydenckich na świecie, czym to jest zilustrowane? Zdjęciem prezydenta Dudy. Co to ma do rzeczy? Nic. Jeżeli mówimy o pierwszych wolnych wyborach w Polsce w 1991 roku, to czym to jest zilustrowane? Zdjęciem zwycięskiego Kaczyńskiego z 2019 roku - dodał Pacewicz.
W szóstym zarzucie dziennikarz OKO.press stwierdził, ze podręcznik jest "nie do skonsumowania".
- Te ponad 500 stron jest tak napakowane liczbami, datami, nazwiskami itd., że się tego nie da przetrawić i młody człowiek po prostu utonie w tym wszystkim - dodał.
Całą dyskusję prof. Wojciech Roszkowskiego i Piotra Pacewicza można obejrzeć tutaj:
Prof. Roszkowski: Stałem się ofiarą
W odpowiedzi prof. Roszkowski stwierdził, że zarzuty są sformowane "dość ogólnikowo".
- Myślę, że one się wpisują w pewien klimat tego, co wokół podręcznika nastąpiło. Właściwie nie wiem jak to nazwać, czy to była dyskusja. Chyba takim właściwszym słowem jest zorganizowana operacja manipulacji - powiedział autor książki.
Odnosząc się do pierwszego zarzutu prof. Roszkowski stwierdził, że Kościół katolicki jest ważną częścią naszej historii i w sposób naturalny musi się pojawić na kartach tego podręcznika.
- Jeżeli bym się odwoływał do protestanckich interpretacji Dekalogu to byłoby to mniej zrozumiałe niż mówimy o Kościele w Polsce. Nota bene, w rozdziałach historii lat 50., 60., 70., Kościół odgrywał wielką rolę. Miałbym go usunąć? To dopiero byłoby dziwne - dodał.
Prof. Roszkowski powiedział, że nie rozumie zarzutu o ilustracji fragmentu o pierwszych wolnych wyborach, bo książka kończy się na roku 1979. - Nie mieliśmy więc jeszcze pierwszych wyborów - wyjaśnił.
ZOBACZ: Przemysław Czarnek broni ekspertów opracowujących przedmiot Historia i teraźniejszość
- Nieprawdziwość ocen historycznych to jest taki ogólnik, że właściwie nie bardzo wiem, o co tutaj chodzi. Przedmiot nazywa się "Historia i teraźniejszość". Jeżeli ktoś mówi, że dziwi się, że zilustrowałem opis tego czym są wybory zdjęciem wyniku ostatnich wyborów w Polsce, to ja mogę się dziwić, bo 15-latek pamięta ostatnie wybory, tam ma prezydenta Dudę, czy premiera Morawieckiego. Jeżeli będą wybory, w których wygra kto inny, to pewnie trzeba to zdjęcie zmienić, więc ja nie widzę tutaj zupełnie żadnej usłużności - dodał.
- Wydaje mi się, że cała ta kampania manipulacyjna wzięła się z pewnego momentu historycznego, w którym rozpoczęła się kampania polityczna. Ja stałem się chcąc, nie chcąc taką ofiarą, chłopcem do bicia w sytuacji kiedy pewne siły polityczne zaczęły lansować programy dzielące bardzo mocno polaków - dodał
Prof. Roszkowski podsumował, że w podanych przez Pacewicza sześciu punktach widzi "program wykluczania ze sfery publicznej poglądów nie tyle katolickich, tylko chrześcijańskich, judeochrześcijańskich".