Nie żyje Myles Sanderson, drugi napastnik odpowiedzialny za masakrę w Kanadzie

Świat
Nie żyje Myles Sanderson, drugi napastnik odpowiedzialny za masakrę w Kanadzie
PAP/EPA/ROYAL CANADIAN MOUNTED POLICE
Napastnicy z Saskatchewan w Kanadzie, od lewej: Damien Sanderson, Mayles Sanderson

Nie żyje drugi z napastników z kanadyjskiego Saskatchewan - przekazała zastępca komisarza Rhonda Blackmore. 32-letni Myles Sanderson, współodpowiedzialny za zabójstwo 10 i ranienie 18 osób. Zmarł krótko po tym, jak został zatrzymany przez policję. Według Blackmore w obliczu śmierci obu napastników motywy ataków mogą nigdy nie zostać poznane.

Jak podaje BBC, Sanderson został zatrzymany w środę popołudniu po pościgu policyjnym na autostradzie w prowincji Saskatchewan w pobliżu miasta Rosthern. Na nagraniu zarejestrowanym po zatrzymaniu napastnika widać na poboczu białego SUV-a otoczonego radiowozami. 

 

Sanderson poruszał się pojazdem skradzionym tego samego dnia. Właściciel zgłosił się na policję i przekazał, że samochód zniknął sprzed jego posesji. 

 

Funkcjonariusze znaleźli w środku auta nóż. 

 

32-latek został aresztowany około godz. 15:30. Wkrótce po tym z jego zdrowiem miało zacząć się dziać coś złego. Policjanci udzielali mu pomocy do przyjazdu karetki, która przetransportowała go do szpitala w Saskatoon, gdzie zmarł.

 

Nie podano żadnych szczegółów związanych z przyczyną śmierci, którą ma wyjaśnić sekcja zwłok. Z nieoficjalnym informacji wynika, że napastnik miał się samookaleczyć.

 

 

- Możemy nigdy nie dowiedzieć się jaka była motywacja ataków - podkreśliła Blackmore.

 

"Pierwszy z podejrzanych o śmierć 10 osób w kanadyjskiej prowincji Saskatchewan, 31-letni Damien Sanderson,  został znaleziony martwy na terenie rezerwatu, gdzie doszło wcześniej do ataków. Jego obrażenia nie wskazują na samookaleczenie" - poinformowała w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego policja.

Jeden z najbardziej śmiertelnych ataków w historii Kanady

Seria ataków nożem w rdzennej społeczności kanadyjskiej prowincji Saskatchewan i pobliskim mieście, w których zginęło 10, a rannych zostało 18 osób był jednym z najbardziej krwawych w historii kraju.

 

Jak przekazały władze, niektóre z ofiar były celem napastników, inne wydawały się być wybierane losowo. Do napaści doszło na obszarze zamieszkałym przez rdzenną kanadyjską ludność, zarządzanym przez radę James Smith Cree Nation. Napastnicy zaatakowali także m.in. w leżącej niedaleko wiosce Weldon, którą zamieszkuje 200 osób. Według policji, napastnicy działali "w szale". Nie podano motywu zbrodni, zasugerowano jednak, że mężczyźni mogli być pod wpływem narkotyków.

 

ZOBACZ: Kanada. Nie żyje jeden z nożowników. Z bratem zabili 11 osób. Policja znalazła jego okaleczone ciało

 

Do ataków doszło w niedzielę rano w co najmniej kilku miejscach. Służby zaczęły otrzymywać niepokojące zgłoszenia około 5:40 czasu lokalnego. W ciągu kilku minut telefonów zaczęło przybywać. Dzwoniący informowali o kolejnych atakach oraz o "niebezpiecznych osobach" kręcących się po okolicy. Łącznie zaatakowano około 30 osób. Policja podejrzewa także, że liczba poszkodowanych może się jeszcze zwiększyć. Śledczy zakładają bowiem, że część rannych mogła we własnym zakresie udać się do szpitali.

 

ap / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie