Bydgoszcz. Policjanci namierzali dronem kierowców łamiących przepisy. W efekcie liczne mandaty

Moto
Bydgoszcz. Policjanci namierzali dronem kierowców łamiących przepisy. W efekcie liczne mandaty
KWP Bydgoszcz
Bydgoska policja namierzała kierowców łamiących przepisy za pomocą dronów

Mandaty lecą z nieba i to dosłownie, bo policja poderwała drony w powietrze i namierza tych, którzy łamią przepisy drogowe. W Bydgoszczy, w ciągu trzech godzin, prawo było łamane średnio co 10 minut.

Efekt pracy policyjnego drona zdziwił nawet samych mundurowych. Bydgoscy kierowcy łamali tam przepisy średnio co 10 minut. 

 

- Wyprzedzanie bezpośrednio na przejściu dla pieszych, czy też przed przejściem dla pieszych, nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu - wyliczał nadkomisarz Przemysław Słomski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. 

"Zasada ograniczonego zaufania to podstawa"

Nagminne jest również omijanie samochodu, który zatrzymał się przed przejściem, by przepuścić stojące na nim osoby. Choć statystycznie bezpieczeństwo w takich miejscach się poprawia, to - jak mówią piesi - zasada ograniczonego zaufania to podstawa.

 

ZOBACZ: Śląskie. Wjechał ciągnikiem własnej roboty wprost pod pociąg. Mężczyzna zginął na miejscu

 

- Dzisiaj rano przechodziłem i też był taki problem. Jeden samochód się zatrzymał, a drugi pojechał, więc jakbym się nie obejrzał, prawdopodobnie zostałbym potrącony - opowiedział pan Bartek, jeden z mieszkańców Bydgoszczy. 


- Nawet nie próbował hamować, tylko pomimo że stałem na przejściu, to przejechał. I to z taką prędkością, no i jeszcze brzydko pokazał, jak mu pomachałem ręką, że powinien się zatrzymać - powiedział z kolei inny mieszkaniec miasta.

 

WIDEO: Policyjny patrol dronem w Bydgoszczy 

 

 

Dziewięć tys. zł w ciągu trzech godzin

19 wykroczeń i sześciu ukaranych kierowców na łączną sumę dziewięciu tysięcy złotych. To efekt zaledwie jednej policyjnej akcji tylko na jednym przejściu dla pieszych. Jak mówią bydgoscy policjanci, takie działania organizują już od dawna i będą powtarzać je regularnie.


- Pieszy nie ma żadnej ochrony. Nie jest w pojeździe, nie ma w zasadzie żadnych szans w sytuacji, kiedy kierowca po prostu nie ustępuje pierwszeństwa - podkreślił nadkomisarz Przemysław Słomski.

 

ZOBACZ: Śląskie. Pijany przewoził dziecko na skuterze. Miał 4,5 promila

 

Policjanci nie mieliby szans na wykrycie przynajmniej części tych wykroczeń, gdyby nie drony. Pozwalają one spojrzeć na sytuację na drogach z zupełnie innej perspektywy.


- Dopiero w bezpiecznym miejscu, po kilku, kilkunastu sekundach następuje, w miarę możliwości, zatrzymanie kierującego. Tam nie ma dyskusji z racji faktu, że materiał filmowy może być udostępniony. Kierowca doskonale wie co zrobił i ponosi tego konsekwencje - wytłumaczył komisarz Tomasz Bratek z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Ponad 1200 wypadków z winy pieszych

Często wina nie leży jednak tylko po stronie kierowców. W ubiegłym roku z winy pieszych doszło do ponad 1200 wypadków, w których zginęło 241 osób. Według ekspertów, w Polsce wciąż wiele do życzenia pozostawia także oznakowanie samych przejść.

 

- Gdyby one były lepiej oznakowane, z elementami odblaskowymi zarówno zatapianymi w jezdni, jak i elementami odblaskowymi z boku, czyli innym oświetleniem niż oświetlenie uliczne, to wtedy piesi mogliby czuć się bezpieczniej, a kierowcy mieliby więcej czasu na reakcję - zauważył Rafał Nahotko z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy.

jsd/grz / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie