Wojna w Ukrainie. Realia rosyjskiej armii: "Im więcej ludzi zginie, tym mniej trzeba będzie płacić"

Świat
Wojna w Ukrainie. Realia rosyjskiej armii: "Im więcej ludzi zginie, tym mniej trzeba będzie płacić"
PAP/EPA/RUSSIAN DEFENCE MINISTRY
Dla Rosjan mieszkańcy okupowanych terenów Ukrainy są niekiedy "obciążeniem"

Jedni żołnierze nie otrzymują wypłat, inni są werbowani, bo stanowią "obciążenie dla budżetu" tzw. republik ludowych - w ten sposób funkcjonuje rosyjska armia atakująca Ukrainę. "Im więcej ludzi zginie, tym mniej trzeba będzie płacić" - zauważyli autorzy projektu medialnego FreeDom.

Jak ocenił lojalny wobec Kijowa szef ługańskich władz obwodowych Serhij Hajdaj, od 2014 roku władze Rosji "traktują mieszkańców okupowanego obwodu jak obciążenie dla budżetu państwa".

 

"Kreml uważa, że te straty finansowe trzeba 'odrobić', dlatego na wojnę muszą iść wszyscy mieszkańcy regionu, nawet górnicy" - stwierdził w czwartek na Telegramie.

Serhij Hajdaj: W ługańskiej "republice" powołano pod broń każdego, kogo się dało

Jego zdaniem "Rosjanie nie liczą strat, ponieważ (na froncie) giną przeważnie ludzie z okupowanych terytoriów". "Moskwa nie potrzebuje tych osób, bo już od ośmiu lat tzw. Ługańska Republika Ludowa (ŁRL, utworzona w 2014 roku samozwańcza struktura parapaństwowa kontrolowana przez Kreml - red.) stanowi obciążenie dla rosyjskiego budżetu" - stwierdził Hajdaj.

 

Jak podkreślił, konieczność mobilizacji górników jest podyktowana tym, że w ŁRL "powołano (pod broń) już każdego, kogo się dało".

 

"Euforia tzw. wyzwolenia szybko minęła też w niedawno zajętych miejscowościach obwodu ługańskiego, bo teraz trzeba udowadniać (swą przydatność) na froncie. Cierpią ludzie, którzy nie zdołali ewakuować się do bezpiecznych regionów Ukrainy. Wysyła się ich przymusowo do komisariatów wojskowych (w celu mobilizacji do udziału w wojnie - red.)" - poinformował szef regionalnej administracji.

 

 

Mieszkańcy zajętego obwodu ługańskiego trafiają do "oddziałów szturmowych (na pierwszą linię natarcia red.), regularnie niszczonych przez ukraińską armię" - dodał Serhij Hajdaj.

Wojna sposobem na zdobycie pieniędzy 

W niektórych regionach na rosyjskiej prowincji na wojnę z Ukrainą pojechał nawet co drugi mężczyzna, ponieważ to dla nich jedyny sposób, by zarobić jakiekolwiek pieniądze. Żołnierze nie otrzymują jednak wynagrodzeń, co skłania ich do buntu - poinformowała w czwartek ukraińska agencja UNIAN za projektem medialnym FreeDom.

 

Taka sytuacja miała ostatnio miejsce m.in. w Czuwaszji w europejskiej części Rosji. Około 40 wojskowych wystosowało oświadczenie adresowane do władz tej rosyjskiej republiki, skarżąc się na brak wypłat i apelując, by administracja "nie hańbiła się niespełnionymi obietnicami".

 

ZOBACZ: Rosjanie przedstawili plany budowy własnej stacji kosmicznej. ROSS ma działać w 2030 roku

 

Jak powiadomiły projekt FreeDom i UNIAN, żołnierze mieli otrzymać 200 tys. rubli (ponad 15 tys. zł) za udział w inwazji na Ukrainę i dodatkowo 2 tys. rubli (ponad 150 zł) za każdy dzień udziału w wojnie.

 

"Kiedy wrócili do domów, nie zobaczyli jednak tych pieniędzy. (...) Ochotnicy podkreślili w swoim oświadczeniu, że są gotowi walczyć dalej, lecz zagrozili, że (...) mogą przejść na służbę w prywatnych firmach wojskowych, gdzie z pewnością otrzymają wynagrodzenie" - czytamy na łamach UNIAN.

Dowódcy rozkradają pieniądze 

Przypadek żołnierzy z Czuwaszji nie jest odosobniony. Rosyjscy dowódcy po prostu rozkradają i dzielą między siebie pieniądze przeznaczone dla podwładnych. Natomiast w przypadku śmierci wojskowego najwygodniej uznać go za "zaginionego", bo nie trzeba wówczas wypłacać rekompensaty finansowej rodzinie zmarłego - konkludują autorzy reportażu.

 

"Im więcej ludzi zginie, tym mniej trzeba będzie płacić" - podkreślono w audycji FreeDom.

 

ZOBACZ: USA. Departament Obrony: Rosja nie zniszczyła żadnego systemu rakietowego HIMARS

 

Licząca około 1,2 mln mieszkańców republika Czuwaszji jest położona nad Wołgą, w europejskiej części Rosji. Według danych z 2010 roku 67 proc. mieszkańców tego regionu stanowili Czuwasze, lud pochodzenia tureckiego. Odsetek Rosjan wynosił 27 proc.

 

Ukraiński sztab generalny oświadczył, że od 24 lutego, czyli początku rosyjskiej inwazji, armia najeźdźcy straciła już około 41,5 tys. żołnierzy, a także m.in. 1789 czołgów, 4026 pojazdów opancerzonych, 223 samoloty i 191 śmigłowców

ap/wka / PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie