"Interwencja". Uratował życie topiącemu się mężczyźnie. Może trafić do więzienia

Polska
"Interwencja". Uratował życie topiącemu się mężczyźnie. Może trafić do więzienia
Interwencja

Pan Przemysław wypoczywając nad jeziorem uratował topiącego się mężczyznę. W czasie akcji w niecenzuralnych słowach zwrócił uwagę obecnym na miejscu policjantom, żeby mu pomogli. Krótko po tym wylądował w areszcie i usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariuszy. Grozi mu za to nawet rok więzienia. Materiał "Interwencji".

Przemysław Zachajka z Tczewa ma 30 lat. Z zawodu jest budowlańcem. Ma żonę oraz dwóch synów. Kilka tygodni temu razem z rodziną postanowił wybrać się na miejscową plażę. Podczas rodzinnego wypoczynku doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Na oczach pana Przemysława niemal topił się człowiek - 50-letni mężczyzna.

 

- Siedziałem, bawiłem się z dziećmi i usłyszałem krzyki. Dwóch mężczyzn wynosiło człowieka z wody i ułożyli go gdzieś tutaj w tym miejscu - opowiada Przemysław Zachajka.

"Poczułem ulgę. Była euforia"

- Ja się przestraszyłam, bo ten pan był cały zimny, miał sine usta. Wyglądał jakby był martwy - dodaje Anna Zachajka, żona pana Przemysława.

 

- Zrobiłem mu oddychanie usta-usta, później kilka ucisków na klatkę piersiową. Reanimacja trwała około 10 minut - tłumaczy pan Przemysław.

 

Akcja zakończyła się sukcesem. - Wrócił mu puls. Poczułem ulgę, takie fajne odprężenie, że się udało. Była euforia - mówi pan Przemysław.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Bój o miejsce na cmentarzu. "To nie jest ksiądz, to materialista"

 

Podczas akcji ratunkowej jeden z plażowiczów dzwoni po pomoc. Wykręca numer alarmowy 112. Jako pierwszy na miejscu pojawia się patrol policji. Jak twierdzą świadkowie, zachowanie funkcjonariuszy nie wygląda jednak tak, jak powinno. Ich zdaniem, policjanci przez kilkanaście minut nie zrobili nic, aby pomóc nieprzytomnemu mężczyźnie.

 

- Wolno sobie szli, jakby byli na spacerze, jakby nic się nie stało - opowiada świadek zdarzenia.

 

- Pan policjant wyjął notes i zaczął coś tam notować. Nawet nie schylili się do tego mężczyzny - dodaje Anna Zachajka.

"Byłem zdenerwowany, więc przeklinałem"

- Nawet go nie dotknęli. Mówili, że widzą, że klatka piersiowa się rusza. I to wszystko - mówi pan Przemysław, któremu wówczas puściły nerwy.

 

- Zacząłem krzyczeć: dlaczego nie pomagacie, dlaczego stoicie, kim wy jesteście, co wy tu robicie? Byłem zdenerwowany, więc przeklinałem - opisuje mężczyzna.

 

- K***, zajmijcie się tym człowiekiem, ja p***, stoicie jak takie debile, no to zróbcie coś z nim. To było mniej więcej coś takiego - dodaje pan Przemysław.

 

ZOBACZ: "Interwencja": Zabójstwo Iwony Cygan. Główny oskarżony na wolności

 

Po kilkunastu minutach nad jeziorem pojawia się karetka pogotowia. Jej załoga natychmiast udziela mężczyźnie pomocy. Ten po chwili odzyskuje przytomność. Karetka zabiera go do szpitala. Na plaży pozostają świadkowie zdarzenia. Razem z nimi zostaje też patrol policji.

 

Pan Przemysław zostaje powalony na ziemię i skuty kajdankami. W czasie interwencji mężczyzna traci przytomność, mimo to trafia do policyjnego radiowozu.

 

WIDEO: Zobacz materiał "Interwencji"

 

"Stawiał opór, nie wykonywał poleceń"

- Policjanci ujawnili przestępstwo i niejako przepisami prawa są zobligowani do podjęcia interwencji - wyjaśnia Krzysztof Górski z KPP w Tczewie.

 

- Ten mężczyzna nie współpracował. Stawiał opór, nie wykonywał poleceń - dodaje policjant.

 

Pan Przemysław spędził noc za kratkami. Komendę opuścił następnego dnia. Do domu wrócił tak, jak zabrano go z plaży – na bosaka i w kąpielówkach. Wcześniej usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariuszy. Grozi za to nawet rok więzienia.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Wyzwiska, groźby, pobicie. Spór z Romami w Chrzanowie

 

Dzień po zdarzeniu na stronie policji ukazał się tekst, w którym opisano sytuację. Wynika z niego, że to policjanci ratowali życie topielca, a pan Przemysław przeszkadzał im w interwencji.

 

- Żałuję, że nie byłem spokojniejszy. Tylko tyle. Przeprosiłem, ale powiedzieli, że teraz to jest już za późno. Nie odpuszczą - mówi pan Przemysław.

 

- Morał z tej historii jest taki: warto pomagać, ale to, że zrobimy coś dobrego, nie zwalnia nas z odpowiedzialności za przestępstwa, za swoje zachowanie - tłumaczy Krzysztof Górski z policji w Tczewie.

dk / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie