Inflacja w 2023 r. Eksperci: 18-19 procent w pierwszym kwartale przyszłego roku

Biznes
Inflacja w 2023 r. Eksperci: 18-19 procent w pierwszym kwartale przyszłego roku
Polsat News
Ekonomiści ostrzegają, to nie koniec kłopotów w gospodarce.

- Jeszcze za wcześnie, by odtrąbić odwrót inflacji - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Z szybkiego szacunku GUS wynika, że inflacja utrzymuje się drugi miesiąc na poziomie 15,5 proc. Spadek inflacji i tak nie zatrzyma wzrostu cen - ostrzegają eksperci. O sytuacji ekonomicznej w Polsat News mówili dr Tomasz Kopyściański (Wyższa Szkoła Bankowa we Wrocławiu) oraz dr hab. Marcin Liberadzki (SGH).

Według szybkiego szacunku GUS podanego w piątek, ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu wzrosły o 15,5 proc. rok do roku. W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 0,4 proc. Z kolei w czerwcu inflacja wyniosła 15,5 proc. rok do roku.

Premier: Tarcze inflacyjne do końca roku

- Tarcze (Inflacyjne) na pewno zostaną przedłużone do końca roku. Te, które oznaczają ubytek w podatku VAT na skutek obniżki VAT do 0 na przykład na większość artykułów żywnościowych, czy z 23 na 8 proc. na paliwa, podobnie obniżki VAT na gaz, energię elektryczną czy cieplną - powiedział szef rządu. Obecnie tarcze antyinflacyjne obowiązują do 31 października.

 

ZOBACZ: Premier Mateusz Morawiecki: Wakacje kredytowe mają złagodzić niepewność

 

W ich ramach stosowana jest m.in. niższa stawka VAT na paliwa (8 proc. zamiast 23 proc.), stawka VAT na prąd i ciepło wynosi 5 proc., a stawka VAT na gaz wynosi 0 proc. Do 0 proc. jest obniżony również VAT na podstawowe produkty żywnościowe, nawozy i wybrane środki produkcji rolniczej.

 

W Polsat News o sytuacji ekonomicznej mówili ekonomiści: dr Tomasz Kopyściański (Wyższa Szkoła Bankowa we Wrocławiu) oraz dr hab. Marcin Liberadzki (Szkoła Główna Handlowa).

Tempo wzrostu cen zatrzymało się

- To że nie wzrosło tempo inflacji nie oznacza, że nie wzrosły ceny - wyjaśnił w Polsat News dr hab. Marcin Liberadzki (Szkoła Główna Handlowa). - Ceny wzrosły o 15,5 proc. rok do roku, ale to ceny standardowego, konwencjonalnego koszyka dóbr - mówił ekspert.

 

Jego zdaniem konsumenci powinni jednak pamiętać, że choć wzrost cen jest nadal niepokojąco wysoki, to jego tempo w tym miesiącu zatrzymało się.

 

- Premier powiedział bardzo ważną rzecz, że obowiązywanie tarcz inflacyjnych ma być przedłużone do końca roku - powiedział Liberadzki. Według niego oznacza to, że rząd oczekuje, iż inflacja będzie jesienią dotkliwa dla konsumentów.

 

ZOBACZ: Inflacja w lipcu. Dane GUS

 

- Efekt działania tarcz tę inflację zmniejszy - zastrzegł ekonomista z SGH. Dodał jednak, że wciąż niewiadomą są ceny energii w sezonie grzewczym.

 

- Na ten temat toczą się zintensyfikowane działania rządu. Wszyscy wiemy, co się dzieje na rynku paliw, w tym na rynku paliw węglowych - dodał Liberadzki, który wspomniał, że wzrost kosztów energii, ogrzewania w przemyśle może wpłynąć na ograniczenie podaży. Z drugiej strony może nastąpić zahamowanie popytu, co będzie miało skutek deflacyjny, czyli ograniczający tempo wzrostu cen - wyjaśnił Liberadzki.

 

- W jakimś scenariuszu inflacja może się też wypalić - mówił Liberadzki.

 

WIDEO: Ekonomiści w Polsat News o inflacji

 

"Wylewanie benzyny na pożar"

- Rząd poprzez swoje działania raczej łagodzi skutki, ale nie usuwa przyczyn, bo główne czynniki ryzyka związane z dalszym wzrostem cen związane z rynkiem energii, z rynkiem związanym z ogrzewaniem i prądem sprawiają, że niestety musimy się spodziewać znacznie większych wzrostów cen - powiedział dr Tomasz Kopyściański (Wyższa Szkoła Bankowa we Wrocławiu).

 

- Działania rządu mogą łagodzić skutki, ale mogą być bardzo kontrowersyjne i mogą działać trochę na zasadzie gaszenia ognia benzyną - dodał ekspert WSB we Wrocławiu.

 

- Proponowane działania osłonowe w postaci np. dodatku węglowego niestety z dużym prawdopodobieństwem mogą wywołać kolejny impuls inflacyjny w postaci dodatkowych środków pieniężnych na rynku, a tym samym być przeciwskutecznymi jeśli chodzi szanse na ochronę najuboższych przed rosnącymi cenami w gospodarce - dodał.

 

Zdaniem Kopyściańskiego jest "za wcześnie, żeby odkorkowywać szampany".

 

ZOBACZ: Ceny paliw. Analitycy: W przyszłym tygodniu możliwe obniżki na stacjach

 

- Dzisiejszy odczyt na poziomie 15,5 proc. jest dla mnie nieco rozczarowujący. Nie mówmy, że ceny są takie same, bowiem w zeszłym roku inflacja w lipcu wynosiła 5 proc. i była wyższa w stosunku do czerwca, kiedy to wynosiła 4,4. Mamy porównanie do nieco wyższej bazy. Jeśli doczytamy komunikat to (zobaczymy), że miesiąc do miesiąca ceny wzrosły o 0,4 proc., a więc one cały czas rosną - powiedział ekonomista.

 

Jego zdaniem ubiegłotygodniowy spadek cen ropy, spadek cen paliw, a jednocześnie inflacja na poziomie 15,5 proc., to "sygnał nieco rozczarowujący".

 

- Tuż za rogiem czają się kolejne czynniki, które będą się przekładały na dynamiczny wzrost cen. Mam na myśli nie tylko rynek energii, ale także ryzyko jeżeli chodzi o ceny żywności - powiedział.

 

Przypomniał, że aktualna projekcja inflacyjna NBP przesuwa szczyt inflacji na pierwszy kwartał 2023 roku i inflacja jest szacowana na poziomie 18-19 proc. - Na taki scenariusz musimy być niestety przygotowani - mówi Kopyściański.

Eksperci: Kiedy spadek inflacji?

- Pan premier wyraził nadzieję, że w 2024 roku ta inflacja nie będzie taka dotkliwa. Na to wskazuje nawet horyzont obowiązywania wakacji kredytowych. Oby pan premier się nie pomylił - mówi Liberadzki.

 

- Zaczyna oddziaływać polityka monetarna. Mamy zapowiedzi końca cyklu podwyżek stóp procentowych, chociaż z drugiej strony mamy niebezpieczną sytuację jeżeli chodzi o polskiego złotego. Polska ma w tym roku niepokojący ujemny bilans na rachunku obrotów bieżących i na rachunku wymiany towarowej - mówił Liberadzki.

 

ZOBACZ: USA. Wall Street odnotowuje kolejny dzień spadków. Najwyższa inflacja od ponad 40 lat

 

- Właśnie doświadczyliśmy kolejnego wzrostu stóp procentowych przez Amerykańską Rezerwę Federalną (FED), a wcześniej przez Europejski Bank Centralny (EBC) i bank centralny Szwajcarii. Czyli tutaj może być oddziaływanie w postaci wzrostu stóp procentowych walut bazowych, a ostanie 20 lat ujemne saldo obrotów handlowych wyrównywaliśmy napływem inwestycji portfelowych w obcych walutach - powiedział ekspert SGH.

 

- W scenariuszu najbardziej optymistycznym ulgę odczujemy być może w drugiej połowie 2023 roku. Ale bardziej realne jest, to że inflacja spadnie do poziomu jednocyfrowego dopiero w roku 2024 - powiedział Kopyściański.

hlk/grz / Polsat News / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie