Sri Lanka. Personel lotniska nie pozwoli prezydentowi opuścić kraju
Personel lotniska miał uniemożliwić prezydentowi Sri Lanki ucieczkę za granicę - informuje AFP. Gotabaya Rajapaksa musiał pozostać w kraju, w którym wybuchły antyrządowe zamieszki.
Prezydent Rajapaksa opuścił w ubiegłym tygodniu swoją rezydencję w stołecznym Kolombo. Do ucieczki zmusiła go sytuacja w kraju. Polityk, świadomy zbliżających się demonstrantów, wyjechał ze stolicy.
Dziesiątki tysięcy osób wdarły się do pałacu w sobotę. Część z nich zdemolowała wnętrze rezydencji, kąpała się w basenie oraz korzystała z innych atrakcji i urządzeń będących na wyposażeniu prezydenckiej willi.
Prezydenta nie wypuścił personel lotniska
Po opuszczeniu pałacu prezydent zamierzał udać się do Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ostatecznie Rajapaksa nie wydostał się z kraju.
Personel portu lotniczego w stolicy Sri Lanki odmówił politykowi wejścia do strefy VIP i podbicia jego paszportu. Rajapaksa nie zamierzał korzystać z publicznie dostępnych części lotniska z obawy przed przebywającymi na jego terenie rozzłoszczonymi obywatelami.
ZOBACZ: Sri Lanka. Protesty przybierają na sile. Dom premiera stanął w ogniu
Prezydent wraz z pierwszą damą spędzili noc w bazie wojskowej znajdującej się niedaleko lotniska. Obecnie nieznane jest miejsce, w którym przebywa.
Masowe protesty na Sri Lance
Gwałtowne i masowe protesty obywateli wywołała zła sytuacja ekonomiczna kraju. Mieszkańcy Sri Lanki obwiniają rząd m.in. o wysoką inflację. Poza włamaniem do prezydenckiej rezydencji demonstrujący podpalili także dom premiera kraju.
Szef parlamentu Sri Lanki przekazał, że prezydent Gotabaya Rajapaksa zgodził się ustąpić ze stanowiska. Decyzja ma zostać ogłoszona 13 lipca.
Czytaj więcej