Warszawa. Piotr G. "Gulczas" skazany. Wpadł, bo zgubił pistolet podczas napadu

Polska
Warszawa. Piotr G. "Gulczas" skazany. Wpadł, bo zgubił pistolet podczas napadu
Zdj. ilustracyjne, fot. Pixabay
Skazani prowadzili przestępczy proceder jeszcze na przełomie wieków

Bandyci, którzy jeszcze w latach 90. terroryzowali warszawskich przedsiębiorców, trafią do więzienia. Sąd skazał Marcina S. "Molka" i Oskara Z. na osiem lat pozbawienia wolności, a Piotra G. "Gulczasa" - na piętnaście. Przestępcy byli w stanie nawet spowodować wypadek, aby ukraść sporą sumę pieniędzy.

Jak przekazała Prokuratura Krajowa, Piotr G. ps. Gulczas vel Gula został oskarżony o usiłowanie zabójstwa i trzy napady rabunkowe z 1998, 1999 oraz 2000 roku. Dwóch pozostałych mężczyzn było oskarżonych o popełnienie wspólnie i w porozumieniu w 2000 roku napadu rabunkowego.

 

W Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga w Warszawie Piotr G. został skazany na karę łączną 15 lat pozbawienia wolności. Natomiast Marcin S. ps. Molek oraz Oskar Z. ps. Oskar zostali skazani za napad rabunkowy na właścicielach jednego z warszawskich kantorów na karę 8 lat pozbawienia wolności.

 

ZOBACZ: Łódź. Zabójstwo w parku "Na zdrowiu". Próbka DNA pozwoliła stworzyć portret sprawcy

 

"Ponadto Sąd orzekł od Piotra G. obowiązek naprawienia szkody i zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonych w łącznej wysokości prawie 585 tysięcy złotych. Pozostali dwaj oskarżeni mają obowiązek naprawienia szkody oraz zadośćuczynienia za doznaną krzywdę w kwocie 470 tysięcy złotych" - przekazali śledczy.

Prokuratura ustaliła, jak działał "gang obcinaczy palców"

Jak przypomnieli prokuratorzy, początek sprawy wiąże się z napadem rabunkowym dokonanym wieczorem 22 grudnia 2016 roku na konwojentach odbierających gotówkę z punktu przesyłek kurierskich na warszawskim Wawrze.

 

"Sprawcy uciekli z miejsca zdarzenia samochodem, który następnie porzucili. Sprawcy próbowali zatrzeć ślady, jednak technikom policyjnym udało się zabezpieczyć w aucie materiał genetyczny. W wyniku dalszych badań ustalano jednego ze sprawców – Jacka Z. Ponadto jeden z uczestników napadu - Piotr G. ps. Gulczas vel Gula zgubił pistolet, na którym biegli ujawnili należące do niego ślady biologiczne" - dodała prokuratura.

 

Zajmujący się śledztwem zgromadzili też dowody pozwalające na ustalenie m.in. przebiegu i sprawców kolejnych trzech napadów oraz usiłowania zabójstwa, do jakiego doszło podczas jednego z napadów. Poznali też szczegóły kilkudziesięciu innych przestępstw popełnianych od końca lat 90. XX wieku aż do 2017 roku, w tym m.in. przez członków brutalnej grupy przestępczej określanej jako tzw. gang obcinaczy palców.

Jechał "dużym fiatem" i uderzył w inne auto. To element przestępstwa

Prokuratura Krajowa podkreśliła, że pierwszym przestępstwem, za które Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie skazał "Gulczasa" jest napad rabunkowy na współwłaściciela jednej z podwarszawskich stacji paliw. Doszło do niego 8 czerwca 1998 roku w miejscowości Nadma pod Wołominem.

 

"Sąd w wyroku skazującym potwierdził trafność kwalifikacji prawnej tego czynu przedstawioną przez prokuratora uznając, iż oskarżony dopuścił się rozboju kwalifikowanego, usiłując jednocześnie pozbawić życia pokrzywdzonego i skazał go na karę 12 lat pozbawienia wolności" - wytłumaczyła.

 

ZOBACZ: Bruno Vespa i Władimir Sołowjow. Rosyjski propagandysta wyśmiany na antenie

 

Piotr G. oraz Jacek Z. zaplanowali wówczas napad na pokrzywdzonego, który samochodem osobowym przewoził gotówkę z utargiem z prowadzonej przez siebie stacji do banku w Wołominie. Wcześniej pokrzywdzony sprzedał inne auto znacznie większych gabarytów, zaś w dniu zdarzenia jechał do banku Fiatem 126p.

 

"Gulczas", jadąc skradzionym uprzednio Audi 100, miał doprowadzić do kolizji z samochodem pokrzywdzonego, aby go zatrzymać. Zdaniem śledczych "uderzenie było dużo mocniejsze niż planowana pierwotnie kolizja". Natomiast Jacek Z. posługujący się bronią palną miał sterroryzować mężczyznę, by ukraść utarg.

 

"Sąd w całości podzielił stanowisko prokuratora, że oskarżony chcąc za wszelką cenę zatrzymać wiozącego gotówkę pokrzywdzonego godził się z pozbawieniem go życia – biorąc pod uwagę różnicę mas aut, prędkość, z jaką poruszał się autem marki Audi 100 oraz konstrukcję Fiata 126p (...)" - zaznaczyła PK.

 

Dodano przy tym, że po zderzeniu "Gulczas" wysiadł z auta i spod fotela pasażera zabrał dwie torby foliowe z 57 tysiącami złotych. Kolejnym przestępstwem, za które warszawski sąd skazał Piotra G., jest napad rabunkowy na hurtownię alkoholi w Radzyminie, do którego doszło 30 kwietnia 1999 roku. Podczas tego napadu Piotr G. wspólnie z dwoma innymi przestępcami ukradli prawie 30 tysięcy złotych z kasy.

Napad na kantor na Srebrnej. Skradziono 450 tysięcy złotych

Natomiast przestępstwem, za które wszystkich trzech oskarżonych zostało skazanych, jest rozbój z użyciem pałki bejsbolowej, do którego doszło 24 maja 2000 roku na ul. Srebrnej w Warszawie.

 

"Ofiarami byli współwłaściciele kantoru. Z ustaleń dokonanych przez prokuratora wynikało, że pokrzywdzeni byli obserwowani od dłuższego czasu przed napadem. Oskarżeni spodziewali się znacznego łupu wiedząc, iż pokrzywdzeni wożą do banku przy ul. Srebrnej w Warszawie gotówkę deponując pieniądze wieczorem i odbierając je o rano" - podała PK.

 

"Zgodnie z planem do napadu miało dojść o poranku. Piotr G. ps. Gulczas wraz z Oskarem Z. ps. Oskar, który miał ukrytą pałkę bejsbolową, stali razem w pobliżu wejścia do banku, zaś Jacek Z. wraz z Marcinem S. ps. Molek stali razem przy wylocie ulicy, przy której znajdował się bank" - przekazała PK.

 

ZOBACZ: Zakopane. 36-latek stracił przytomność na Krupówkach. Policjanci walczyli o jego życie

 

Do rozboju doszło w momencie, gdy pokrzywdzeni prowadzący kantor wzięli pieniądze z kasety depozytowej w łącznej kwocie 450 tysięcy złotych, a następnie wyszli z banku na ulicę Srebrną, gdzie zostali zaatakowani.

 

"Pokrzywdzona została pchnięta na ścianę budynku, złapana za szyję przez Piotra G., po czym zaczęła się z nim szarpać. W tym czasie Oskar Z. zaczął bić pałką pokrzywdzonego mężczyznę po głowie i tułowiu. Kiedy pojawił się trzeci napastnik – Jacek Z., uderzył on pokrzywdzonego mężczyznę ręką w twarz, a równocześnie kolejny napastnik – Marcin S. uderzył kobietę szarpiącą się w tym czasie z Piotrem G. wyprostowaną nogą z wyskoku w klatkę piersiową, w wyniku czego wypuściła ona z rąk torbę z gotówką, którą zabrał jeden z napastników. Następnie wszyscy sprawcy zbiegli z miejsca zdarzenia" - dodała PK.

 

Śledztwo w tej sprawie prowadził Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej Warszawie z funkcjonariuszami Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji.

wka / PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie