"Interwencja": Policja regularnie myli go z poszukiwanym przestępcą

Polska
"Interwencja": Policja regularnie myli go z poszukiwanym przestępcą
"Interwencja"
Policja regularnie myli go z poszukiwanym przestępcą

38-letni Wojciech Marczuk mieszka we wsi Wysokie na Zamojszczyźnie. Od czterech lat z niewiadomych przyczyn jest ofiarą pomyłek policji, która regularnie myli go z poszukiwanym przestępcą. Rolnik wiele razy był legitymowany, a ostatnio nawet aresztowany i ukarany mandatem. Materiał "Interwencji".

- Policja poszukuje jakiegoś człowieka, którego nie znam, a rzekomo ma się ukrywać pod naszym adresem, u nas w domu. Wielokrotnie tłumaczyliśmy, że taki człowiek tu nie mieszka. I nigdy nie mieszkał – mówi pan Wojciech.

 

- Gdyby mi podali rysopis tego kogoś, pierwsza bym zadzwoniła, że taką osobę widziałam, by mieć święty spokój – dodaje Halina Marczuk, matka pana Wojciecha.

Regularne wizyty policji

Poszukiwanym jest Radosław K. Zamojscy policjanci w ciągu ostatnich lat wielokrotnie ustalali, że nie mieszka on w domu pana Wojciecha. Funkcjonariusze regularnie nachodzą 38-letniego rolnika. Ostatnią interwencję pan Wojciech zapamięta do końca życia.

 

- Zastukał ktoś do drzwi. To był wieczór, 19 stycznia. Patrzę - policja. I pytają, czy pan Radosław. Mówię: "Nie, Wojciech od urodzenia". Wytłumaczyłem policjantom, że taka osoba tu nie mieszka i że policja wielokrotnie była u mnie w tej sprawie – wspomina w rozmowie z "Interwencją" pan Wojciech.

 

ZOBACZ: Warszawa. Nastolatka wpadła pod tramwaj. Media: Przechodziła w miejscu niedozwolonym

 

- Nie słuchali, co do nich się mówi. "Dawaj dowód, bo jak cię weźmiemy na komendę, to będziesz z powrotem zap*** z buta do domu". Chciał, by ktoś się wylegitymował z domowników. Zgodziłam się i potwierdziłam policjantom, że Wojciech to mój syn – relacjonuje Halina Marczuk, matka pana Wojciecha.

"Na komendzie zostałem zbluzgany"

- Otrzymaliśmy informację od jednostki, która prowadzi czynności poszukiwawcze wobec osoby ukrywającej się przed wymiarem sprawiedliwości, że może ona znajdować się pod wskazanym adresem. W każdej tego typu sytuacji policjanci mają obowiązek pojechania pod wskazany adres, by sprawdzić, czy nie znajduje się tam osoba poszukiwana - tłumaczy Dorota Krukowska-Bubiło, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.

 

- Powiedział do mnie, żebym go nie wk***. Przerywał to legitymowanie. Stresował mnie. Drugi kazał podać datę urodzenia, podałem – wraca do styczniowego wieczoru Wojciech Marczuk.

 

- Przewrócił syna. To już coś było nie tak. Powiedzieli: "Bo jak cię zakujemy w kajdanki i przewieziemy na komendę, to się do wszystkiego przyznasz" – opowiada Halina Marczuk.

 

ZOBACZ: Mielec. Pijany wszedł do studni i wezwał służby ratownicze. Chciał sprawdzić, jak szybko przyjadą

 

- Na komendzie zostałem zbluzgany, zdeptali moją godność, jak tylko mogli. Naśmiewali się ze mnie. Wyzywali mnie: ty k***, mendo, p*** – dodaje pan Wojciech.

Sprawą zajął się sąd

Mężczyzna został wypuszczony po kilku godzinach. Został też ukarany mandatem za nieokazanie dokumentu tożsamości. Zamojska policja nie przyznaje się do pomyłki. Sprawą zatrzymania i mandatu zajął się sąd. Czy środki przymusu bezpośredniego były konieczne?

 

- Musimy mieć na względzie istotę tej interwencji. Policjanci do końca nie wiedzieli, czy nie mają do czynienia z osobą poszukiwaną do odbycia kary pozbawienia wolności. Użyli środków przymusu, do czego uprawniały ich przepisy – odpowiada Dorota Krukowska-Bubiło, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Zamościu i dodaje, że ten patrol policjantów był w domu pana Wojciecha po raz pierwszy.

Nie było podstaw do zatrzymania

- Podstaw do zatrzymania nie było, ponieważ w domu odbyło się legitymowanie. Została wylegitymowana matka. Klient podawał swoje dane, w tym PESEL. Pomimo tego został zatrzymany i przewieziony do komendy – ocenia Piotr Ulanowski, pełnomocnik pana Wojciecha.

 

ZOBACZ: Tragiczny wypadek w warsztacie samochodowym. Ciężarówka przygniotła 37-latka

 

- Nie ma dowodu, no to nie wierzą, ale są sąsiedzi. Nie mogli zapytać sąsiada, kto to jest? Mogli zapytać. Tak po ludzku – uważa Henryk Marczuk, ojciec pana Wojciecha.

 

Pan Wojciech chce żyć normalnie. Ma dość ciągłych wizyt policji. Niestety nie ma pewności, że interwencje nie będą się powtarzały. Teraz 38-latek liczy na pozytywne rozstrzygnięcie sądu, anulowanie mandatu i ukaranie policjantów.

 

Wideo jest dostępne na stronie "Interwencji"

mst/ sgo / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie