Wojna w Ukrainie. Pokazano, jak walczy ukraiński snajper. Najpierw "sprzątamy" dowódców

Świat
Wojna w Ukrainie. Pokazano, jak walczy ukraiński snajper. Najpierw "sprzątamy" dowódców
Facebook.com/25. Samodzielna Syczesławska Brygada Powietrzno-Desantowa
Nagranie z kamery snajpera

Ukraińska armia opublikowała wideo, które pokazuje służbę snajpera z 25. Samodzielnej Brygady Powietrzno-Desantowej. - Kiedy widzisz pojedynczy cel - po prostu go "sprzątasz" - mówi na wideo żołnierz. Wyjaśnia, że oficerów wydających rozkazy strzelcy wyborowi starają się "sprzątnąć" w pierwszej kolejności. - A dalej już każdego (Rosjanina), którego zobaczymy - wyznał strzelec.

Kanał ТРУХА zamieścił na Twitterze krótkie wideo przedstawiające widok z kamery strzelca wyborowego pracującego w trybie "nocnym". Dzięki takiemu wyposażeniu snajper ma możliwość eliminacji wroga pomimo panujących ciemności.

Snajper: najpierw "sprzątamy" tych, którzy wykrzykują rozkazy

Z 22-sekundowego materiału wynika, że ukraiński żołnierz z 25. Samodzielnej Syczesławskiej Brygady Powietrzno-Desantowej zdołał w tym czasie trafić dwóch wrogów.

 

"Snajperzy z brygady Syczesławskiej z powodzeniem wykonują zadania bojowe, by niszczyć rosyjskich okupantów" - napisano we wpisie z wideo.

 

 

Nagranie jest jednak fragmentem obszerniejszego materiału, który brygada opublikowała w środę na Facebooku. Wideo zawiera nie tylko sceny z "nocnego polowania na okupanta", ale także rozmowę ze strzelcem wyborowym, który uczestniczy w akcjach przeciwko okupantom.

 

Zamaskowany żołnierz ujawnia kulisy swoich działań na froncie.

 

ZOBACZ: Ukraina. SBU: rosyjskich żołnierzy zmuszano do podpisywania oświadczeń o zabijaniu cywilów

 

- Bywa tak: kiedy widzisz pojedynczy cel, po prostu go "sprzątasz". Kiedy wróg próbuje się przedrzeć na naszą stronę, obserwujemy, patrzymy, co robią oficerowie. Czasami widzimy ludzi, którzy w panice machają rękami i wykrzykują rozkazy podległym. Tych staramy się "sprzątnąć" w pierwszej kolejności, a dalej każdego, którego zobaczymy - mówi strzelec wyborowy, który w nagraniu wystąpił w stroju maskującym i z zakrytą twarzą.

 

- Pamiętam taką sytuację, kiedy zajęliśmy pozycje w pobliżu linii kolejowej. Według danych wywiadu, wróg miał się znajdować od nas w odległości około 600-700 metrów, to idealna odległość dla snajpera - mówi strzelec wyborowy. - Spokojnie się rozglądamy, kolega poszedł przesunąć kilka gałęzi i nagle z krzaków wyskakuje czterech rosyjskich żołnierzy, tak z 80 metrów od nas - żołnierz nie wyjaśnił, jak skończyło się to zdarzenia, ale z wideo jasno wynika, że uszedł z życiem.

 

Strzelec: "Spadochroniarze" to prawdziwa moc

"Wojska powietrzno-desantowe to dyscyplina. Jak pokazuje ta wojna wykonują takie zadania, do których nie przystąpiłby żaden inny oddział. Potrafią zdziałać cuda. Wojska powietrzno-desantowe to prawdziwa moc" - podkreślił strzelec wyborowy w nagraniu.

 

W niedzielę 25. Samodzielna Syczesławska Brygada Powietrzno-Desantowa opublikowała informację, z której wynika, że uzbrojeni w karabiny żołnierze przyczyniają się także do eliminacji rosyjskiego sprzętu.

 

ZOBACZ: Ukraina. SBU: Problemy z zaopatrzeniem w żywność rosyjskiej armii. Żołnierze zaczęli jeść psy

 

Z informacji wynika, że snajperzy są zdolni także do zestrzeliwania wrogich dronów kamikaze.

 

Na zdjęciach widać strącony strzałami z precyzyjnego karabinu rosyjski sprzęt.  

 

"Kontynuujemy demilitaryzację wrogiej armii okupacyjnej" - napisano.

 

Rosyjscy snajperzy zgadzali się na zabijanie cywilów

Ukraińscy strzelcy wyborowi prowadzą także walkę ze snajperami rosyjskimi. Ukraiński wywiad ustalił,  że otrzymywali oni rozkazy strzelania do cywilów. W środę służby ukraińskie ujawniły treść przesłuchania rosyjskiego jeńca, który powiedział, że rosyjscy dowódcy zmuszali żołnierzy do podpisywania zobowiązań do zabijania cywilów podczas wojny w Ukrainie.

 

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), opublikowała na Facebooku nagranie wideo ukazujące fragment przesłuchania jednego z jeńców wroga.


- Jestem rosyjskim snajperem. (...) Otrzymaliśmy rozkaz, żeby podpisać zgodę, że na Ukrainie będziemy zabijać cywilów. 29 kwietnia podpisałem taki dokument, ale niektórzy odmówili. Zastępca dowódcy ds. politycznych powiedział im jednak, żeby wyrazili zgodę, ponieważ jeśli nie pojadą na Ukrainę, to trafią do aresztu dyscyplinarnego lub zostaną zwolnieni ze służby - relacjonował jeniec, schwytany przez ukraińskie wojska pod Wołnowachą w obwodzie donieckim.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Razem z półrocznym dzieckiem przeżyła 65 dni w bunkrach Azowstalu

 

Dziennik "New York Times" podawał wcześniej, że podczas rosyjskiej okupacji okolic Kijowa, m.in. miast Bucza i Borodzianka snajperzy znajdujący się na wysokich budynkach strzelali do "wszystkiego, co się ruszało". Zdaniem ukraińskich śledczych żołnierze ci są odpowiedzialni za śmierć wielu cywilów.

 

Z kolei Swiatosław Pałamar, zastępca dowódcy pułku Azow, który do 20 maja bronił ostatniego przyczółku oporu w Mariupolu wspomniał, że w ciągu jednej z poprzedzających wykonanie rozkazu o ewakuacji nocy teren kombinatu był bombardowany 25-krotnie, w tym trzykrotnie przez bombowce strategiczne, a wśród wojsk uczestniczących w ataku na kombinat metalurgiczny były "artyleria, czołgi, moździerze i piechota, która próbowała szturmować zakłady". Pałamar poinformował wtedy o znaczącym udziale rosyjskich snajperów w okrążeniu fabryki.

 

 

hlk/ml / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie