Wielka Brytania. Lider opozycji: Johnson złamał prawo, kłamał na temat imprez i musi odejść

Świat
Wielka Brytania. Lider opozycji: Johnson złamał prawo, kłamał na temat imprez i musi odejść
PAP/EPA/ANDY RAIN
Lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer

Brytyjski premier Boris Johnson złamał prawo, a następnie kłamał w sprawie odbywających się "na skalę przemysłową" imprez na Downing Street - oświadczył w niedzielę lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer.

- Myślę, że złamał prawo. On niemal przyznał, że złamał prawo. W końcu Downing Street teraz przeprosiło królową za niektóre z imprez, które miały miejsce. Wiem, że stanowisko rządu jest "poczekajmy na raport Sue Gray". Ale myślę, że to, co się wydarzyło, jest całkiem oczywiste, to imprezowanie na skalę przemysłową na Downing Street, niewielu spośród tych spraw faktycznie zaprzeczono i myślę, że opinia publiczna wyrobiła sobie zdanie - mówił Starmer w stacji BBC.

 

ZOBACZ: Wielka Brytania. Media: Boris Johnson planuje czystkę na Downing Street i polityczną kontrofensywę

 

- Myślę, że fakty mówią same za siebie. Myślę, że premier złamał prawo, myślę, że potem kłamał na temat tego, co się stało. Jesteśmy teraz krajem sparaliżowanym przez słabość premiera. Dlatego w interesie narodowym musi on odejść - podkreślił lider Partii Pracy, która po serii ujawnionych przez media przypadków domniemanego łamania restrykcji covidowych na Downing Street wysunęła się na wyraźne, ok. 10-punktowe prowadzenie w sondażach przed rządzącymi od prawie 12 lat konserwatystami.

Przewodniczący Partii Konserwatywnej był "zniesmaczony" informacjami o imprezach

Starmer odniósł się też do zarzutów dziennika "Daily Mail", który opublikował wykonane 30 kwietnia 2021 roku jego zdjęcie z butelką w biurze wyborczym podczas rozmowy z kimś, mówiąc, że absolutnie nie jest to porównywalna sytuacja.

 

ZOBACZ: Wielka Brytania. Media: na Downing Street co piątek odbywały się alkoholowe spotkania

 

Tymczasem przewodniczący Partii Konserwatywnej Oliver Dowden przyznał, że był "zniesmaczony" ujawnionymi przez media informacjami o dwóch imprezach, które miały miejsce na Downing Street - pod nieobecność Borisa Johnsona - w wieczór poprzedzający pogrzeb księcia Filipa, męża królowej Elżbiety II. "Te rzeczy nie powinny były się wydarzyć" - podkreślił. Zaznaczył jednak, że Johnson zobowiązał się do wykorzenienia na Downing Street kultury pracy, która pozwalała na takie zachowania i nie powinien odchodzić ze stanowiska.

Sześciu posłów publicznie wezwało Johnsona do rezygnacji

Do tej pory sześciu posłów konserwatywnych publicznie wezwało Johnsona do rezygnacji, ale według nieoficjalnych informacji, listy domagające się partyjnego głosowania nad wotum nieufności wysłało ok. 20. Aby takie głosowanie się odbyło, muszą zostać złożone co najmniej 54 wnioski. Wielu posłów czeka jednak na wynik wspomnianego przez Starmera dochodzenia, które prowadzi wysoka rangą urzędniczka służby cywilnej Sue Gray.

 

Ciekawą opinię wyraził w niedzielę były laburzystowski premier Tony Blair, który w Times Radio powiedział, że choć nie usprawiedliwia tego w żaden sposób, rozumie, dlaczego personel Downing Street robił imprezy alkoholowe. "Rozumiem, że ludzie czują się tym oburzeni i bardzo rozgniewani. Mogę też, z perspektywy Downing Street, zrozumieć, jak takie rzeczy się dzieją. Można to wytłumaczyć, ale tak naprawdę nie usprawiedliwić. Kiedy tam jesteś, jest to środowisko z taką presją, że zwykle jesteś wypompowany i większość ludzi pod koniec pracowitego dnia po prostu chce iść do domu" - powiedział Blair.

 

W piątek dziennik "Daily Mirror" ujawnił, że na Downing Street imprezy alkoholowe odbywały się co piątek po południu, także w czasie restrykcji covidowych, a pracownicy nawet złożyli się na specjalnie dostarczoną lodówkę, w której trzymano wino.

 

aml / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie