"Pachnie skompromitowaną konferencją z Monachium czy Jałty". Europosłowie o rozmowach USA-Rosja

Polska
"Pachnie skompromitowaną konferencją z Monachium czy Jałty". Europosłowie o rozmowach USA-Rosja
FLICKR/Arno Mikkor
Europosłowie skomentowali rozmowy USA-Rosja

Polscy europosłowie skomentowali zbliżające się rozmowy USA-Rosja w Genewie. - Zgoda Amerykanów, żeby rozmawiać w innym kraju z Rosją, pachnie skompromitowaną konferencją z Monachium czy konferencją w Jałcie, kiedy decydowano m.in. o Polsce - uważa Witold Waszczykowski z PiS. Krytyczny jest także europoseł PO Andrzej Halicki. Eksperci z USA twierdzą, że "o Jałcie nie ma mowy".

10 stycznia w Genewie rozpoczną się dwustronne amerykańsko-rosyjskie rozmowy na temat stabilności strategicznej.

 

Waszczykowski jest krytyczny wobec takiego formatu spotkania. - Uważam, że podjęcie tych rozmów wobec szantażu rosyjskiego jest absolutnym błędem. Zgoda Amerykanów, żeby rozmawiać w innym kraju z Rosją, pachnie skompromitowaną konferencją z Monachium z 1938 roku - wtedy też dyskutowano i decydowano o Czechosłowacji - czy konferencją w Jałcie z lutego 1945 roku, kiedy decydowano m.in. o Polsce - mówi.

 

ZOBACZ: USA. Biden rozmawiał z Putinem. "Sankcje były poważnym błędem"

 

Jak dodaje Waszczykowski, USA łamią pewne zasady, które budowane były od 30 lat w ramach nowej architektury bezpieczeństwa po upadku ZSRR i zakończeniu zimnej wojny.

 

Waszczykowski podkreśla, że w ciągu ostatnich 30 lat Zachód budował architekturę bezpieczeństwa w sposób jak najbardziej demokratyczny, aby odchodzić od XIX-wiecznych koncepcji tzw. koncertu mocarstw oraz "sytuacji, jakie miały miejsce w latach 60., 70., 80., kiedy to światem zarządzały dwa mocarstwa, USA i ZSRR". "Wtedy czekaliśmy od szczytu do szczytu, od Genewy po Reykjavik, od Reykjaviku po Helsinki itd." - ocenia. Jak dodaje, Putin chciał do tej sytuacji wrócić i okazuje się, że mu się to udało.

Putin odbuduje potęgę ZSRR?

Były minister spraw zagranicznych Polski zwraca też uwagę na kolejność zaplanowanych na najbliższe dni spotkań.

 

- Najpierw jest spotkanie Biden-Putin, potem spotkanie NATO, potem OBWE i dopiero na końcu zakomunikują wyniki Ukrainie. Putinowi, który mówił od dawna, że największą tragedią był upadek ZSRR, i chciał odbudować potęgę Rosji do poziomu ZSRR, udaje się - przynajmniej na poziomie politycznym - odzyskać ten status. Znów Europa i cały obszar transatlantycki nie rozmawia w całości z Putinem, tylko rozmawiają Amerykanie. Czyli kolejna zasada jest pogwałcona – że rozmawiamy z Rosją albo jako NATO, albo UE, albo w ramach OBWE. Tymczasem nie, rozmawiamy albo w formule Amerykanie-Rosja, albo w formule koncertu mocarstw z XIX wieku - mówi Waszczykowski.

 

Jak podsumowuje, gdyby w takiej formule doszło do jakichś uzgodnień w sprawie Ukrainy, "to cofnęlibyśmy się o kilkadziesiąt lat w budowie demokratycznej, bezpiecznej architektury bezpieczeństwa w Europie".

"Rozmowy nie przyniosą przełomu"

Sceptyczny jest także europoseł PO Andrzej Halicki. Rozmowy amerykańsko-rosyjskie w Genewie nie przyniosą przełomu. Nie mogą być nawet przełomowe, bo racje są po naszej, europejskiej stronie. Musi to być raczej dialog transatlantycki - powiedział Halicki.

 

- Liczę na to, że będziemy jako demokratyczna wspólnota, związek państw, którym zależy na bezpieczeństwie, mówić jednym i bardzo stanowczym głosem w sprawie bezpieczeństwa i przyszłości Ukrainy. Nie można ulegać szantażowi. Nie można ulegać agresywnej polityce, którą obecnie stosuje Putin. Koncentracja wojsk i tworzenie napięcia, szukanie prowokacji to jest najgorszy sposób uprawiania polityki przez Rosję, czemu trzeba dać stanowczy odpór silnym i skoordynowanym działaniem. To działanie powinno być oparte po pierwsze na modernizacji armii ukraińskiej, doradztwie, ścisłej współpracy gospodarczej - powiedział Halicki.

 

ZOBACZ: Rozmowa telefoniczna Bidena i Putina. Kwestia Ukrainy i bezpieczeństwa w Europie

 

Jego zdaniem nie można ulegać oczekiwaniom strony rosyjskiej, która grozi agresją. - Rozmowy amerykańsko-rosyjskie w Genewie nie przyniosą przełomu. Nie mogą być nawet przełomowe, bo racje są po naszej, europejskiej stronie. Musi to być raczej dialog transatlantycki - wskazał.

 

Jak podkreślił, ważna w tej kwestii jest właściwa współpraca krajów NATO i wspólny głos europejsko-amerykański. „W Parlamencie Europejskim nie ma wątpliwości co do kierunku działań, na przykład w kwestii potencjalnych sankcji. (…) Rosję to musi zaboleć mówiąc po prostu. Musi to zaboleć przede wszystkim oligarchów, którzy wspierają Putina – wskazał.

Zablokować Nord Stream 2

W opinii Halickiego istnieje możliwość zatrzymania gazociągu Nord Stream 2.

 

- Dopóki nie jest uruchomiony żaden kontrakt gazowy, można powiedzieć, że jest to tylko rura, która została położona na dnie Bałtyku. Myślę, że dzisiaj ta rura powinna mieć status niepotrzebnego żelastwa. Mówiąc wprost, na pewno nie można się poddać szantażowi gazowemu - zaznaczył europoseł.

 

ZOBACZ: "Nord Stream 2 to element szantażu gazowego". Morawiecki o słowach Putina

 

Zdaniem Halickiego, Rosja odstąpi od agresywnej polityki tylko wówczas, gdy Europa z Ameryką będą mówić jednym, zdecydowanym, wspólnym głosem w tej sprawie. - To nie jest zależne od rozmów bilateralnych Rosja-Ameryka. Świat musi być dużo bardziej stanowczy wobec rosyjskiej agresji. Nie może negocjować ponad głowami samych zainteresowanych państw - podsumował polityk.

Amerykańscy eksperci: "nie ma mowy o Jałcie"

Zdaniem byłych dyplomatów seria zaplanowanych na najbliższe dni rozmów z Rosją - poniedziałkowego spotkania USA-Rosja w Genewie, środowego posiedzenia Rady NATO-Rosja i czwartkowego spotkania Rady Stałej OBWE - nie przyniesie konkretnych rezultatów, a co najwyżej postanowienie o dalszym dialogu na każdym z tych forów.

 

Były ambasador USA na Ukrainie (1998-2000) i ekspert eksperta Brookings Institution Steven Pifer uważa, że zamierzeniem Rosji jest wciągnięcie Stanów Zjednoczonych w dialog mocarstw, które - podobnie jak w Jałcie - miałyby ustalić nowy porządek w Europie.

 

- Moskwa chciała, by doszło tylko do jednego spotkania, na którym Rosjanie z Amerykanami zdecydowaliby o wszystkim, a potem przedstawili te ustalenia reszcie jako fakty dokonane. Z moich rozmów z przedstawicielami administracji (USA) bardzo jasno wynika, że są tego świadomi i nie dadzą się wciągnąć w tę rosyjską pułapkę - mówi były dyplomata, który zauważył, że w ostatnim czasie przedstawiciele Białego Domu wielokrotnie podkreślali, że będą działać w oparciu o zasadę "nic o was bez was", co odzwierciedla zarówno lekcje, jakie wyciągnęli z początkowych błędów, jak i rzeczywiste przywiązanie do multilateralizmu.

 

ZOBACZ: Były kazachski minister ostrzega: Jeśli Zachód nie zainterweniuje, Kazachstan stanie się Białorusią

 

Według Ivo Daaldera, byłego przedstawiciela USA przy NATO i szefa think tanku Chicago Council of Global Affairs, Unia Europejska złożyła zbyt wiele deklaracji o dotkliwych sankcjach dla Rosji w przypadku inwazji, by móc łatwo się z nich wycofać.

 

Według niego z sygnałów wysyłanych przed rozmowami wynika, że mogą się one zakończyć na wzajemnej wymianie oskarżeń i pretensji. Ocenia, że jeśli tak się stanie, Kreml może szybko rozpocząć działania wojenne.

 

- Oczywiście musimy jasno wyłożyć swoje pretensje, powiedzieć, że to Rosja musi wykonać krok w kierunku deeskalacji. Ale myślę, że błędem jest, że nie przystępujemy do tych rozmów z konkretnymi propozycjami. Bo jak na razie Zachód reaguje tylko na działania Rosji, podczas gdy powinniśmy przejąć inicjatywę. Nawet jeśli mają odpowiedzieć "nie", to lepiej jest, jeśli to oni odmówią, a nie my - wyjaśnił Daalder.

jk / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie