Matka czekała trzy i pół roku by dowiedzieć się kto jest odpowiedzialny za śmierć córki

Polska

Matka 18-letniej Angeliki czekała trzy i pół roku, by dowiedzieć się kto jest odpowiedzialny za śmierć jej córki. Do wypadku doszło na drodze pod Nowym Sączem. Autem jechała trójka ludzi: dwóch braci bliźniaków oraz Angelika. Śledczy nie byli w stanie ustalić, kto z nich kierował pojazdem. W końcu w sprawie nastąpił przełom. Materiał reporterki "Raportu" Beaty Glinkowskiej. 

Matka czekała trzy i pół roku by dowiedzieć się kto jest odpowiedzialny za śmierć córki
Polsat News
Matka czekała trzy i pół roku by dowiedzieć się kto jest odpowiedzialny za śmierć córki

To jedna z najtrudniejszych i najbardziej zagadkowych spraw w historii polskiej kryminalistyki. Wypadek pod Nowym Sączem, w którym zginęła 18-letnia Angelika, przeżyli dwaj bracia bliźniacy. 

 

- Jeden z nich miał 0,7 promila, drugi 1,2 – mówi mł. insp. Sebastian Gleń z KWP w Krakowie.

 

- Już na początku bracia mataczyli, który z nich kierował pojazdem. Śledczy przez ponad trzy lata nie mogli udowodnić, kto siedział za kierownicą - bo bracia mają niemal identyczny kod DNA – dodaje Gleń.

Matka czekała trzy lata na przełom w sprawie

- Nie ma dnia, żebym nie myślała o córce – mówi Katarzyna Purgal matka zmarłej Angeliki.

 

- Nie da się tego zapomnieć. Całkiem inaczej by było, gdyby sprawca poszedł odsiedzieć już karę. Życia córki już nie wróci, ale przynajmniej miałabym satysfakcje, że jej śmierć nie poszła nadaremno – dodała Katarzyna Purgal.

 

Dzięki nowym ekspertyzom śledczy ustalili, który z bliźniaków siedział za kierownicą.

 

ZOBACZ: Lubelskie. Wypadek pod Zamościem. Jedna osoba nie żyje, trzy zostały ranne

 

- Mężczyzna mimo, że występował w charakterze podejrzanego opuścił Polskę i przebywał za granicą, musieliśmy go szukać – mówi Tadeusz Cebo prokurator rejonowy w Gorlicach. - Karol F, został zatrzymany, gdy wrócił do Polski. Mężczyzna usłyszał zarzuty, w tym spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym - przekazał prokurator.

 

Jak ustalili śledczy, Karol F. miał jechać nie tylko pod wpływem alkoholu, ale też z nadmierną prędkością, niesprawnym autem, na łysych oponach. 

Samochód dachował

- Mieliśmy informację od naocznego świadka, który widział rozbite auto, dwóch mężczyzn z przodu, a z tyłu była pasażerka – informuje mł. insp. Sebastian Gleń.

 

Świadek wypadku widział osobę siedzącą za kierownicą, ale nie potrafił odróżnić kto to był dokładnie.

 

WIDEO: Czekała ponad trzy lata na rozwiązanie sprawy. Beata Glinkowska o sprawie wypadku

 

Taką wersję potwierdził też pracujący przy akcji strażak, z którym rozmawiała reporterka "Państwa w Państwie". Według śledczych - zanim na miejsce dotarła policja - jeden z bliźniaków miał się przesiąść. Za kierownicą nikogo nie było.

 

ZOBACZ: Policjant z Konina, który zastrzelił 21-latka, usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci

 

- Gdy policjanci przyjechali na miejsce zdarzenia jeden z braci siedział z tyłu, na miejscu pasażera, drugi zbiegł, został znaleziony pół km dalej, chował się w zaroślach – powiedział policjant Sebastian Gleń.

 

Z miejsca wypadku uciekł Karol. Obaj bracia, twierdzili, że żaden z nich nie prowadził, zasłaniając się niepamięcią.

 

- Oni mieli bardzo podobne DNA. Ale oprócz tego wszyscy uczestnicy wypadku nie byli zapięci pasami, w związku z czym z momencie przewrócenia się samochodu i koziołkowania, ciała w jakimś tam zakresie przemieszczały się wewnątrz – informuje prokurator Tadeusz Cebo.

Przełom w sprawie

- Biorąc pod uwagę, że już od początku bracia mataczyli w sprawie, nie chcieli podać, który z nich kierował pojazdem policjanci zabezpieczyli cały szereg śladów po to, żeby ustalić kto był kierowcą – przekazał policjant. - Zabezpieczono nie tylko samochód, ale również wymontowano i zabezpieczono poduszki powietrzne, wszelkiego rodzaju ślady, ale również co zaowocowało przełomem, odzież tych braci – dodał Sebastian Gleń.

 

Kluczowe okazały się właśnie ubrania bliźniaków i zabezpieczone w aucie, pochodzące z nich włókna. Śledczy uzyskali też nową opinię biegłych. 

 

Karol F. od początku nie przyznawał się do winy. Odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 12 lat więzienia. 

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

wys / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie