Dziennikarze na granicy. Otworzono centrum prasowe w Popławcach

Polska
Dziennikarze na granicy. Otworzono centrum prasowe w Popławcach
Polsat News
Rzecznik prasowy rządu Piotr Müller

Nasze wyzwania to bieżące informowanie i walka z dezinformacją, stąd też dzisiejsze spotkanie - mówił w centrum prasowym na polsko-białoruskiej granicy rzecznik rządu Piotr Müller. Jak podkreślił, Polska jest w "niezwykle ciężkiej sytuacji geopolitycznej".

Od środy do 1 marca przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania, z którego wyłączeni są m.in. mieszkańcy. Zgodnie z nowelizacją, która umożliwiła wprowadzenie tego zakazu, na czas określony i na określonych zasadach komendant placówki SG będzie mógł zezwolić na przebywanie na tym obszarze również innych osób, w szczególności dziennikarzy. Wizyty dziennikarzy będą miały formę zorganizowaną i będą odbywać się pod opieką Straż Granicznej, pierwsza z nich - w piątek.

Piotr Müller: Jednym z wyzwań jest walka z dezinformacją

Podczas konferencji prasowej w centrum prasowym w Popławcach (woj. podlaskie) rzecznik rządu Piotr Müller mówił o "sztucznych ruchach migracyjnych" wywoływanych przez reżim białoruski oraz Rosję.

 

- Te działania mają nie tylko charakter wojny hybrydowej, tej, którą obserwujemy bezpośrednio na granicy polsko-białoruskiej, ale również charakter działań innego rodzaju, które są podejmowane równolegle do tych działań, które możemy obserwować gołym okiem - mówił.

 

Jak wskazał, chodzi m.in. o dezinformację, ataki hakerskie oraz manipulację cenami czy dostawami gazu. - To również obserwowane przez nas i naszych sojuszników działania o charakterze mobilizacji wojsk na terenie czy to Białorusi, czy w Rosji, ćwiczenia, które mogą budzić - i budzą - nasz uzasadniony niepokój - podkreślił.

 

Jak dodał, to wszystko powoduje, że Polska znajduje się w "niezwykle ciężkiej sytuacji geopolitycznej", o której jego zdaniem "trzeba mówić wprost". - To wszystko również powoduje, że nasze wyzwania to bieżące informowanie i walka z dezinformacją. I z tego tytułu spotykamy się dzisiaj - wskazał.

 

- Dzisiaj pierwsze ekipy medialne będą miały dostęp do pasa przygranicznego - w związku z tym nasze dzisiejsze spotkanie oraz cały ciąg działań komunikacyjnych, które chcemy podejmować. Chcemy wyjaśniać tę sytuację, która ma miejsce w Europie Środkowo-Wschodniej, ona ma dużo szerszy kontekst - podkreślił rzecznik rządu.

 

"Migranci są narzędziem służącym do destabilizacji"

Po rzeczniku rządu, głos zabrał podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Marcin Przydacz. 

 

- Mamy do czynienia ze złożoną i dynamiczną sytuacją w regionie. Ta sytuacja zmienia się na niekorzyść - celowo sprowadzani migranci są wykorzystywani jako narzędzia celem destabilizacji - tłumaczył polityk. 

 

Przydacz przypomniał, że w czwartek Unia Europejska finalnie zaakceptowała - także na wniosek Polski, listę konkretnych osób i przedsiębiorstw objętych sankcjami ekonomicznymi. - To jest 17 osób odpowiedzialnych za realizowanie operacji hybrydowej, ale również osoby odpowiedzialne za wszelkie represje - zaznaczył Przydacz.

 

Wiceszef MSZ podkreślił, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej "nie powinna nam przesłaniać tego, co nadal dzieje się na Białorusi". - Dziennikarze siedzą w więzieniach, ponad 800 więźniów politycznych nadal przetrzymywanych jest w trudnych warunkach w aresztach - mówił. Dodał, że sankcjami zostały objęte także osoby odpowiedzialne i za te represje.

 

Podkreślił, że najbardziej odczuwalne dla reżimu Łukaszenki jest objęcie sankcjami przedsiębiorstw z sektora naftowego, energetycznego, chemicznego i lotniczego. - Także szereg, kilkanaście spółek blisko związanych z reżimem Łukaszenki jest już objęte sankcjami - mówił.

Marcin Przydacz: Sankcje nie są celem samym w sobie

Polityk dodał, że w czwartek weszły w życie sankcje amerykańskie, brytyjskie i kanadyjskie na szereg spółek białoruskich z podobnych sektorów oraz na osoby odpowiedzialne za eskalację sytuacji na granicy.

 

- Sankcje nie są celem samym w sobie, nie chcemy postrzegać ich tylko jako karę, ale jako sygnał do analizy, powstrzymania się od tych agresywnych kroków. Jeśli władze w Mińsku wspierane przez władzę w Moskwie zmienią swoją agresywna politykę, odstąpią od tej eskalacyjnej postawy to także UE będzie gotowa do ewentualnych zmian. Warunkiem do tego jest zaprzestanie agresji, a jednocześnie zmiana wewnętrzna sytuacji na Białorusi, począwszy od wypuszczenia więźniów, wolnych dziennikarzy, także i Angeliki Borys i Andrzeja Poczobuta - osób dla nas bardzo ważnych - powiedział wiceszef MSZ.

 

ZOBACZ: Granica. Mateusz Morawiecki dla BBC: Nie jest za późno na działanie sojuszników Polski

 

Podkreślił również, że sankcje są także sygnałem w kierunku Rosji, że Unia Europejska i wspólnota euroatlantycka "nie zawaha się przed ewentualną reakcją na wypadek eskalacji". - To także jest sygnał strategiczny w kierunku Moskwy. Jeśli te działania agresywne wokół Ukrainy, czy na rynkach gazowych, będą kontynuowane, wspólnota euroatlantycka jest jednością i będzie zmotywowana do odpowiednich politycznych, czy ekonomicznych reakcji - podkreślił.

 

Przydasz zaznaczył, że w ostatnim czasie mamy do czynienia z bardzo złożoną i dynamiczna sytuacja w regionie. Odniósł się tu zarówno do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej jak i działań destabilizacyjnych na samej Ukrainie i wokół niej.

 

- Ruchy wojsk, jednocześnie naciski, szantaże gazowe zarówno na Ukrainę jak i na Mołdawię, z trzeciej strony oczywiście mamy dość aktywna grę na rynkach energetycznych. Wszyscy jesteśmy świadkami rosnących cen energii, gazu, ropy, co także wpływa na wzrost inflacji - powiedział.

 

- Na to wszystko nakłada się bardzo aktywna kampania dezinformacyjna, która ma niejako zamydlić ogląd sytuacji, stąd tez ta odporność nas jako społeczeństwa, odporność także i mediów, aby umieć rozróżniać działania dezinformacyjne od prawdziwej informacji - podkreślił.

Obecność dziennikarzy na granicy

W środę na stronie Straży Granicznej opublikowano zasady obecności mediów w pasie przygranicznym z Białorusią. Jak napisano, SG odpowiada za organizację wizyt mediów na granicy. "Redakcja zgłasza chęć uczestniczenia w wizycie mailowo, wysyłając zgłoszenie na adres: akredytacje.kg@strazgraniczna.pl" - poinformowała formacja.

 

Zgłoszenie powinno zawierać imię i nazwisko, PESEL (w przypadku braku - informacje o obywatelstwie i numer paszportu), numer telefonu, zaświadczenie z redakcji o współpracy, proponowany termin i miejsce (placówkę Straży Granicznej) wizyty, zgodę na procedurę weryfikacji, a także oświadczenia o świadomości zagrożeń związanych z udziałem w wizycie oraz o zgodzie na przetwarzanie danych osobowych na potrzeby organizacji wizyty przez Straż Graniczną.

 

"Wysłanie powyższego zgłoszenia jest traktowane jak zgoda na udział w wizycie na zasadach określonych przez Straż Graniczną" - podkreśliła w  środę SG.

 

ZOBACZ: Żołnierze z Czech i Węgier na granicy z Białorusią? "Trwają rozmowy"

 

Poinformowała ponadto, że "jednorazowo w wizycie wziąć może udział nie więcej niż jeden dziennikarz lub fotoreporter z danej redakcji/grupy medialnej, w przypadku ekip telewizyjnych wizytę może odbywać dziennikarz z operatorem". "Komendant informuje zgłoszonych dziennikarzy o możliwości udziału w wizycie i wyznacza termin, wskazując miejsce rozpoczęcia wizyty" - wyjaśniła formacja.

 

SG zaznaczyła, że warunkiem uczestniczenia w wizycie jest przejście szkolenia organizowanego bezpośrednio przed rozpoczęciem wizyty. "Każdy dziennikarz biorący udział w wizycie musi posiadać i nosić kamizelkę z napisem »PRESS«, identyfikującą go jako przedstawiciela mediów" - dodała.

 

"Warunki do organizowania wizyty zapewnia Straż Graniczna. Straż Graniczna ustala termin trwania wizyty oraz szczegóły trasy, jaką przemieszczają się uczestnicy wizyty w pasie granicznym - biorąc pod uwagę sytuację na granicy i bezpieczeństwo uczestników" - czytamy na stronie SG.

 

ZOBACZ: Sytuacja na granicy: funkcjonariusze są oślepiani laserami i światłem stroboskopowym

 

Straż Graniczna zastrzegła też, że "wizyta może zostać skrócona lub przerwana, jej przebieg może ulec zmianie – z uwagi na bieżącą sytuację na granicy i poziom zagrożeń dla uczestników wizyty". "W czasie trwania wizyty Straż Graniczna może wydawać jej uczestnikom polecenia dot. niefilmowania wskazanych obiektów oraz osób" - zapowiedziała. "Osoby uczestniczące w wizycie są zobowiązane przestrzegać poleceń wydawanych przez organizatorów wizyty" - napisano na stronie SG.

zma / polsatnews.pl/PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie