Kalisz. Areszt dla pielęgniarek wystawiających fałszywe certyfikaty szczepień przeciwko COVID-19

Polska
Kalisz. Areszt dla pielęgniarek wystawiających fałszywe certyfikaty szczepień przeciwko COVID-19
gov.pl
Wystawianie fałszywych certyfikatów miało trwać od maja do listopada br. w jednym z punktów w Kaliszu, który miał podpisane porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień

Sąd aresztował na 3 miesiące pielęgniarki, którym postawiono zarzut wystawiania fałszywych certyfikatów szczepień przeciwko COVID-19 – poinformowała w piątek PAP prokurator Katarzyna Socha, szefowa Prokuratury Rejonowej w Kaliszu.

Prokurator przedstawił pielęgniarkom zarzuty dopuszczenia się przestępstw poświadczenia nieprawdy, sfałszowania dokumentacji i oszustwa na szkodę Skarbu Państwa. Dwie kobiety nie przyznały się do winy; jedna przyznała się do części zarzutów i złożyła wyjaśnienia.

Kryminalni z Kalisza wszczęli działania operacyjne, kiedy - jak powiedział rzecznik prasowy wielkopolskiej policji w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak - uzyskali informację, że "w mieście można załatwić lewy certyfikat, potwierdzający zaszczepienie na koronawirusa". Do Kalisza przyjeżdżali ludzie z całej Polski.

 

ZOBACZ: Kanada. Szczepionki "na słupa" i fałszywe zaświadczenia od lekarzy

 

Klient wpłacał od 500 do 700 zł, a pielęgniarki wprowadzały dane do systemu i drukowały certyfikat, potwierdzający rzekome zaszczepienie na koronawirusa. Według wstępnych ustaleń ponad 100 osób skorzystało z możliwości uzyskania sfałszowanej dokumentacji.

Matactwo i podział ról

Proceder miał trwać od maja do listopada br. w jednym z punktów w Kaliszu, który miał podpisane porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował areszt na 3 miesiące.

 

- Jest obawa matactwa – trzeba bowiem wskazać, że wszystkie współpodejrzane znają się ze sobą. Powstał nawet podział ról, to grozi obawą matactwa, porozumiewania się - powiedziała prokurator Katarzyna Socha, szefowa kaliskiej prokuratury.

 

Pielęgniarki są w wieku od 38 do 58 lat.

Narażenie na niebezpieczeństwo i marnowanie szczepionek

Sąd - jak wyjaśniła - wziął pod uwagę ładunek społecznej szkodliwości czynu, który "ocenił na obecnym etapie już jako wysoki". - Podkreślony został również ładunek negatywny, społeczny tego przestępstwa. Wiele szczepionek zostało zmarnowanych, a także osoby, które korzystały z przywilejów wynikających z posiadania certyfikatu, narażały inne osoby na możliwość zakażenia - oświadczyła prokurator.

 

ZOBACZ: Niemcy. Niezaszczepieni muszą liczyć się z restrykcjami

 

Jedna z podejrzanych powiedziała, że nie brała udziału w tym procederze, bo nie miała nawet takiej możliwości. - Pracuję na SOR, a nie w punkcie szczepień. Nie wiem, dlaczego znalazłam się w gronie podejrzanych - stwierdziła Bożena A.

 

Potwierdziła, że zna współpodejrzane, które pracują w punktach szczepień, ale o zarzucanym procederze nic nie wiedziała.

Pielęgniarkom grozi do 8 lat więzienia.

kmd / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie