Mężczyzna wini szpital za śmierć ojca. Sprawę wyjaśnia prokuratura

Polska
Mężczyzna wini szpital za śmierć ojca. Sprawę wyjaśnia prokuratura
"Interwencja"
72-letni pan Marian zmarł w wyniku postępującej sepsy. Zdaniem syna do zakażenia doszło przez cewnikowanie

- Tata był rozżalony i cały czas mnie pytał: dlaczego oni mnie tak potraktowali? To niemożliwe, by z dnia na dzień tak zniszczyć człowieka – mówi Leszek Półtorak, który wini szpital w Nowym Sączu za śmierć ojca. 72-letni pan Marian zmarł w wyniku postępującej sepsy. Zdaniem syna do zakażenia doszło przez cewnikowanie. Podkreśla, że było ono zbędne. Materiał "Interwencji".

Pod koniec czerwca 72-letni pan Marcin źle się poczuł. Jego syn natychmiast wezwał pogotowie. Starszy mężczyzna od lat cierpiał na chorobę Parkinsona, jednak jego forma fizyczna była bardzo dobra.

 

- Tata na Parkinsona chorował już około sześciu lat, tylko że jego stan fizyczny był bardzo dobry. Nie miał tego drżenia, zaskakiwał neurologa pod tym względem, jaki jest sprawny fizycznie. Potrafił dziennie około dziesięciu kilometrów pokonywać i codziennie tak naprawdę chodziliśmy - opowiada reporterowi "Interwencji" Leszek Półtorak.

 

Po śmierci matki mężczyzna zrezygnował z pracy w Krakowie i wrócił do ojca w Nowym Sączu.

 

Włoch wygrywa w sądach. 6-letnia córka nie chce zostawić mamy

 

- Żeby się nim zająć. Fizycznie był sprawny, ale już pod względem spraw formalnych, to już sobie niestety nie radził w pełni. Choroba go uczyniła dzieckiem tak naprawdę - przyznaje.

 

- Dwa dni przed trafieniem do szpitala siedziałem tutaj z nim i rozmawiałem. Mówił tak dość cicho i niewyraźnie i po chodzie było widać, że troszkę inaczej chodzi, niż zdrowy człowiek. Ale generalnie okaz zdrowia jak dla mnie - twierdzi Arkadiusz Jawor, przyjaciel pana Leszka.

"Nie byłem w stanie go obudzić"

- Od czasu do czasu trafiał do szpitala, bo miał omdlenia w związku z nierówną pracą serca i lekami, które przyjmował na Parkinsona. One bardzo obniżały mu ciśnienie. Tym razem zapadł w taki sen parkinsonowski, że nie wiedziałem, czy to jest udar, co się z nim dzieje. Nie byłem w stanie go dobudzić, nie reagował na bodźce. Profilaktycznie zadzwoniłem na pogotowie, żeby przyjechali i sprawdzili, czy jest z nim wszystko w porządku. Powiedzieli, że w szpitalu będą mogli lepiej orzec, co się z nim dzieje - relacjonuje syn zmarłego. 

 

17 czerwca pan Marcin trafił na SOR nowosądeckiego szpitala. Po kilku godzinach wezwano syna, żeby odebrał ojca. Wszystko miało być już w porządku.

 

Firma windykacyjna dzwoni co dwa dni. A długu nie ma

 

- W szpitalu mi jeszcze powiedzieli, że cewnik założyli. Gdy w domu zdjąłem mu pampersa, zobaczyłem krew. Byłem w szoku, bo nigdy nie widziałem takiej ilości z cewki moczowej. Szybko złapałem za telefon, zadzwoniłem na salę obserwacyjną, na SOR i opisałem, co widzę. Na to dostałem informację, żebym się nie przejmował, że to czasami się zdarza - wspomina pan Leszek.

 

- Cewnikowanie nie jest jakimś groźnym zabiegiem. Stosuje się je, gdy pacjent nie może oddać moczu. Po drugie trzeba sprawdzić, czy ma mocz w pęcherzu i ile tego moczu spływa, bo to jest obserwacja funkcji nerek. Do tego pomaga ono w tym, by pacjent się nie zanieczyszczał - słyszymy w szpitalu.

 

WIDEO: Zobacz materiał "Interwencji"

 

 

"Nie był w stanie wstać z łóżka"

- Tata większość tego dnia przespał, wieczorem wybudził się, zjadł zupę. Kolejne dni wyglądały tak, że zjadł już mniej niż zazwyczaj. Zaczęło mnie też niepokoić, że przestał w ogóle oddawać mocz. Dnia kolejnego tata już nie był w stanie w ogóle wstać z łóżka, miał nawet problemy z piciem, praktycznie nic nie zjadł. Przerażony, że sobie z tym nie poradzę, mimo obiekcji po tym, co się wydarzyło, postanowiłem zadzwonić do lekarza - opowiada pan Leszek.

 

Mieszkania pełne karaluchów. Plaga w Lublińcu

 

Ojciec pana Leszka po raz kolejny trafił do szpitala. Tym razem już w znacznie cięższym stanie.

 

- Z każdym dniem stan taty pogarszał się. Od tego przyjęcia i tego krwawienia drastycznie zaczęło postępować osłabienie i wyniszczenie organizmu. 5 lipca, gdy przyszedłem do taty, okazało się, że nie żyje - mówi pan Leszek.

Przyczyną śmierci sepsa

Przyczyną śmierci pana Marcina Półtoraka była m.in. sepsa. Jego syn jest przekonany, że do zakażenia ojca doszło podczas pierwszego pobytu w szpitalu. Sprawę wyjaśnia prokuratura.

 

- Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu wszczęła śledztwo w tej sprawie w dniu 7 lipca 2021. Jest prowadzone w zakresie nieumyślnego spowodowania śmierci. Celem postępowania jest przede wszystkim ustalenie, jaka była bezpośrednia przyczyna śmierci oraz czy postępowanie personelu było prawidłowe - tłumaczy prokurator rejonowy w Nowym Sączu Jarosław Łukacz.

 

- Jestem przekonany, że to jest wina szpitala. To jest wszystko wynik tego zakażenia przez nieuzasadnione cewnikowanie - puentuje pan Leszek.

ac/jo / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie