Premier: poprosiłem zarząd Totalizatora Sportowego, by objął Dawida Tomalę opieką sponsorską

Polska
Premier: poprosiłem zarząd Totalizatora Sportowego, by objął Dawida Tomalę opieką sponsorską
PAP/Leszek Szymański
Dawid Tomala, zdobywca złota na igrzyskach olimpijskich

Droga na szczyt Dawida Tomali chwyta za serce. Pracował na budowie, żeby móc pojechać na igrzyska olimpijskie. Przywiózł z nich złoto. - Poprosiłem zarząd Totalizatora Sportowego, aby objął go opieką sponsorską. Chcemy, by fantastyczna sportowa historia naszego mistrza olimpijskiego trwała, ale już bez konieczności zarabiania na sportową pasję po treningach - przekazał premier Mateusz Morawiecki.

Dawid Tomala zdobył na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio złoty medal w chodzie sportowym na 50 km.

 

ZOBACZ: Igrzyska Olimpijskie 2020 w Tokio. Polscy sportowcy wrócili do kraju. Kibice gorąco ich przywitali

 

"Historia naszego mistrza olimpijskiego Dawida Tomali jest niesamowita. Gotowy scenariusz na film. Dzisiaj swoim ogromnym optymizmem zaraża miliony ludzi, choć jego droga na szczyt nie była łatwa. Aby opłacić obozy przygotowawcze i osiągnąć minimum olimpijskie, pracował fizycznie na budowie" - napisał w niedzielę na Facebooku szef rządu.

Był pierwszy raz na Stadionie Olimpijskim i od razu zdobył złoto

Morawiecki podkreślił, że w chodzie na 50 km Tomala wystartował dopiero po raz drugi, ale wygrał. "W sobotę był, jak sam przyznał, pierwszy raz w życiu na Stadionie Olimpijskim i od razu odebrał tam złoty medal!" - dodał.

 

 

"Chcemy, żeby fantastyczna sportowa historia Dawida Tomali nadal trwała, ale już bez konieczności zarabiania na sportową pasję po treningach. Poprosiłem zarząd Totalizatora Sportowego, aby objął naszego Mistrza opieką sponsorską. Zasłużył na to" - podkreślił premier.

Historia Dawida Tomali

Od lat mówiono o Dawidzie Tomali, że jest jednym z największych talentów w chodzie sportowym. Wyniki tego jednak nie potwierdzały. 

 
Chód trenuje od 2003 roku. To właśnie wówczas jego ojciec, a obecnie także trener Grzegorz, zapisał go do klubu UKS Maraton Korzeniowski w Bieruniu, gdzie Dawid poszedł do gimnazjum, bo pochodzi z pobliskiej wsi Bojszowy. Gdy jego wielki idol Robert Korzeniowski szedł po czwarte, ostatnie w swojej karierze złoto olimpijskie, Tomala miał 15 lat. Wtedy nawet o czymś takim nie marzył.
 
 
Jego droga do Tokio nie była usłana różami. Jak to często bywa w niszowych konkurencjach - brakowało pieniędzy, sponsorów. By się utrzymać, musiał pracować. - Około 4 lata temu zrezygnowałem z chodu i nie trenowałem przez pół roku. A teraz, chcąc jechać na igrzyska, od października pracowałem po osiem godzin dziennie na budowie, żeby opłacić sobie obóz i móc powalczyć o minimum olimpijskie - powiedział w rozmowie z Interią Dawid Tomala, złoty medalista w chodzie na 50 kilometrów.
 
Był rozdarty, bo w sporcie na najwyższym poziomie nie ma półśrodków. Jeśli chciał osiągnąć sukces, musiał poświęcić wszystko. Trzy treningi dziennie między zajęciami zawodowymi było bardzo trudno wcisnąć. Razem z ojcem Grzegorzem postanowili zaryzykować.
 
Strzałem w dziesiątkę okazało się przestawienie z dystansu "sprinterskiego" 20 km, na "królewski" - 50 km. W efekcie został w Sapporo mistrzem olimpijskim.

 

aml/pdb / polsatsport.pl / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie