Warszawa. Rodzina miała problemy finansowe. Ojciec z synem napadli na bank

Polska
Warszawa. Rodzina miała problemy finansowe. Ojciec z synem napadli na bank
Komenda Stołeczna Policji
Napad miał pomóc w załataniu domowego budżetu, nadszarpniętego przez chorobę żony i wysoki kredyt, który zaciągnął jego starszy syn.

55-letni Wojciech L. i jego 23-letni syn Piotr zostali przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie oskarżeni o dokonanie napadu z bronią na placówkę bankową w Błoniu w kwietniu br. Mężczyźni ukradli kilka tysięcy złotych. Powodem rabunku były problemy finansowe rodziny.

23 kwietnia o godz. 11.50 do siedziby oddziału SKOK Stefczyka przy ul. Poniatowskiego w Błoniu wszedł młody mężczyzna i pytał o warunki udzielenia kredytu gotówkowego.

 

ZOBACZ: Warszawa. Napadł na sklep z telefonami. "Nie goń mnie, mam glocka"

 

Po uzyskaniu informacji wyszedł i wsiadł do zaparkowanego w pobliżu samochodu. Chwilę później do placówki wszedł drugi mężczyzna, krzyknął "to jest napad!", wyjął z torby broń i oddał strzał w stronę sufitu.

Bomba ze starego telefonu

Informował pracownice banku, że mają natychmiast wydać mu pieniądze. Wtedy dołączył do niego mężczyzna, który wcześniej pytał o kredyt. Gdy dwie kobiety otwierały sejfy, sprawca położył na biurku przedmiot, który - jak twierdził - jest ładunkiem wybuchowym i zagroził, że jeśli usłyszy alarm albo syreny policyjnych radiowozów, wysadzi placówkę w powietrze.

 

ZOBACZ: Ojciec z synem napadli na bank. Ukradli kilka tysięcy złotych

 

Po otrzymaniu pieniędzy uciekli do auta. Na miejsce przyjechała policja, straż pożarna i pracownicy ochrony. Funkcjonariusze szybko ustalili, że pozostawiona przez sprawców bomba jest atrapą. Zrobiona była m.in. ze starego telefonu komórkowego, co ułatwiło funkcjonariuszom policji namierzenie podejrzanych.

 

Udało się również ustalić kierunek, w którym uciekli, bo rabusiom w drodze powrotnej trasę zablokował stojący wzdłuż ulicy samochód ciężarowy. Piotr L. wyjął broń i groził kierowcy oddaniem strzału, gdyby ten odmówił zjechania im z drogi. Świadek dobrze go zapamiętał.

Dubeltówka i broń pneumatyczna

Wyjaśnianiem sprawy i ustalaniem sprawców zajęli się policjanci Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP. 28 kwietnia wraz z funkcjonariuszami Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji w Warszawie udali się do miejscowości, w której mieszkali sprawcy – ojciec i syn.

 

W ich mieszkaniu zabezpieczono myśliwską dubeltówkę, broń pneumatyczną oraz amunicję. Wojciech L. posiadał zezwolenie na posiadanie broni.

 

- Mężczyźni zostali oskarżeni o dokonanie wspólnie i w porozumieniu rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Ponadto Piotr L. został oskarżony o kierowanie gróźb do mężczyzny, którego samochód blokował oskarżonym drogę ucieczki. W momencie kierowania do sądu aktu oskarżenia wobec mężczyzn stosowany był środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania – przekazała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Powodem kłopoty zdrowotne

Oskarżony Wojciech L., z zawodu lakiernik samochodowy, przyznał się do winy. Na rabunek udał się samochodem klienta, okleił tylko tablice rejestracyjne. 55-latek wyjaśniał w prokuraturze, że jego syn nie wiedział wcześniej o planowanym przez niego napadzie. Został wtajemniczony dopiero po dotarciu do placówki bankowej i zgodził się pomóc, miał "stać na czatach".

 

Oskarżony zapewniał, że nikomu nie chciał zrobić krzywdy. Napad miał pomóc w załataniu domowego budżetu, nadszarpniętego przez chorobę żony i wysoki kredyt, który zaciągnął jego starszy syn. Wojciech L. powiedział, że po powrocie do domu spalił ubrania, w których pojechali do banku.

 

Prok. Skrzyniarz dodała, że podejrzanym grozi do 15 lat pozbawienia wolności. Powodem, dla którego mężczyźni zdecydowali się napaść na placówkę bankową, były problemy finansowe 55-latka i kłopoty zdrowotne jednego z bliskich członków rodziny.

rsr / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie