Izrael. Rząd ma plan na zatrudnianie ultraortodoksyjnych Żydów

Świat
Izrael. Rząd ma plan na zatrudnianie ultraortodoksyjnych Żydów
Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay
Ściana Płaczu w Jerozolimie

Nowy rząd Izraela stara się zwiększyć zatrudnienie wśród Żydów ultraortodoksyjnych, którzy do 2065 r. mają stanowić 32 proc. mieszkańców kraju. Prawie połowa z mężczyzn charedim "zawodowo" studiuje teksty religijne, za co dostaje rządowe stypendium w wysokości średnio 750 szekli (900 złotych).

53 proc. ultraortodoksyjnych mężczyzn pracuje, a reszta uczy się w szkołach zwanych jesziwami lub kolelami.

Dodatki na żłobki i przedszkola

Niemal przez ostatnie 12 lat dwie ultraortodoksyjne partie wspierały koalicję rządzącą byłego premiera Benjamina Netanjahu i skutecznie zapobiegały wszelkim zmianom. Obecnie nie ma ich już w rządzie, a minister finansów Awigdor Liberman jest znanym sekularystą.

 

Przygotował on plan, który wymaga, by oboje rodzice byli zatrudnieni, żeby otrzymać dodatek na żłobki i przedszkola. Obecnie jeśli ojciec studiuje w jesziwie, to jedynie matka może pracować, by rodzina otrzymała miesięcznie 1000 szekli (1200 złotych) na dziecko.

 

Ultraortodoksyjni politycy ostro zaatakowali te propozycje.

 

Oczekuje się, że przez tę zmianę 18 tys. rodzin straci dotacje, które ogółem kosztują państwo 1,2 mld szekli (1,43 mld złotych) rocznie. Około jedna trzecia z tego trafia do rodzin, w których ojciec jest studentem jesziwy.

 

ZOBACZ: Miriam Rosenberg: Opowieść o zapomnianej menorze

 

Wiele rodzin charedim jest wielodzietnych - średnio 6,6 dziecka przypada na kobietę w wieku rozrodczym - i często utrzymywanych przez matki, z których 78 proc. pracuje.

 

22-letnia ultraortodoksyjna kobieta prowadząca organizację non-profit w Jerozolimie, powiedziała Reuterowi, że być może będzie musiała rzucić pracę (by zająć się dziećmi), ponieważ nie może oczekiwać, że jej mąż zaprzestanie nauki.

 

- Styl życia społeczności charedim polega na tym, że Tora jest na pierwszym miejscu, a wszystko inne jest na drugim (...), a moim demokratycznym prawem jest życie zgodnie z moją religią – dodała Dwora Lipner.

Społeczność charedim

Charedim i niektórzy analitycy wezwali rząd, by nie wprowadzał rozwiązania, które może ostatecznie zmusić kobiety do porzucenia zatrudnienia.

 

Przeszkodą w szybkiej integracji na rynku pracy jest brak wymaganej edukacji. Wielu ultraortodoksów nie może żądać wysokich pensji lub ma problem ze znalezieniem pracy, ponieważ w szkołach religijnych, do których uczęszczali, nigdy nie uczyli się angielskiego, matematyki czy nauk ścisłych.

 

Wskaźnik zatrudnienia w tej społeczności, który pod koniec lat 90. oscylował wokół 40 proc., w 2019 r. osiągnął 65 proc. (w porównaniu z 86-proc. zatrudnieniem wśród nieultraortodoksyjnych Żydów) - podaje portal Ynet.

 

ZOBACZ: Nowy premier Izraela. "Były komandos, milioner i ortodoksyjny żyd"

 

Finansowe wsparcie państwa dla stanowiących 12 proc. populacji charedim i zwolnienia ich ze służby wojskowej jest jednak powodem narastającego rozłamu w społeczeństwie.

 

Wydatki rodzin ultraortodoksyjnych na podatek dochodowy, ubezpieczenie społeczne i zdrowotne stanowią tylko jedną trzecią wydatków reszty żydowskich rodzin. Średni dochód brutto gospodarstwa domowego charedim pochodzi w 24 proc. z zasiłków, a w przypadku rodziny nieultraortodoksyjnej w 9 proc. - przypomina Ynet.

 

"Ta sytuacja nie będzie mogła trwać dalej, gdy jedna trzecia mieszkańców kraju będzie ultraortodoksami" - konkluduje portal.

pgo / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie