M1A2 Abrams SEPv3. Nowy czołg dla polskiej armii

Polska
M1A2 Abrams SEPv3. Nowy czołg dla polskiej armii
Flickr/The US Army
Żaden amerykański Abrams nie został nigdy zniszczony w wyniku trafienia z wrogiego czołgu

Wersja czołgu M1A2 Abrams SEPv3 została zmodernizowana przed czterema laty. Na razie zakupu dokonała Australia, Polska będzie drugą armią, do której trafi. - To dobry czołg, ale jego utrzymanie może być poważnym problemem - zauważa w rozmowie z polsatnews.pl ekspert Bartłomiej Kucharski z "Wojsko i Technika". 

Na razie nie są znane szczegóły dotyczące samego kontraktu, gdyż objęty jest on tajemnicą proceduralną. Zamówienia militarne przez podmioty zagraniczne w USA odbywają się według tej samej procedury. USA Letter of Request, czyli oficjalnego zapytania ofertowego zgodnie z procedurą Foreign Military Sales (FMS). Z listu tego dopiero będzie można wnioskować, co dokładnie i w jakiej ilości chce pozyskać Polska. Następnie zapytanie zostanie skierowane do Komisji Obrony Kongresu USA.

Ile i za ile?

Minister Błaszczak zapewnił, że finansowanie tego kontraktu odbędzie się spoza budżetu MON na podstawie odrębnej uchwały Rady Ministrów. Program rządowy, który obejmuje także pojazdy wsparcia, pakiet szkoleniowy i logistyczny oraz duże zapasy amunicji opiewa na kwotę 23,3 mld złotych.

10 tys. Abramsów

Konstrukcja czołgu pochodzi 1979 roku, jednakże obecna wersja SEPv3, to - poza kadłubem - zupełnie inny model w stosunku do bazowej wersji M1A1. 

 

Produkcja SEPv3 rozpoczęła się na przełomie 2017 i 2018 roku. Wprowadzone modernizacje koncentrowały się na kilku obszarach. Po pierwsze, wzmocniono osłonę pancerną czołgu, co spowodowało wzrost jego masy bojowej do około 67 ton.

 

ZOBACZ: Sekretarz generalny NATO chce, by czołgi stały się bardziej "zielone"

 

Drugą najważniejszą modernizacją jest zmiana systemów elektronicznych. Amerykanie zauważyli, że zmiany w systemach łączności są bardzo dynamiczne, więc czołg musi być podatny na nowe unowocześnienia w tym zakresie. Najnowsza wersja Abramsa otrzymała także nowe systemy diagnostyczne i oraz system kierowania ognia połączony z nowymi typami amunicji. 

 

Polska będzie drugą armią na świecie, która będzie użytkować te pojazdy. Obecnie poza Polską jedynie Australia, złożyła oficjalnie zamówienie na kupno najnowszej wersji Abramsów, która w kwietniu 2021 roku podpisała kontrakt na 75 sztuk M1A2 Abrams SEPv3.

 

Amerykanie do dziś wyprodukowali ponad 10 tys. egzemplarzy wszystkich wersji Abramsów.

 

 

Użycie bojowe

Chrzest bojowy czołgi Abrams, przeszły podczas operacji "Pustynna Burza". Wałczyły one głównie z czołgami niższych generacji, jak T-55, które nie miały w starciu najmniejszych szans. 

 

Żaden amerykański Abrams nie został nigdy zniszczony w wyniku trafienia z wrogiego czołgu (są doniesienia, jak i filmy o zniszczeniu Abramsów sprzedanych przez Stany Zjednoczone innym krajom), jednakże pewna liczba została uszkodzona w zasadzkach przy użyciu granatników przeciwpancernych oraz ppk krótkiego zasięgu (jak np. rosyjski RPG-7, RPG-18 lub AT-14 "Kornet"). Jednak nie były to wersje czołgów, które mają być zakupione przez Polskie Siły Zbrojne.

 

Poza tym podczas operacji "Pustynna Burza" kilka Abramsów zostało omyłkowo trafionych przez rakiety AGM-114 Hellfire wystrzelone z amerykańskich śmigłowców AH-64 Apache, na skutek czego odniosły uszkodzenia, ich załogi jednak zdołały przeżyć.

 

- Jest to czołg nowoczesny, bardzo dobrze opancerzony, z niezłym systemem kierowania ogniem (którego możliwości ogranicza jednak stosunkowo prymitywna kamera termowizyjna), o dużej sile ognia (choć krótkolufowa armata M256 zapewnia wysokie osiągi przy nieeksportowanej amunicji uranowej, amunicja wolframowa woli dłuższe armaty niemieckie, koreańskie czy francuskie) - wyjaśnia w rozmowie z polsatnews.pl Bartłomiej Kucharski, ekspert z miesięcznika "Wojsko i Technika".

 

Kucharski podkreśla, że M1A2 Abrams SEPv3 to na pewno wóz bardzo groźny, zwłaszcza dla starszych wozów rosyjskich, choć najnowsze T-90M i T-14 są dla niego równorzędnymi przeciwnikami, a modernizowane T-72B3M i T-80BWM stanowią pewne zagrożenie.

Abrams ma też wady

Amerykańska konstrukcja ma też pewne wady. - Nie jest czołgiem idealnym - wadami są bardzo duża masa wozu (67 ton w wersji podstawowej i 72 tony w wersji w pełni wyposażonej z aktywnym systemem ochrony i pancerzem dodatkowym, a więc "na bojowo") oraz bardzo duże zużycie paliwa, które może sięgać nawet 150 litrów nafty lotniczej JP-8 na 10 km - tłumaczy Kucharski. Dodaje jednak, że przytoczone dane pochodzą z testów w Szwecji i dotyczą wcześniejszych wersji M1A2, a od tamtej pory Abramsy przeszły modernizację silnika o kryptonimie TIGER.

 

- Ale nawet, jeżeli poprawiła ona zużycie paliwa (oraz żywotność silnika - ta sięgała zaledwie 700 godzin pracy), to najprawdopodobniej duży wzrost masy wozu podczas kolejnych modernizacji skutecznie ograniczył jej skuteczność (dla porównania, Leopard 2I zużywał 72 l/10 km) - mówi dziennikarz miesięcznika "Wojsko i Technika". 

 

Kucharski przyznaje, że Abrams może być oczywiście tankowany dieslem, ale wówczas osiągi i żywotność silnika spadają, choć mniej, niż w wypadku stosowania niewłaściwego paliwa w innych silnikach czołgowych (tłokowych). - Duże zużycie paliwa, nawet po zastosowaniu pomocniczego agregatu prądotwórczego, wpływa negatywnie na zasięg, prędkość czy koszty utrzymania. Z kolei duża masa wozu przekłada się negatywnie na mobilność strategiczną, która nas niezbyt interesuje, ale też operacyjną, poprzez utrudnienia w przekraczaniu mostów - powiedział ekspert.

"Operowanie Abramsami w Polsce niekiedy niemożliwe" 

Zauważył, że już 60-tonowe Leopardy 2A5 i 2PL mają pewne problemy w północno-wschodniej Polsce. - Cięższe o kilka, kilkanaście ton wozy mają więc te problemy większe - zauważył Kucharski. Przypomniał, że jeden z autorów Modern War Institute at West Point wskazywał wręcz, że z jego osobistych doświadczeń z pobytu w Polsce wynika, że "operowanie Abramsami na tym obszarze może być niekiedy niemal niemożliwe" (większość mostów ma nośność 15 ton). 

 

- Jest to więc dobry czołg, ale bez portfela równie zasobnego jak u najbogatszej armii świata, jego utrzymanie może być poważnym problemem - puentuje Kucharski. 

 

Osobną sprawą są zagadnienia związane z przemysłem. - Przypuszczalnie obsługa czołgów będzie realizowana częściowo siłami przemysłu amerykańskiego, w niewielkiej części zaś polskiego. Nie wiadomo jeszcze, czy ofertę obsługi dostanie jakiś polski zakład (np. WZM S.A. w Poznaniu), czy GDLS, producent Abramsów, postawi nowy zakład remontowy, własny i bez polskiej kontroli - mówi Kucharki. 

"Podatki nie trafią do polskiego budżetu"

- W każdym razie jednak na doprowadzaniu starych czołgów M1A1 "z pustyni" do standardu M1A2 SEP v.3 (co jest bardzo dużą przebudową) polski przemysł nie zarobi nic lub niemal nic. Oznacza to, że z szacowanych kosztów 15-20 mld PLN za zakup 4 batalionów czołgów (o ile zostaną kupione 4, a nie np. 1) bardzo niewielka część trafi do kieszeni polskiego inżyniera czy robotnika, a tym samym nie przełoży się na poprawę sytuacji gospodarczej w kraju, podatki nie trafią do polskiego budżetu, i tak dalej. Podobna sytuacja jest w związku z eksploatacją wozów - tylko część pieniędzy wydawanych na remonty itd. trafi do kieszeni polskiego pracownika i dalej do polskiego budżetu. Czy to odpowiedzialne zachowanie w dobie kryzysu wywołanego przez COVID, każdy musi odpowiedzieć sobie sam - tłumaczy ekspert "Wojsko i Technika". 

Kucharski dodał również, że zakup Abramsów tu i teraz nie jest do końca dobrym rozwiązaniem nawet od strony technicznej, bowiem za kilka lat dostępne będą nowsze wersje Abramsa (SEP v.4/D), Leoparda (A8), były też oferty budowy czołgu polskiego z Republiką Korei (tak zwane K2PL i K3PL) czy z Włochami i Hiszpanią ("drugi MGCS"). - Byłyby rozwiązaniami bardziej perspektywicznymi i na pewno lepszymi dla polskiej gospodarki - powiedział.

 

- Jest to więc dobry czołg, ale bez portfela równie zasobnego jak u najbogatszej armii świata, jego utrzymanie może być poważnym problemem - puentuje Kucharski. 

 

Czołgi w polskiej armii

Nie wiadomo, jak zakup Abramsów wpłynie na inne programy modernizacyjne polskiej armii, które już teraz w wielu segmentach są bardzo opóźnione. M1A2 SEPv3 byłby kolejnym modelem czołgu, który pojawi się w naszych siłach zbrojnych. Oprócz niego armia posiada 384 sztuk T-72, z których 318 ma zostać zmodernizowanych do wersji T-72M/M1R.

Zmiany wprowadzone w czołgu T-72/M1R obejmują przede wszystkim system kierowania ogniem oraz łączność. Celem było podniesienie możliwości w sposób niskokosztowy, ale też generujący minimalne zmiany w sposobie obsługi, ponieważ wiele z tych czołgów obsadzać będą rezerwiści. 

 

Wojska pancerne dysponują również 232 czołgami PT-91 Twardy - zmodernizowana konstrukcja T-72 - oraz 126 sztuk Leopardów 2A4 i 105 egzemplarzy modelu 2A5.

Polska rozpoczęła także proces modernizacyjny Leopardów 2A4 do wersji 2PL. Do dzisiaj oddano 16 szt.

grz/wys / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie