Ziobro niedopuszczony do głosu w Sejmie. "Nie obrażam się"

Polska
Ziobro niedopuszczony do głosu w Sejmie. "Nie obrażam się"
PAP/Rafał Guz
Zbigniew Ziobro nie został dopuszczony do głosu podczas debaty ws. Funduszu Odbudowy

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie został dopuszczony do głosu podczas sejmowej debaty ws. ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy. - Rodzi się pytanie, czy zablokowanie wystąpienia konstytucyjnego ministra w takiej debacie nie jest bardziej wymowne, niż nawet moje 15-minutowe wystąpienie - skomentował Ziobro.

Sejm przyjął we wtorek ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE. "Za" opowiedziało się 290 posłów, przeciw było 33, a 133 wstrzymało się od głosu. Teraz ustawa trafi do Senatu.

 

Przeciwko ratyfikacji zagłosowali niemal wszyscy reprezentanci Solidarnej Polski. Wcześniej w Sejmie doszło do niecodziennego wydarzenia - szef Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro nie został dopuszczony do głosu. Więcej na ten temat tutaj.

 

"Warto być konsekwentnym i wiarygodnym"

 

Po posiedzeniu Sejmu minister sprawiedliwości skomentowała całą sprawę. - Rodzi się pytanie, czy zablokowanie wystąpienia konstytucyjnego ministra w takiej debacie nie jest bardziej wymowne, niż nawet moje 15-minutowe wystąpienie i czy nie mówi więcej o sile argumentów, które posiadamy, a które dzisiaj w Sejmie nie wybrzmiały. Argumenty jakie posiadamy, są zgodne z prawdą. Mówię to z pewnym smutkiem, wolałbym się mylić - przekonywał Ziobro, podkreślając, że się "nie obraża".

 

- Warto być konsekwentnym i wiarygodnym w polityce - dodał lider Solidarnej Polski.

 

  

 

Głos zabrał także wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. - Wiele miesięcy rozmawiamy o tym, co przyniosły negocjacje nowej perspektywy budżetowej. Pierwszym elementem szeroko dyskutowanym było rozporządzenie warunkujące wypłaty od przestrzegania tzw. praworządności. Rozporządzenie de facto ogranicza polską suwerenność - przekonywał Kaleta. 

 

- Ono weszło w życie, ponieważ nie zostało zawetowane razem z całym pakietem na lipcowym oraz na grudniowym szczycie. Skutkuje to tym, że od dziś jest obowiązującym prawem. Jego stosowanie - decyzją polityczną - zostało odroczone o kilka miesięcy, prawdopodobnie po to, żeby zakończyć ten proces ratyfikacji. Ono zawiera w sobie możliwość permanentnego szantażowania Polski przez Komisję Europejską. To rozporządzenie narusza traktaty, ponieważ przenosi jednomyślne decyzje do większości kwalifikowanej, czyli łatwiej jest wywierać presję na Polsce - mówił poseł Solidarnej Polski. 

dk / Interia / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie