Izrael. Świadek o tragedii na górze Meron. Tłum uciekał wśród ciał stratowanych ludzi

Świat Wiktor Kazanecki
Izrael. Świadek o tragedii na górze Meron. Tłum uciekał wśród ciał stratowanych ludzi
Reb Shlomke Baron
Tak góra Meron wyglądała w piątek rano

Modlitwy na świętej dla Żydów górze Meron zakończyły się tragedią. Tysiące ortodoksyjnych wyznawców, uciekając w popłochu, tratowały inne osoby i forsowały ogrodzenia, gdy obok nich leżały ciała kilkudziesięciu zmarłych. - Na ziemi leżą zgniecione okulary, wiele papierów i osobistych przedmiotów, także związanych z religią - opisał Interii Reb Shlomke Baron, świadek zdarzenia.

Do tragedii doszło podczas całonocnych obchodów święta Lag ba-Omer i rocznicy śmierci mistyka Szymona bar Jochaja. Tłumy ultraortodoksyjnych Żydów w wielkim ścisku śpiewały, tańczyły i skakały. Służby szacują, że na górze Meron zgromadziło się 100 tysięcy wyznawców.

 

W pewnym momencie ludzie utknęli w pułapce. Stłoczeni w jednym miejscu zaczęli się tratować i ściskać. Wielu z nich ślizgało się, upadając na inne osoby. To spowodowało śmierć co najmniej 44 uczestników uroczystości, w tym dzieci oraz obrażenia u ponad stu kolejnych.

 

ZOBACZ: Tragedia w Izraelu. Co najmniej 44 osoby zginęły stratowane przez tłum

 

Wierni uciekali, gubiąc swoje rzeczy

 

Interia rozmawiała ze świadkiem tej tragedii. Reb Shlomke Baron opisał, że otwarto wejścia na zbocze góry, jednak później tłum nie mógł opuścić miejsca zgromadzenia.

 

Jak relacjonował, akcja służb przebiegła sprawnie, a na miejscu zjawiły się specjalne jednostki wykwalifikowane do działania przy takich zdarzeniach. Nadal jednak widać wiele śladów tego, co działo się w nocy na górze Meron.

 

- Na ziemi leżą zgniecione okulary, wiele papierów i osobistych przedmiotów, także związanych z religią. Ewakuowano wszystkich poszkodowanych, a obecnie policja blokuje dostęp do miejsca, gdzie zginęli ludzie - przekazał.

 

WIDEO: Nagranie świadka wydarzeń na górze Meron

  

 

Jak dodał, ciała zmarłych osób ułożono na okolicznych chodnikach. Niekiedy okryto je specjalnymi workami, a gdy ich zabrakło, używano folii.

 

Niektóre ze zwłok, w wyniku zadeptania, nie miały części kończyn. W tym samym czasie stłoczeni Żydzi próbowali forsować metalowe ogrodzenia, aby wydostać się z pułapki. 

 

Ktoś upada. Inni nadal uciekają

 

Reb Shlomke Baron mówił również, że na Meron nadal trwają modlitwy, mimo że dookoła panuje chaos. Dziesiątki kolejnych wyznawców pozostały na świętej dla nich górze, odsypiając nocne zdarzenia lub pogrążając się w kontemplacji.

 

WIDEO: Tragedia w izraelskiej Galilei. Nagranie świadka

  

 

Zaapelował o "zrozumienie" i "empatię" wobec śmierci dziesiątek wiernych. - Można wyciągać własne wnioski, lecz do takich zdarzeń dochodzi nagle. Z ich konsekwencjami każdy radzi sobie na swój sposób - powiedział Interii.

 

ZOBACZ: Izrael zbada przypadki zapalenia mięśnia sercowego po szczepieniu Pfizerem

 

Mężczyzna przekazał także inne filmy, jednak na jego prośbę - ze względu na szacunek dla zmarłych - nie możemy ich opublikować. Widać na nich, jak służby ratunkowe układają kolejne ciała w rzędach lub przy płotach, a dookoła nich uciekają żywi. Niekiedy są to dzieci.

 

Na innym wideo zarejestrowano ciągnący się tłum idący wąskim przejściem. Gdy wśród niego upada jedna osoba, na ziemi lądują także inni. Mimo tego pozostali ludzie nadal prą do przodu. 

 

Przed tragedią na Meron byli minister i szef policji

 

Zgromadzenie na górze Meron było pierwszym legalnym z taką liczbą uczestników, odkąd Izrael zniósł niemal wszystkie obostrzenia epidemiczne. W kraju odnotowano gwałtowny spadek zachorowań od czasu, gdy ruszyła tam udana akcja szczepień.

 

Jeszcze przed rozpoczęciem tych modłów służby sanitarne ostrzegały przed ich organizacją. Jak podały lokalne media, nie wydały zgody na zgromadzenie.

 

Gdy rozpoczynały się uroczystości na Meron, na miejscu zjawił się minister bezpieczeństwa publicznego Amir Ohana, szef policji Yaakov Shabtai i inni ważni urzędnicy. Rozmawiali z policjantami, która do ochrony modlitw i zapewnienia porządku skierowała 5 tys. funkcjonariuszy.

 

Duda: Polacy łączą się w smutku

 

Kondolencje na ręce przywódcy Izraela Reuwena Riwlina złożył prezydent Andrzej Duda. "Z wielkim poruszeniem przyjąłem wiadomość o tragicznym w skutkach wypadku, do jakiego doszło na górze Meron w Galilei, gdzie podczas obchodów święta Lag ba-Omer i rocznicy śmierci mistyka Szymona bar Jochaja dziesiątki osób zginęły stratowane, a ponad 100 zostało rannych" - stwierdził prezydent. 

 

"Składam na ręce Pana Prezydenta, w imieniu własnym i Narodu Polskiego, wyrazy najgłębszego współczucia wszystkim dotkniętym tą tragedią. W tych bolesnych chwilach moi Rodacy i ja łączymy się w smutku i modlitwie z rodzinami i bliskimi ofiar, a wszystkim poszkodowanym życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia" - dodał Andrzej Duda.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie