Szef PZŁ: rozwój populacji wilka powinien opierać się "na racjonalnych przesłankach"
Rozpatrzenia koncepcji kontrolowanego zabijania wilków chce przewodniczący Polskiego Związku Łowieckiego - Łowczy Krajowy Paweł Lisiak. Kontrolę liczebności wilków mogą sprawować wyłącznie myśliwi i tylko przez ściśle kontrolowany odstrzał - uważa szef PZŁ.
W przesłanym stanowisku szef PZŁ ocenił, że na dłuższą metę nie można dobra jednego gatunku zwierząt przedkładać nad pozostałymi, a wilk to duży drapieżnik, który w wyraźnym stopniu oddziałuje na populacje innych zwierząt.
Lisiak zaznaczył w stanowisku, że od pewnego czasu w mediach ukazuje się coraz więcej informacji o zwiększaniu liczby wilków na terenie naszego kraju.
ZOBACZ: Urzędnicy zgodzili się na odstrzał watahy wilków. Zoo chce pomóc zwierzętom
"Wilk, jak wszystkie gatunki chronione, zasługuje na naszą uwagę i troskę. Wzrost populacji tego gatunku to niepodważalny sukces organizacji, które aktywnie działają na rzecz ochrony tego gatunku" - napisał.
Konflikt wilk - człowiek
"Coraz częściej dochodzi jednak do konfliktów na linii wilk – człowiek. Myśliwi zaś otrzymują od społeczeństwa coraz więcej próśb o pomoc w związku z obawą przed tymi drapieżnikami" - podał szef związku.
W jego ocenie dalszy rozwój populacji wilka w Polsce powinien opierać się "na racjonalnych przesłankach", podobnie jak w przypadku innych gatunków.
"Nie można na dłuższą metę przedkładać dobra jednego gatunku zwierząt nad pozostałymi. Wilk to duży drapieżnik, który w wyraźnym stopniu oddziałuje na populacje innych zwierząt" - napisał w stanowisku.
Zaznaczył, że w sprawie wilków polskie społeczeństwo - podobnie jak w innych krajach - jest podzielone. "Dla rolników realnym problemem jest zabijanie przez wilki zwierząt hodowlanych. Na terenach wiejskich mnożą się przypadki zjadania psów. W niektórych regionach naszego kraju rosną obawy przed atakami wilków na ludzi" - stwierdził myśliwy.
Jako przykład podał komentowany w mediach niedawny atak wilków na pilarzy na Podkarpaciu. "Już dziś wiemy o kolejnym spotkaniu z wilkami podczas terenowych prac komisji Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w tym rejonie" - podał.
ZOBACZ: Wilki zaatakowały dwóch pilarzy. Jest zgoda na odstrzał zwierząt
W ocenie Lisiaka "to wszystko świadczy o niebezpiecznym przełamaniu naturalnego strachu wilka przed człowiekiem". "Są już doniesienia o wilkach bytujących na obrzeżach wielkich miast, polujących na jelenie między zabudowaniami" - wskazał.
Jego zdaniem w ostatnim czasie "nawet naukowcy, którzy dotąd sprzeciwiali się ograniczaniu populacji wilków, przyznają, że konieczne jest odtworzenie u tych zwierząt pożytecznego dla obu stron lęku przed człowiekiem".
Łowczy uważa, że populacja wilków już dawno przekroczyła poziom uzasadniający "zrównoważone gospodarowanie" jej liczebnością. Przypomniał też, że ataki wilków na ludzi i ich mienie winny być zgłaszane.
"Polski Związek Łowiecki stoi na stanowisku, by w kontekście dalszego postępowania wobec wilków rozpatrzyć koncepcję prof. Henryka Okarmy, jednego z najlepszych specjalistów w dziedzinie dużych ssaków drapieżnych. Ten znakomity naukowiec uważa, że prowadzone pod kontrolą pozyskanie łowieckie nie kłóci się z zachowaniem populacji wilków i ich ekspansji na nowe tereny" - napisał szef PZŁ.
"Wynika to zarówno z ich dużej zdolności rozmnażania się, jak i wysokiej śmiertelności, również w populacjach, gdzie człowiek nie ingeruje. Według prof. Okarmy myśliwi mogą zapewnić rzeczywistą i efektywną ochronę. Kontrolę liczebności wilków mogą sprawować wyłącznie myśliwi i tylko przez ściśle kontrolowany odstrzał" - zaznaczył.
"Nierealistyczne" pomysły
Ocenił, że wszelkie inne pomysły, jak np. odławianie wilków i ich przenoszenie w miejsca niekonfliktowe, są nierealistyczne. "Wszelkie nieformalne działania, które rzekomo miałyby rozwiązać problem ograniczenia populacji tych drapieżników są niedopuszczalne" - dodał.
"Potrzebujemy decyzji opartych na merytorycznej wiedzy i badaniach, a nie na emocjach i amatorskich obserwacjach. W obecnej sytuacji liczebnej nie możemy już dłużej myśleć kategoriami dobra pojedynczego wilka, tylko przez pryzmat dobra populacji i całego gatunku" - zaapelował łowczy.
Przewodniczący napisał, że związek sprzeciwia się wykorzystywaniu wilków przez ruchy antyłowieckie w walce z myślistwem. "Rozpowszechniane informacje mają wywrzeć na opinii publicznej wrażenie, że jedynym niebezpieczeństwem, które zagraża wilkom są myśliwi" - ocenił, zaznaczając, że podstawą działania Polskiego Związku Łowieckiego i jego priorytetem jest zachowanie bioróżnorodności, której elementem jest także wilk.
PZŁ zrzesza 128,5 tys. myśliwych, w tym 4,2 tys. kobiet. W kraju jest 2,7 tys. kół łowieckich. Związek działa na podstawie ustawy "Prawo łowieckie" i jest jedyną taką organizacją w kraju. Nadzór nad działalnością Polskiego Związku Łowieckiego sprawuje minister klimatu i środowiska.
Listę gatunków zwierząt łownych ustala w rozporządzeniu minister klimatu i środowiska, po zasięgnięciu opinii ministra rolnictwa oraz Państwowej Rady Ochrony Przyrody i Polskiego Związku Łowieckiego.
Wilk jest w Polsce gatunkiem chronionym od 1998 r., wcześniej był gatunkiem łownym. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska liczebność wilków w Polsce ocenia na około 2 tys.