Prezes Wód Polskich: do Włocławka płyną dwa kolejne lodołamacze

Polska
Prezes Wód Polskich: do Włocławka płyną dwa kolejne lodołamacze
Polsat News
Dodatkowe lodołamacze płyną do Włocławka

Z Gdańska do Włocławka płyną dwa lodołamacze, by wesprzeć akcję kruszenia lodu na Zbiorniku Włocławskim, gdzie obecnie pracuje osiem jednostek. Dwa dodatkowe lodołamacze będą działały poniżej tamy we Włocławku, a w razie potrzeby powyżej zapory - poinformował prezes Wód Polskich Przemysław Daca.

Szef Wód Polskich był w sobotę w Woli Brwileńskiej niedaleko Płocka, gdzie dopłynęły cztery lodołamacze, aby rozbić zator lodowy utrudniający swobodny przepływ wody z górnego biegu Wisły przez Zbiornik Włocławski.

 

"Jesteśmy w przełomowym momencie, ponieważ nasze lodołamacze przystąpiły tutaj do kruszenia największego zatoru na Zbiorniku Włocławskim. Ten zator ma około 7 km. Jeżeli uda się nam ten zator skruszyć, to w zasadzie sytuacja się zdecydowanie poprawi i lodołamacze będą mogły ruszyć w stronę Płocka" – powiedział Daca podczas konferencji prasowej w Woli Brwileńskiej.

 

Prezes Wód Polskich oznajmił, że podjął decyzję, aby skierować do Włocławka dwa dodatkowe lodołamacze z Gdańska, gdzie sytuacja jest obecnie stabilna. "Są to dwa lodołamacze, które dzisiaj rano wypłynęły. Jutro powinny dopłynąć do Włocławka" – powiedział Daca.

 

Jak wyjaśnił, lodołamacze te będą miały dwa zadania: po pierwsze - patrolowanie Wisły poniżej tamy we Włocławku, aby nie powstawały tam kolejne zatory z lodu płynącego przez Zbiornik Włocławski i zrzucanego następnie przez zaporę, a po drugie – będą w gotowości do zastąpienia - w przypadku awarii bądź usterki - jednostek, które obecnie pracują na Zbiorniku Włocławskim, czyli powyżej tamy.

 

Trudne warunki

 

„Te lodołamacze i ich załogi pracują w ekstremalnych warunkach” – podkreślił prezes Wód Polskich, odnosząc się do akcji lodołamania, która trwa na Zalewie Włocławskim. "To jest ciężka, mozolna praca. Także niebezpieczna, ale mamy doświadczone załogi" – dodał.

 

Daca wyjaśnił, że jednostki kruszące zator lodowy "cały czas poddawane są tysiącom ton nacisku", co sprawia, że czasami dochodzi do różnego rodzaju usterek.

 

"To jest normalna sprawa. Można to porównać z Rajdem Dakar, gdzie cały czas jest serwis i codziennie jakieś usterki są naprawiane. My również mamy taki serwis we Włocławku i cały czas usterki są na bieżąco naprawiane. Nie przeszkadza nam to w akcji lodołamania" – zaznaczył prezes Wód Polskich.

 

ZOBACZ: Płock. Wisła wciąż przekracza stany alarmowe, ale stopniowo opada

 

Ocenił jednocześnie, że sytuacja w środkowym biegu Wisły, na Zbiorniku Włocławskim, jest na razie stabilna – jak podał, obserwowane są tam niewielkie wahania poziomu wody o 1 do 2 cm, dzięki czemu lodołamacze mogą wciąż pracować.

 

"Efekt jest widoczny – kra cały czas spływa. Trudno jest powiedzieć, ile nam zajmie kruszenie tego lodu tutaj. Może być tak, że to będzie mozolna praca przez dwa, trzy dni, a może być tak, że po jednym, dobrym uderzeniu to wszystko popłynie" – stwierdził Daca.

 

Daca nawiązał też do niektórych informacji prasowych, które ostatnio pojawiały się na temat działalności Wód Polskich. "Sytuacja w tej chwili wygląda tak, że jesteśmy wręcz poddawani permanentnemu hejtowi, niestety przy udziale niektórych dziennikarzy, jak również samorządowców. My ciężko pracujemy, czasami dwadzieścia cztery godziny na dobę, dajemy z siebie wszystko, pracujemy na rzecz bezpieczeństwa lokalnej społeczności" – zapewnił Daca.

 

Jak mówił, "są w mediach opowiadane jakieś niestworzone rzeczy, gdzie buduje się napięcie grozy", że np. szef lodołamaczy uciekł ze swojego stanowiska i "zaraz będzie powódź", że "lodołamacze są dziurawe i zaraz przestaną funkcjonować".

 

"Apeluję jeszcze raz. Pomagajcie nam cały czas, nie przeszkadzajcie nam, nie hejtujcie nas. My jesteśmy po to, żeby pomagać. Nas trzeba w tej chwili wspierać, bo to są naprawdę sytuacje takie, gdzie ważą się losy tego, jak szybko uda się nam to wszystko tutaj usunąć" – oświadczył Daca.

 

"Bardzo proszę jeszcze raz o spokój"

 

Według niego niezrozumiałe są działania niektórych samorządowców, którzy – jak stwierdził – "nasyłają swoich kolegów polityków" do kontroli Wód Polskich, wysyłają tam wiele pism i "zaczynają rozliczać". "To nie jest ten czas, na takie działanie. Teraz trzeba się skupić na pracy" – dodał.

 

Prezes Wód Polskich zapewnił, że zawsze po każdej akcji usuwania zagrożeń powodziowych sporządzane jest podsumowanie, które i tym razem zostanie upublicznione.

 

"Bardzo proszę jeszcze raz o spokój, o niestraszenie społeczności, o nieopowiadanie głupot typu, żeby lodołamacze stacjonowały w Płocku, bo to jest w ogóle irracjonalne, ponieważ lodołamanie prowadzi się od dołu do góry, a nie odwrotnie" – mówił Daca. Zapewnił też, że obecnie wszystkie lodołamacze kierowane do pracy na Zbiorniku Włocławskim są sprawne i pełnią swoją funkcję.

 

ZOBACZ: Wjechał samochodem terenowym na zamarznięte jezioro. Lód nie wytrzymał

 

Odnosząc się do informacji prasowych o niedawnej rezygnacji dyrektora Zarządu Zlewni we Włocławku, wyjaśnił, że pozostał on w Wodach Polskich i obecnie jest tam odpowiedzialny "za przygotowanie projektu SIWZ na budowę stopnia wodnego w Siarzewie", a jego dawne stanowisko zostało już obsadzone.

 

Na pytanie, czy grozi nam powódź, Daca odparł: "Jeżeli dostaję takie pytanie, to odpowiadam w ten sposób. Powodzie to są rzeczy naturalne – zawsze były, są i będą". Dodał, że pytaniem jest jeszcze, kiedy nam będzie grozić powódź i jaka.

 

„Nie jestem w stanie w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko powiedzieć, że robimy wszystko, żeby uniknąć jakiś poważnych zagrożeń, pracujemy i dajemy z siebie wszystko" – oświadczył szef Wód Polskich.

dsk/PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie