Niewielki grudniowy wzrost bezrobocia

Biznes
Niewielki grudniowy wzrost bezrobocia
Polsat News
Pod koniec 2020 roku pracy szukało 180 tysięcy więcej Polaków niż rok wcześniej

Liczba bezrobotnych w Polsce w grudniu zwiększyła się o prawie 21 tysięcy osób, a stopa bezrobocia wzrosła z 6,1 do 6,2 proc. Kilka miesięcy temu rząd i liczni ekonomiści rynkowi spodziewali się, że pod koniec 2020 roku kryzys na rynku pracy będzie dużo większy.

Jak podaje GUS, w grudniu oficjalnie zarejestrowanych osób bez pracy mieliśmy 1 milion 46,4 tysiąca. Było ich o prawie 21 tysięcy więcej niż w listopadzie. W porównaniu z grudniem zeszłego roku liczba bezrobotnych wzrosła o 180 tysięcy. Sytuacja oczywiście nie jest tak dobra, jak w szczycie ożywienia gospodarczego, gdy pod koniec 2019 roku stopa bezrobocia oscylowała wokół 5 proc.

 

Trudny koniec roku

 

Kilka miesięcy temu w projekcie nowelizacji budżetu założono, że stopa bezrobocia pod koniec 2020 roku wyniesie 8 proc. Grudniowy wynik okazał się zdecydowanie lepszy od rządowych przewidywań. Jednak liczni ekonomiści podkreślają, że oficjalne statystyki nie oddają pełnego obrazu rynku pracy w Polsce. GUS bierze pod uwagę zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. Osoby z umowami cywilnymi przeważnie umykają analizom.

 

ZOBACZ: Bezrobocie od pół roku ani drgnie. Lekko przekracza 6 procent

 

W czasie drugiego lockdownu w wielu sferach sytuacja pracodawców i pracobiorców bardzo się pogorszyła. Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej szacuje, że od początku epidemii do końca 2020 roku pracę w branży mogło stracić 200 tysięcy osób. Z kolei Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego ocenia, że cały rynek hotelowy w zeszłym roku został uszczuplony nawet o 110 tysięcy miejsc pracy.

 

W utrzymaniu miejsc pracy pomagają wprowadzone przez rząd rozwiązania w ramach kolejnych tarcz antykryzysowych. Można mieć jednak obawy, czy kres niektórych programów pomocowych nie pogorszy sytuacji zatrudnionych. Nadchodzące tygodnie mogą być wyjątkowo trudne dla pracobiorców. Na przełomie roku zawsze występuje sezonowe osłabienie aktywności ekonomicznej, a teraz będzie ono wzmocnione ograniczeniami administracyjnymi w gospodarce wprowadzonymi w ramach walki z jesienną falą pandemii.

 

Dobre i złe branże

 

Z badania przeprowadzonego przez Randstad we współpracy z Instytutem Pollster wynika, że pracownicy z kilku branż boją się o swoje stanowiska pracy i - o ile mogą - starają się wyprzedzać ewentualne zwolnienia szukając zajęcia w innych sektorach. W czasie pandemii z oczywistych powodów najbardziej utratą etatów zagrożone są osoby pracujące w hotelarstwie, gastronomii i turystyce.

 

Pracodawcy z branż w największym stopniu dotkniętych ograniczeniami pandemicznymi tną na ile mogą wszelkie stawki płac i dodatki, aby utrzymać stan zatrudnienia. Te działania w 2020 roku przeważnie spotkały się ze zrozumieniem pracowników.

 

ZOBACZ: "To jest normalne, że przedsiębiorcy się otwierają, skoro rząd nie słucha ludzi"

 

Z drugiej strony, są branże w ogóle nie dotknięte kryzysem, takie jak IT i telekomunikacja. Tutaj nadal trwa ostra rywalizacja o pracowników, a czynnikiem motywującym do zmiany pracodawcy jest oferta lepszego wynagrodzenia.

 

Nie ma pracy dla humanistów

 

Randstad i Instytut Pollster podkreślają, że od kilku lat pracodawcy informują o deficycie pracowników chcących wykonywać proste zadania, przy których wystarczają umiejętności techniczne na poziomie podstawowym. Zapotrzebowanie na tego typu kwalifikacje występuje choćby w produkcji i przetwórstwie.

 

ZOBACZ: "Gdyby zniknęli humaniści, to kto pisałby scenariusze seriali?"

 

Mamy natomiast w Polsce nadmiar osób z wykształceniem wyższym humanistycznym, co jest efektem boomu edukacyjnego z lat 90. i początku XXI wieku. Tytuł magistra nie jest już gwarancją uzyskania zatrudnienia, szczególnie w wyuczonym zawodzie.

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie