Tajlandia: dziesiątki urzędników imigracyjnych zamieszanych w przemyt ludzi
Co najmniej 33 urzędników imigracyjnych umożliwiało obywatelom Birmy nielegalne przedostawanie się do Tajlandii - poinformowała tajlandzka policja. Władze podejrzewają, że przyczyniło się to do powstania drugiej w kraju fali epidemii Covid-19.
Trasa przerzutowa wiodła przez przygraniczną prowincję Kanchanaburi w zachodniej części kraju.
ZOBACZ: 6 tys. euro za dostanie się do Europy. Włoska policja rozbiła gang przemytników imigrantów
Część z birmańskich pracowników napływowych dostała się stamtąd do położonej w pobliżu Bangkoku prowincji Samut Sakhon, gdzie w grudniu rozpoczęła się najnowsza fala Covid-19. Zakażenia wykryto u zatrudnionych na tamtejszym targu rybnym Birmańczyków oraz miejscowych. Po wykryciu nowego ogniska zachorowań, ich liczba wzrosła w Tajlandii wielokrotnie.
Śledztwo przeciwko 20 policjantów
Jak poinformował zastępca komendanta tajlandzkiej policji Damrongsak Kittiprapas, wśród osób, przeciwko którym toczy się śledztwo, jest ponad 20 policjantów. Część z nich mogła się dopuścić zaniedbania obowiązków, inni zaś byli bezpośrednio zaangażowani w proceder przemytu ludzi. Grożą im kary dyscyplinarne lub postępowania kryminalne.
W nadchodzącym tygodniu służby mają wystawić nakazy aresztowania ośmiorga cywilów, których podejrzewa się o członkostwo w gangu, który nielegalnie przewoził Birmańczyków do pracy w prowincji Samut Sakhon.
Po wykryciu tam ogniska zachorowań władze Tajlandii rozpoczęły śledztwo i wzmocniły kontrolę granic. Do granicznych prowincji zostały wysłane dodatkowe oddziały wojska, które kontrolują trasy przerzutowe nielegalnych imigrantów.
Premier Prayuth Chan-ocha nakazał utworzenie komisji śledczej, a rząd wydał zgodę na program rejestracji pracowników napływowych, którzy wjechali do Tajlandii bez wizy, oferując im w zamian dwuletnie pozwolenie na pobyt. Warunkiem jest także poddanie się testom na Covid-19.
Czytaj więcej