Większość Polaków chce natychmiastowego zakończenia lockdownu

Polska
Większość Polaków chce natychmiastowego zakończenia lockdownu
Pixabay/NickyPe
Wielu restauratorów obawia się, że drugi lockdown może zakończyć się bankructwem ich firm

Prawie sześciu na dziesięciu Polaków uważa, że po 18 stycznia rząd nie powinien kontynuować lockdownu. Gdyby na pytania ankieterów odpowiadali tylko przedsiębiorcy, to przewaga zwolenników nieprzedłużania restrykcji byłaby jeszcze większa.

Z badania przeprowadzonego prze UCE Research i SYNO Poland wynika, że 55,8 proc Polaków opowiada się za odwołaniem lockdownu z początkiem nowego tygodnia. Przeciwnego zdania jest 30,9 proc. respondentów. W tym gronie dominuje odpowiedź, że obostrzenia należy utrzymać do czasu wyraźnego spadku liczby zakażeń.

 

Lęk przed zapaścią gospodarczą

 

Według Piotra Kuczyńskiego, analityka rynków finansowych, te wyniki pokazują, że sporo osób odczuwa problemy wynikające z zamknięcia gospodarki. Jednym spadły zarobki, drugim zbankrutowały firmy, a inni obawiają się bezrobocia. To do ludzi bardziej przemawia niż ryzyko zakażenia się koronawirusem.

 

ZOBACZ: Zandberg: psim obowiązkiem rządu jest zadbanie o tych, którzy tracą źródło dochodu

 

- Gdyby na pytania ankiety odpowiadali tylko przedsiębiorcy, to przewaga zwolenników nieprzedłużania ograniczeń byłaby większa. To dowód, że rządowa polityka zakazów gospodarczych nie budzi zaufania. Najpierw resort zdrowia podał, ile osób musi być zakażonych, żeby można było ogłosić narodową kwarantannę, a potem odszedł od tych wytycznych. Nikt nie udowodnił, że branże, które objęto zakazami działalności, są największym zagrożeniem epidemicznym - komentuje dla MondayNews Polska prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.

 

Zdaniem Krzysztofa Zycha, głównego analityka UCE Research, widać zmęczenie społeczne pandemią, co po prawie roku izolacji jest zupełnie zrozumiałe. Ponadto Polacy dostrzegają, że nie tylko tracą swobodę i w pewnym stopniu wolność, ale przede wszystkim stają się biedniejsi.

 

Jak podkreśla prof. Witold Modzelewski, lockdown wprowadza nieprawdopodobne spustoszenie, nie tylko ekonomiczne. Polacy przyzwyczajają się, że można nie pracować i dostawać pieniądze. Z kolei Krzysztof Zych zaznacza, że zamykanie ludzi w domach doprowadza do wielu tragedii, w tym nierówności i przemocy. Ponadto Polacy przestali się leczyć na inne choroby niż COVID-19. To może w przyszłości okazać się dla nas i służby zdrowia znacznie groźniejsze niż koronawirus.

 

Wyzwanie dla budżetu

 

- Mówi się teraz o zasadzie litery K w gospodarce. Część branż idzie do góry w wyższym ramieniu litery K, a niektóre podążają do dołu, w tym drugim ramieniu. I niestety ten rozjazd społeczny będzie się utrzymywał. W najgorszej sytuacji pozostają eventy, gastronomia, turystyka, a także branże, które je obsługują - analizuje dla MondayNews Polska Piotr Kuczyński.

 

Prof. Witold Modzelewski podkreśla, że administracyjne ograniczenia obowiązują głównie w najbardziej spolonizowanym sektorze gospodarki. I dodaje, że już teraz są wykupowane aktywa tych firm, bo mamy do czynienia z masową likwidacją działalności gospodarczych. Upadają biznesy, które drugi lockdown po prostu dobił.

 

- Budżet państwa nie jest w stanie wytrzymać kolejnego zamknięcia gospodarki, a już na pewno nie do momentu, kiedy wyraźnie spadnie liczba zakażeń. Firmy, które w tej chwili nie zarabiają, z dnia na dzień nie wyjdą na prostą. Oczywiście można dodrukować pieniądze albo uprawiać kreatywną księgowość, ale matematyki nie da się oszukać - dodaje Krzysztof Zych.

 

Z kolei Piotr Kuczyński podkreśla, że wiele państw masowo drukuje pieniądze. Nawet nowy prezydent USA Joe Biden szykuje plan zasilania gospodarki kolejnymi bilionami dolarów. Zdaniem eksperta, kiedyś tego typu działania skończą się tym, że ludzie przestaną wierzyć w tradycyjną gotówkę.

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie