"Świat śmieje się z Ameryki, a Mao, Lenin i Stalin się uśmiechają". Fani Trumpa opuszczają Twittera

Świat
"Świat śmieje się z Ameryki, a Mao, Lenin i Stalin się uśmiechają". Fani Trumpa opuszczają Twittera
PAP/EPA/SASCHA STEINBACH
Zwolennicy Trumpa nie chcą już korzystać z Twittera.

W odpowiedzi na zawieszenie konta Donalda Trumpa przez Twitter, coraz więcej zwolenników prezydenta USA opuszcza tę platformę. Nie jest jasnym, ilu z nich już to uczyniło, ale hasztag "Goodbye Twitter" od soboty bije rekordy popularności.

"Żegnajcie przyjaciele z Twittera. Do zobaczenia @parler" - napisał jeden z użytkowników Twittera, tuż po tym, jak platforma podjęła decyzję o zawieszeniu konta prezydenta Donalda Trumpa. 

 

Ilu z nich odeszło z Twittera?

 

Nie da się określić, ilu zwolenników prezydenta podjęło wówczas podobną decyzję, ale faktem jest, że serwisy społecznościowe, takie jak Parler czy Gab osiągnęły w rekordowo wysoki poziom popularności. Serwery pierwszego z nich zawiesiły się na godzinę z powodu przeciążenia, a drugi zaczął odnotowywać 10000 nowych rejestracji na godzinę.

 

W niedługo po tym Amazon wypowiedział Parler swoją platformę internetową motywując to "pogwałceniem zasad" przez prawicowy serwis. Wcześniej został on usunięty ze sklepów Apple i Google.

 

ZOBACZ: Parler usunięty z Amazona. "Pogwałcenie zasad"

 

Z Twittera zniknęły także konta osób bez zweryfikowanych danych identyfikacyjnych. Usunął je sam serwis, którego rzecznik poinformował, że dotyczyło to użytkowników, którzy nie potwierdzili dodatkowych informacji w postaci adresu e-mail i numeru telefonu.

 

Wiele z nich wspierało Donalda Trumpa. O "dużym, gwałtownym spadku" obserwujących poinformował wówczas m.in. konserwatywny publicysta Byron York, a także Ryan Fournier, założyciel Students for Trump, utrzymujący, iż stracił 60 tysięcy obserwatorów.

 

Świat śmieje się z Ameryki

 

"Świat śmieje się z Ameryki, a Mao, Lenin i Stalin się uśmiechają. Wielka technologia jest w stanie cenzurować prezydenta? Wolność słowa jest martwa i kontrolowana przez lewicowych władców" - napisał w odpowiedzi na decyzję Twittera Donald Trump jr.

 

Działanie platformy skrytykował także rzecznik Angeli Merkel. -  Prawo do wolności wypowiedzi jest prawem o podstawowym znaczeniu - stwierdził rzecznik rządu Steffen Seibert, podkreślając, że kanclerz zablokowanie konta Trumpa uważa za sytuację "problematyczną".

 

W ostrych słowach skomentował ją także Aleksiej Nawalny, który określił to jako "niedopuszczalny akt cenzury". - Oczywiście podczas swojego urzędowania Trump pisał i mówił bardzo nieodpowiedzialne rzeczy. I zapłacił za to, nie będąc ponownie wybranym na drugą kadencję - powiedział rosyjski opozycjonista. Dodał, że jego zdaniem "decyzja o zbanowaniu Trumpa była oparta na emocjach i osobistych preferencjach politycznych".

 

Musieli podjąć działania?

 

Ich obawy rozumie Pinar Yildirim, profesor marketingu z amerykańskiej Wharton Business School, będącej wydziałem Uniwersytetu w Pensylwanii. W rozmowie z "Deutsche Welle" podkreśla jednak, że "media społecznościowe musiały podjąć działania".

 

ZOBACZ: Angela Merkel krytykuje blokadę Donalda Trumpa w mediach społecznościowych: to problematyczne

 

"Nie mogły po prostu siedzieć i przyglądać się wymianie na swoich platformach, która mogłaby doprowadzić do przemocy. To była trudna decyzja: chcą dać swoim użytkownikom możliwość wypowiadania się. Ale jednocześnie muszą się upewniać się, czy ta komunikacja nie zaszkodzi konkretnym osobom oraz demokracji" - powiedziała dziennikowi.

 

Czasopismo przytacza także wypowiedź Chrisa Krebsa. Mężczyzna to zwolniony przez Trumpa specjalista ds. bezpieczeństwa cybernetycznego z Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA. Twierdzi on, że Twitter w myśl amerykańskiego prawa mógł zbanować prezydenta, bo "pierwsza poprawka do konstytucji nie ma zastosowania w odniesieniu do organizacji sektora prywatnego".

 

Szef Twittera się nie cieszy

 

"Nie cieszę się z tego, ani nie odczuwam dumy" - napisał współzałożyciel i dyrektor generalny Twittera, Jack Patrick Dorsey w nawiązaniu do informacji o zawieszeniu konta Donalda Trumpa.

 

ZOBACZ: "Niebezpieczny precedens". Szef Twittera o zablokowaniu konta Trumpa

 

Mężczyzna podkreślił, że choć decyzję o zbanowaniu prezydenta uważa za słuszną, to jest to również "stworzenie niebezpiecznego precedensu", który "pokazuje, że jednostka lub korporacja może skutecznie kontrolować część debaty toczącej się w skali całego globu".

 

"Przyszedł czas, by poważnie zastanowić się nad naszymi działaniami i środowiskiem, jakie nas otacza" - napisał w środę szef Twittera.

rsr/ emi/ Deutsche Welle, nypost.com, polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie