Niepełnosprawny został słupem. "Państwo w państwie"
Niepełnosprawny został - według jego znajomych i krewnych - wykorzystany i oszukany przez lokalnego biznesmena. Mężczyzna stracił wszystko, co posiadał. Chociaż początkowo sąd skazał oszusta, teraz może się okazać, że uniknie on odpowiedzialności, bo w jego obronie stanął... prokurator! Materiał Agnieszki Zalewskiej w programie "Państwo w państwie".
Piotr Adamczyk ma 36 lat, jednak na co dzień funkcjonuje niemal jak dziecko. Wszystko ze względu na niepełnosprawność intelektualną. Pan Piotr nie potrafi zarządzać pieniędzmi, nie rozumie ich wartości. Poza tym ma problemy z właściwym osądem sytuacji życiowych i samodzielnym podejmowaniem decyzji. Przez większość życia zajmowali się nim najbliżsi - najpierw ojciec, a później babcia. Gdy jednak ich zabrakło pan Piotr został sam na gospodarstwie - a nieuczciwi ludzie postanowili to wykorzystać.
Budynki i ziemia w zamian za opiekę
- Na jego drodze pojawił się lokalny biznesmen, który obiecał, że mu pomoże. Piotr przekazał mu ziemię i budynki, a ten mężczyzna obiecał, że będzie go karmił, opiekował się nim. Wyszło tak, że Piotr nie ma nic i mieszka u mnie - opowiada Tadeusz Bigus, krewny który obecnie zajmuje się panem Piotrem.
Oprócz przekazania gospodarstwa, niepełnosprawny mężczyzna podpisał również upoważnienie, dzięki któremu Romuald M., biznesmen który obiecywał pomoc, mógł podejmować w jego imieniu decyzje. Niestety, wykorzystał tę możliwość na niekorzyść pana Piotra - zrobił z niego tak zwanego "słupa" - ustaliło "Państwo w Państwie".
- Dzięki temu, że udało mu się uzyskać tak szerokie pełnomocnictwo, możliwe było zaciągnięcie szeregu pożyczek, możliwe było uzyskanie wysokiego dofinansowania ze środków unijnych na działalność gospodarczą. Wszystkie te zobowiązania w tym momencie obciążają pana Piotra - mówi Wojciech Drewka z Expressu Kartuskiego.
Prokurator zaskarżył wyrok skazujący
Gdy pan Piotr pojawił się u rodziny, ta postanowiła mu pomóc. Dała mu dach nad głową, zaczęła go utrzymywać. Postanowili również zainteresować sprawą organy ścigania. Niestety nieskutecznie. Prokuratura nie była zainteresowana prowadzeniem sprawy - za każdym razem ją umarzała. To otworzyło jednak rodzinie drogę do złożenia sprawy bezpośrednio do sądu. Ten miał odmienną wizję tej sprawy. Uznał, że pan Piotr został oszukany i skazał nieuczciwego biznesmena na dwa lata więzienia. Romuald M. miał też oddać pieniądze panu Piotrowi
- Sąd nakazał naprawienie szkody i przekazanie kwoty 200 000 złotych na rzecz pokrzywdzonego - mówi Tomasz Adamski z Sądu Okręgowego w Gdańsku.
ZOBACZ: Strażnicy współpracowali z gangsterami. Na czele "Słowik". "Państwo w Państwie"
Wyrok jednak nie został wykonany. Wszystko dlatego, że po stronie biznesmena stanął... prokurator! Odwołał się on od wyroku skazującego. Śledczy nawet po wyroku sądu bronią Romualda M. i utrzymują, że nie ma dowodów na jego winę.
- Wydawało się, ze mamy happy end, a znowu trzeba walczyć. To naprawdę wyglądało tak, jakby prokurator była adwokatem oskarżonego - mówi Tadeusz Bigus.
WIDEO - Mężczyzna, który na co dzień funkcjonuje niemal jak dziecko, stracił wszystko, co posiadał
Czytaj więcej