Samorząd lekarski przeciwny ustawie o medykach z zagranicy. "Zagrożenie dla pacjentów"
- Ustawa dotycząca zatrudniania lekarzy spoza Unii Europejskiej stanowi zagrożenie dla pacjentów, ponieważ zezwoli na wykonywanie zawodów medycznych przez osoby o niezweryfikowanych kwalifikacjach – ocenił w poniedziałek prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja w liście otwartym.
W piątek Sejm uchwalił nowelizację, która przewiduje, że pielęgniarki, położne, ratownicy medyczni i lekarze spoza Unii Europejskiej będą przyjmowani do pracy na uproszczonych zasadach. W uzasadnieniu regulacji argumentowano to potrzebą wzmocnienia kadr medycznych w związku z epidemią.
ZOBACZ: Niedzielski: wysłaliśmy pulsoksymetry do ponad 7 tys. osób
Zapisom ustawy sprzeciwia się samorząd lekarski. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja w opublikowanym w poniedziałek "liście otwartym do społeczeństwa oraz lekarzy i lekarzy dentystów" ocenił, że ta ustawa "to eksperyment, na który ani środowiska medyczne, ani obywatele nie powinni się godzić".
"Ustawa zapewni napływ lekarzy o niezweryfikowanych kwalifikacjach"
"Jak uzasadnić nadmierne ułatwienia w dostępie do zawodu lekarza dla cudzoziemców, gdy od wielu miesięcy trwania epidemii nie uczyniono nic, co realnie wsparłoby polskich lekarzy i uwolniło rezerwy drzemiące w polskim systemie opieki zdrowotnej? Przykładowo średniorocznie nawet 30 proc. polskich lekarzy i lekarzy dentystów nie zdaje egzaminów końcowych oraz Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego i musi do nich przystępować ponownie" – napisał prezes NRL.
Jego zdaniem, "w tym samym czasie kwestionowana przez samorząd lekarski ustawa zapewni napływ lekarzy cudzoziemców o niezweryfikowanych wiarygodnie kwalifikacjach i w dodatku bez wymogu znajomości języka polskiego".
Wskazał m.in., że polskich lekarzy nie uwolniono na czas epidemii od licznych obowiązków biurokratycznych, nie ma długofalowej regulacji wzrostu płac w ochronie zdrowia, a wojewodowie kierują lekarzy do innych placówek medycznych zamiast do wybranego miejsca specjalizacyjnego, nie uzgadniając miejsca takiego skierowania.
ZOBACZ: Koronawirus - Raport Dnia. Poniedziałek, 30 listopada
"W rezultacie wielu dobrze wykształconych polskich lekarzy deklaruje chęć wyjazdu do pracy w krajach unijnych. Czy nie należy podjąć starań, aby zachęcić ich do pozostania, zamiast tworzyć ustawy, które spowodują napływ z zagranicy osób, których kwalifikacje nie zostaną w Polsce należycie zweryfikowane, chociażby pod kątem minimalnych standardów kształcenia w UE?" – napisał prof. Matyja.
"Jedynymi beneficjentami będą agencje pracy"
Podkreślił, że "ryzyko dopuszczenia do wykonywania zawodów medycznych osób bez rzeczywistej weryfikacji ich kompetencji i znajomości języka polskiego jest nie do zaakceptowania nawet w okresie epidemii".
Prezes NRL wskazał na niebezpieczeństwa, jakie – jego zdaniem – wynikają z proponowanego w ustawie szerokiego otwarcia dostępu do zawodu lekarza. Wśród nich wymienił m.in. rezygnację z wymogu znajomości języka polskiego i brak określenia, w jaki sposób polski lekarz specjalista ma sprawować nadzór nad pracą lekarza cudzoziemca nieznającego języka polskiego.
Prof. Matyja wskazał również, że ustawa nie wymaga, aby cudzoziemiec ubiegający się o prawo wykonywania zawodu lekarza musiał dysponować dyplomem lekarskim spełniającym warunki minimalnego poziomu kształcenia lekarzy w UE – przepustką do zdobycia uprawnień zawodowych w Polsce będzie jakikolwiek dyplom lekarza uzyskany poza UE po pięcioletnich studiach.
ZOBACZ: Minister: każdy obywatel będzie mógł wykonać test na koronawirusa w przychodni
Zdaniem szefa NRL jedynymi rzeczywistymi beneficjentami tej ustawy będą wyspecjalizowane agencje pracy, które, wykonując usługę rekrutacyjną, będą masowo sprowadzać lekarzy z zagranicy do pracy w Polsce, pobierając za to sowite wynagrodzenie.
"Władze publiczne powinny przede wszystkim skupić się na zatrzymaniu w Polsce polskich lekarzy, lekarzy dentystów i innych pracowników medycznych zapewniając im lepsze warunki wykonywania ich zawodów, w dalszej kolejności należy zabiegać o powrót do kraju tych medyków, którzy nasz kraj opuścili, a dopiero po tych działaniach określać kryteria i tryb dostępu do zawodów medycznych osobom z dyplomami uzyskanymi poza granicami UE, pod warunkiem jednak, że ich kwalifikacje zawodowe nie będą niższe niż u polskiego lekarza i zostaną rzetelnie zweryfikowane przed dopuszczeniem do leczenia pacjentów, a znajomość języka polskiego pozwoli na odpowiednią komunikację z pacjentem i pozostałymi członkami personelu medycznego" – napisał prof. Matyja.