Karetki w długich kolejkach przed szpitalami. "Czekają aż ktoś umrze i zwolni się miejsce"

Polska
Karetki w długich kolejkach przed szpitalami. "Czekają aż ktoś umrze i zwolni się miejsce"
Polsat News
Ratownik zaznaczył, że szpitale polowe to słuszne rozwiązanie

- System ochrony zdrowia jest w agonii - przyznał w Polsat News Ireneusz Szafraniec prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych. Dodał, że krytyczna sytuacja jest także w ratownictwie medycznym. Jego zdaniem szpitale polowe są "jedynym wyjściem".

Szafraniec pytany o to, czy szpitale polowe rozwiążą problem kolejek do SOR-ów, odpowiedział: "miejmy nadzieję". Ocenił, że "zdarzyło się to, że ze SOR-y, to wąskie gardło systemu opieki zdrowia, nie przyjmuje wszystkich pacjentów i niestety, te karetki oczekują po kilkanaście godzin".

 

Zaznaczył, że takie oczekiwanie "wyłącza je z systemu i nie możemy pełnić funkcji zespołów wyjazdowych do pacjentów w stanie zagrożenia życia".

 

- System ochrony zdrowia jest w agonii, system ratownictwa medycznego też umiera powoli - powiedział.

 

"Nie zdążamy wszędzie"

 

Ratownik zaznaczył jednak, że szpitale polowe to słuszne rozwiązanie. - Te szpitale to jedyne wyjście, bo możemy ratować ludzi, którzy potrzebują pomocy w przypadku zawałów, udarów. Nie tylko covid zabija, ale też normalne, znane choroby - podkreśliła.

 

ZOBACZ: Marek Posobkiewicz w szpitalu, zakażony koronawirusem. "Miałem być tu w innym charakterze"

 

- Nie zdążamy wszędzie - przyznał odpowiadając na pytanie, jak wielogodzinne oczekiwania karetek wpływają na pracę ratowników. Szafraniec wytłumaczył, że jego ostatni wyjazd do pacjenta "niecovidowego" trwał godzinę. - Jechałem do pacjenta, który potrzebował pilnie pomocy, a jechaliśmy godzinę - zaznaczył, dodając, że tyle zazwyczaj trwała cała standardowa procedura.

 

WIDEO: "System ochrony zdrowia jest w agonii"

  

 

- Jak będziemy tak dysponowani do tych pacjentów, którzy nie mają covida, będą skazani na śmierć z powodu innych chorób - podsumował. 

 

ZOBACZ: Prof. Horban: dużo łatwiej zakazić się koronawirusem niż na wiosnę. Możliwy lockdown

 

Przyznał, że ilość wyjazdów nie jest ważna. - Ważny jest czas wyjazdu, zazwyczaj kończył się do godziny. Teraz to od kilku, do kilkunastu godzin, przez to jesteśmy wyłączeni z systemu dla jednego pacjenta. Dodatkowo czas oczekiwania na SOR-ach, następnie dezynfekcja karetki i zespołu, to kolejne godziny - wylicza ratownik.  

 

- Ten system jest niewydolny, bo karetki oczekują przed szpitalami, czekają aż ktoś umrze i się zwolni miejsce - stwierdził.

 

"Jesteśmy na granicy"

 

Zapytany przez dziennikarki, czy w jakiś sposób czuje się odpowiedzialny za sytuację ratowników, odpowiedział: "czy czuje się winny". - Poniekąd tak, bo być może zbyt delikatnie żeśmy podchodzili jeśli chodzi o spotkania w Ministerstwie Zdrowia. Prosiliśmy, by ministerstwo rozwiązało nasze problemy dotyczące statusu zawodowego ratownika medycznego i dziś by to w zdecydowany sposób pomogło - stwierdził.

 

- Jesteśmy na granicy wytrzymałości psychicznej - podsumował. 

laf/prz/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie