Butelka z trucizną. Współpracownik Nawalnego wyjaśnił szczegóły

Świat
Butelka z trucizną. Współpracownik Nawalnego wyjaśnił szczegóły
PAP/EPA/YURI KOCHETKOV
Niemieckie laboratorium odnalazło ślady środka trującego określanego nazwą Nowiczok na jednej z butelek

Współpracownik rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, Gieorgij Ałburow, podał w czwartek szczegóły odnalezienia butelki, na której wykryto później ślady trującej substancji. Według mediów niemieckich butelkę przekazano do Niemiec samolotem ratunkowym.

Na kanale Nawalnego w YouTube w czwartek wieczorem Ałburow zapewnił, że współpracownicy Nawalnego nie sądzili, że w pokoju hotelowym, z którego zabrali rzeczy po informacji o zasłabnięciu polityka, znajdą coś istotnego. Zabrali to, co mogli "na wszelki wypadek, a nuż się uda i będą jakieś ważne dowody" - tłumaczył.

 

Ałburow był wśród współpracowników Nawalnego, którzy zostali w hotelu w Tomsku, gdy opozycjonista wsiadł do samolotu do Moskwy. Gdy tylko się oni dowiedzieli, że Nawalny stracił przytomność, uznali, że "trzeba zachować wszystko, co można" z przedmiotów, które znajdowały się w jego pokoju.

 

Ślady Nowiczoka 

 

"Pierwszą myślą było otrucie", bowiem trudno było sobie wyobrazić sytuację, w której zdrowy i uprawiający sport Nawalny nagle zapada w śpiączkę - tłumaczył Ałburow. Współpracownik Nawalnego nie odpowiedział wprost na pytanie, jak butelka, na której odnaleziono ślady trucizny, trafiła do Niemiec.

 

Natomiast niemiecki dziennik "Bild" podał, że aktywista Jaka Bizilj, którego fundacja Cinema for Peace zorganizowała transport Nawalnego do Niemiec ambulansem lotniczym, powiedział, że pochodzące z hotelu butelki z wodą zabrano na pokładzie tej maszyny. W ten sposób spełniona została prośba współpracowników Nawalnego o ich przewiezienie.

 

ZOBACZ: Współpracownicy Aleksieja Nawalnego: został otruty w hotelu, nie na lotnisku

 

Wcześniej w czwartek współpracownicy Nawalnego opublikowali nagranie wideo pokazujące, jak przeszukują pokój hotelowy. Na nagraniu widać, jak w rękawicach ochronnych pakują butelki po wodzie mineralnej.

 

Niemieckie laboratorium odnalazło ślady środka trującego określanego nazwą Nowiczok na jednej z butelek. Wcześniej przypuszczano, że Nawalny pił wodę, gdy w jego organizmie już znajdowała się trucizna i w ten sposób pozostawił na butelce jej ślady.

 

Nawalny wybudzony ze śpiączki

 

Ubranie, które Nawalny miał na sobie w chwili przewiezienia do szpitala, zostało, według jego współpracowników, zabrane przez policję. 20 sierpnia Nawalny poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy i stracił przytomność.

 

Samolot lądował w Omsku na Syberii, gdzie opozycjonista został hospitalizowany. Na żądanie rodziny dwa dni później został przetransportowany lotniczym ambulansem do kliniki Charite w Berlinie. W zeszłym tygodniu został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Według rządu RFN istnieją dowody na próbę zamordowania opozycjonisty środkiem bojowym z grupy Nowiczok, opracowanym w Rosji.

 

ZOBACZ: Nord Stream 2. "Otrucie Nawalnego pokazuje, jakim partnerem jest Putin"

 

Rosja twierdzi, że nie ma dowodów na otrucie Nawalnego. Władze przeprowadziły postępowanie przygotowawcze, ale stwierdziły, że potrzebują więcej analiz medycznych, zanim będzie można wszcząć formalne śledztwo. Rosja zapewniła, że bez materiałów z Niemiec - m.in. wszystkich wyników badań Nawalnego - nie może wszcząć sprawy karnej.

laf/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie