Jeśli Białoruś upadnie, następna będzie Rosja - uważa Łukaszenka

Świat
Jeśli Białoruś upadnie, następna będzie Rosja - uważa Łukaszenka
President.gov.ua/Администрация президента Украины

Jeśli Białoruś upadnie, następna będzie Rosja - oświadczył we wtorek prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka w wywiadzie dla rosyjskich mediów, którego fragment opublikowała telewizja RT na Telegramie.

- Wiecie, do jakiego wniosku doszliśmy razem z rosyjskim establishmentem i kierownictwem? Jeśli dziś Białoruś upadnie, to następna będzie Rosja - oświadczył Łukaszenka.

 

ZOBACZ: Łukaszenka pojedzie do Moskwy. Rzecznik Kremla o szczegółach

 

Zaznaczył, że obecnie "wszystko jest zglobalizowane i umiędzynarodowione". - Jeśli myślicie, że Rosja da sobie z tym radę, to się mylicie. Rozmawiałem z wieloma prezydentami, ze swoim starszym przyjacielem, jak o nim mówię starszym bratem (prezydentem Rosji Władimirem) Putinem i uprzedziłem go: temu nie sposób przeciwdziałać. No bo jak przeciwdziałać kanałom Telegramu? Macie taką możliwość? Nikt jej nie ma, nawet ci, którzy całą tę pajęczynę wymyślili, Amerykanie - oznajmił.

 

Dodał, że nawet gdyby zamknąć internet, "te kanały Telegramu z Polski będą działać". - Dlatego się nie martwcie, u was też niedługo nastąpią określone wydarzenia polityczne - powiedział.

 

Prośba o wydanie opozycjonistów

 

W wywiadzie dla rosyjskich mediów Łukaszenka oświadczył również, że Białoruś chce, aby władze Ukrainy wydały jej dwóch członków opozycyjnej białoruskiej Rady Koordynacyjnej, którzy tam wyjechali. 

 

- Prosimy ukraińskich pograniczników, żeby tych dwóch (Antona Radniankoua i Iwana Kraucoua) zwrócili nam do kraju. Będziemy sprawdzać, co się stało - oświadczył urzędujący prezydent. 

 

Wyraził przy tym przekonanie, że opozycjoniści naruszyli granicę państwową. Jak powiedział, zgłosili się na przejściu i zostali sprawdzeni przez straż graniczną oraz celną, ale potem przedarli się na stronę ukraińską i ukryli na Ukrainie.

 

Według niego mężczyźni wypchnęli z samochodu w momencie przekraczania granicy jedną z liderek Rady Koordynacyjnej Maryję Kalesnikawą. - Zatrzymano ich. A oni dali w samochodzie na gaz. Chyba ją wypchnęli z wozu - w biegu - oznajmił.

 

Sztab niedopuszczonego do wyborów kandydata na prezydenta Białorusi Wiktara Babaryki powiadomił we wtorek, że Kalesnikawa znajduje się w jednostce wojskowej straży granicznej w obwodzie homelskim, w rejonie mozyrskim.

 

emi/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie