ZUS uśmiercił 65-latkę. Kobieta dowiedziała się o tym przypadkowo

Polska
ZUS uśmiercił 65-latkę. Kobieta dowiedziała się o tym przypadkowo
zdj. ilustracyjne/Pixabay, Pasja1000
Starsza kobieta o mały włos nie straciła środków na koncie

Urzędnik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z Zabrza (woj. śląskie) uśmiercił 65-letnią mieszkankę Gliwic. Kobieta dowiedziała się o swojej śmierci w banku, gdzie chciała dopełnić formalności związanych z wyjazdem zagranicznym. Niewiele brakowało, a straciłaby swoją emeryturę, która została wysłana na jej konto.

Pani Wanda z Gliwic na 18 sierpnia miała zaplanowany wyjazd do Niemiec. Dzień wcześniej  udała się do banku, by załatwić formalności. 

 

Gliwiczanka "nie żyła" od trzech tygodni 

 

Kobieta weszła do placówki w maseczce, podeszła do okienka i podała dowód osobisty - napisał portal nowiny.gliwice.pl.

 

Pracownica banku poprosiła kobietę o zdjęcie maseczki i zaczęła się jej przyglądać, analizując jednocześnie dane z dowodu osobistego oraz znajdujące się w systemie bankowym.

 

Po chwili 65-latka dowiedziała się, że system wyświetla jej konto "na szaro", co powinno oznaczać, że już nie żyje.

 

ZOBACZ: Koszmarny transport karetką i śmierć pacjentki. ZUS odmówił renty specjalnej

 

Według Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, pani Wanda zmarła 27 lipca. Z polecenia państwowego ubezpieczyciela, należało zablokować wysłaną na początku sierpnia emeryturę i odesłać do ZUS-u.

 

"Nogi się pode mną ugięły" - wyznała w rozmowie z dziennikarzami kobieta. - "W pierwszej chwili pomyślałam, że ktoś włamał mi się na konto i ukradł pieniądze. Ale tego, co usłyszałam, się nie spodziewałam. Jak to, umarłam?! Przecież jestem tu, stoję, a jutro jadę do Niemiec!".
 
Zawinił pracownik
 
Zdesperowana emerytka udała się do terenowego biura ZUS, gdzie - po trudnych pertraktacjach z urzędnikami - udało się wyjaśnić nieporozumienie.  
 
Petentka musiała jednak wyrabiać nową kartę płatniczą oraz ponownie zlecać stałe przelewy w banku. Gdyby nie poszła tego dnia do placówki, nie wiedziałaby, że ją "uśmiercono". Najprawdopodobniej czekałyby ją problemy na granicy i niedogodności związane z brakiem dostępu do pieniędzy.
 
 
Regionalna rzeczniczka prasowa ZUS Beata Kopczyńska w rozmowie z portalem nowiny.gliwice.pl powiedziała, że do pomyłki doszło z winy pracownika, który, na podstawie złożonego aktu zgonu dokonał błędnej identyfikacji zmarłej w systemach informatycznych.
 
Imię i nazwisko zmarłej osoby zgadzały się z danymi pani Wandy.
 
Rzeczniczka ZUS wyraziła ubolewanie z powodu tego, co się stało oraz zapewniła, że w stosunku do winnych wyciągnięte zostały już konsekwencje służbowe.
emi/hlk/ nowiny.gliwice.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie