Piontkowski: dyrektor szkoły nie został sam z decyzjami

Polska
Piontkowski: dyrektor szkoły nie został sam z decyzjami
Polsat News
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski

W przypadku pojawienia się strefy "żółtej" lub "czerwonej", bądź zachorowania czy podejrzenia zachorowania dziecka lub nauczyciela w szkole, zgłasza się do inspektora sanitarnego i to on tak naprawdę podejmuje decyzje i mówi jakie środki zaradcze wprowadzić. Nie ma więc jakiejś gigantycznej odpowiedzialności dyrektora - powiedział w programie "Graffiti" minister edukacji Dariusz Piontkowski.

Piotr Witwicki pytał swojego gościa, czy od 1 września dzieci wrócą normalnie do szkół. - Takie jest założenie. Zgodnie z przepisami, które niedawno przyjęliśmy we wszystkich szkołach w Polsce ma się zacząć stacjonarny, tradycyjny rok szkolny z zajęciami w klasie. Chyba, że będzie gdzieś zagrożenie epidemiczne wówczas przewidujemy, że dyrektor szkoły w porozumieniu z organem prowadzącym i Powiatowym Inspektorem Sanitarnym będą mogli podjąć decyzję o ograniczeniu, bądź zawieszeniu zajęć stacjonarnych - powiedział minister Piontkowski.

 

"Nie chcemy tworzyć jednego schematu"

 

- Inspektor sanitarny, jeżeli zdarzy się zachorowanie na terenie szkoły, powinien przynajmniej część uczniów i pracowników wysłać na kwarantannę, aby sprawdzić, czy doszło zakażenia". Piontkowski zaznaczył, że uczniowie i nauczyciele mogą nosić maseczki w placówce, jeśli chcą.

 

ZOBACZ: Szkoły nie chcą odpowiadać za COVID u nauczycieli 60 plus

 

- Dyrektor szkoły nie został pozostawiony sam z decyzją. Wprowadziliśmy zasadę, że dyrektor szkoły, placówki oświatowej, będzie musiał to uzgadniać z inspektorem sanitarnym, bo to jest instytucja, która ma największą wiedzę na temat sytuacji epidemiologicznej i to ona będzie ostatecznie decydowała jakie środki zaradcze wprowadzić - powiedział minister pytany o sytuację, kiedy szkoła znajdzie się w "żółtej" lub "czerwonej" strefie.

 

- Trzeba pamiętać też o tym, że niewielka szkoła na terenach wiejskich, kilkudziesięcioosobowa to zupełnie inna sytuacja niż ogromna szkoła w dużym mieście z ponad tysiącem uczniów - dodał. 

 

- Nie chcemy tworzyć jednego schematu, bo ten schemat nie w każdej placówce byłby do zastosowania - powiedział. 

 

WIDEO: Minister edukacji narodowej w programie "Graffiti"

  

"Ma robić to, co zawsze robił"

 

Piontkowski podkreślił, że w większości szkół zapadła decyzja o powrocie do stacjonarnych zajęć, "więc tutaj jakiejś poważniejszej odpowiedzialności dyrektora nie ma". - On przecież co roku organizował pracę szkoły - dodał. - Mówmy o tym, że np. powinien wprowadzić warunki, które pozwolą na niemieszanie się większych grup uczniów w stołówce, więc może np. zrobić dwie przerwy obiadowe zamiast jednej. To nie wymaga jakiejś gigantycznej pracy koncepcyjnej - dodał. 

 

ZOBACZ: Czy rodzic może nie posłać dziecka do szkoły z obawy przed Covid-19? Minister wyjaśnia

 

- W przypadku pojawienia się strefy "żółtej" czy "czerwonej", bądź w przypadku zachorowania czy podejrzenia zachorowania dziecka lub nauczyciela w szkole zgłasza się do inspektora sanitarnego i to on tak naprawdę podejmuje decyzje i mówi jakie środki zaradcze wprowadzić. Nie ma więc jakiejś gigantycznej odpowiedzialności dyrektora. On ma robić to, co zawsze robił - powiedział Piontkowski. 

 

"Absurdalny postulat"

 

Minister był też dopytywany o postulat Związku Nauczycielstwa Polskiego w sprawie obowiązkowych testów dla nauczycieli na obecność koronawirusa. 

 

- Pan Broniarz, kierownictwo ZNP powielają postulaty totalnej opozycji. Przypomnę, że taki postulat pojawił się kilka miesięcy temu. Gdybyśmy go wzięli na serio, to tak naprawdę codziennie przynajmniej dwa razy należałoby testować nauczycieli i uczniów. Jest to nierealne, bo przypomnę, że taki test już po kilku godzinach, czy po kilku dniach, może być nieaktualny, bo ktoś w międzyczasie mógł od kogoś innego zarazić się tą chorobą i to niekoniecznie w szkole, tylko np. na ulicy, w sklepie, w jakimkolwiek innym miejscu - powiedział.

 

Jak dodał szef MEN, to "trochę absurdalny postulat". - W żadnym kraju w Europie nie jest on stosowany - podkreślił.

 

Wcześniejsze odcinki programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj. 

pgo/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie