Polscy strażacy w Bejrucie rozpoczęli prace poszukiwawcze. Na miejscu jest reporter Polsat News
Polscy strażacy, którzy ruszyli z pomocą do stolicy Libanu po wtorkowej eksplozji, rozpoczęli w piątek działania poszukiwawczo-ratownicze poza portem. Obok Polaków zgodę na tak zaawansowane działania otrzymali tylko Francuzi. Polskiej grupie przydzielono największą ze stref działań. W Bejrucie jest Tomasz Lejman - jedyny polski dziennikarz w stolicy Libanu.
Rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej st. kpt. Krzysztof Batorski poinformował, że polska grupa ratownicza działa na wyznaczonym poza portem sektorze. Działania na nim mogą trwać dwa dni. Strażacy podzielili się na dwa zespoły - alfa i bravo. Zaczęli od rozpoznania sytuacji z użyciem psów ratowniczych i sprzętu do lokalizacji. Obszar badają też strażacy eksperci od zagrożeń chemicznych.
- W tej chwili tylko Francuzi i Polacy dostali zgodę na prowadzenie takich zaawansowanych działań poszukiwawczo-ratowniczych poza obrębem portu - zaznaczył st. kpt. Batorski. Jak wyjaśnił, początkowo działania koordynowało Ministerstwo Obrony Libanu, obecnie odpowiada za to Obrona Cywilna tego państwa.
WIDEO: o sytuacji w stolicy Libanu mówi Tomasz Lejman, jedyny polski dziennikarz w Bejrucie
Z mapy opublikowanej na Twitterze, ilustrującej podział stref, w których działają międzynarodowe grupy poszukiwawczo-ratownicze, wynika, że polskim strażakom przydzielono największy z obszarów. Polska baza operacji ratowniczej jest usytuowana w odległości 300 metrów od epicentrum wybuchu.
Tak wygląda podział stref, w których działają międzynarodowe grupy poszukiwawczo-ratownicze. Polsce strażacy prowadzą działania w dużej strefie.#Lebanon #Beirut #EUCivPro #dgecho pic.twitter.com/VJKUSwjsEW
— Straż Pożarna (@KGPSP) August 7, 2020
ZOBACZ: Polscy strażacy w Bejrucie. Mają do przeszukania hektary gruzowiska
Samolot PLL LOT z pomocą dla Libanu, ze strażakami, zespołem medycznym z psami oraz m.in. sprzętem medycznym, lekami i środkami opatrunkowymi, wystartował do Bejrutu w środę po godz. 23 z warszawskiego Lotniska Chopina. Na lotnisku w Bejrucie wylądował w czwartek po godz. 2.
Polscy strażacy w Bejrucie razem z czteronożnymi ratownikami ruszają do kolejnych stref w miejscu katastrofy. pic.twitter.com/MbbLXPYIkT
— Straż Pożarna (@KGPSP) August 7, 2020
Zespół medyczny PCPM
W grupie polskich strażaków jest: 39 ratowników grup poszukiwawczych z Warszawy, Poznania, Łodzi, Nowego Sącza, czterech ratowników chemicznych oraz cztery psy. Ratownicy są przygotowani na siedem dni ciągłej pracy na miejscu. Grupą dowodzi st. bryg. Mariusz Feltynowski, kierujący wcześniej działaniami ratowniczymi w czasie misji po trzęsieniach ziemi na Haiti i w Nepalu.
Razem ze strażakami poleciał 11-osobowy zespół medyczny z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. W jego skład wchodzą zarówno lekarze, jak i specjaliści ds. pomocy humanitarnej, którzy na miejscu będą oceniali potrzeby i kierowali rozdziałem tej pomocy, w taki sposób, by ona trafiała do osób najbardziej potrzebujących.
Przez najbliższe dni Polska będzie kontynuowała pomoc dla Libanu. Prawdopodobnie wysłany tam zostanie następny samolot z transportem, który zabierze strażaków i medyków z powrotem do kraju.
2750 ton azotanu amonu
Z ostatnich informacji wynika, że liczba ofiar śmiertelnych wtorkowej eksplozji wzrosła do 135. Około 5 tysięcy osób jest rannych. W związku z sytuacją libański rząd ogłosił stan wyjątkowy dla miasta Bejrut, który ma obowiązywać przez dwa tygodnie.
Do eksplozji doszło w składach bejruckiego portu, gdzie od kilku lat przechowywano saletrę amonową, zmagazynowaną tam bez niezbędnych zabezpieczeń. Wybuch był tak silny, że było go słychać na Cyprze oddalonym od Bejrutu o 240 km.
Jako przyczynę tragedii władze libańskie podały prace spawalnicze w składach, gdzie trzymano 2750 ton saletry amonowej (azotanu amonu) wcześniej skonfiskowanej przez władze.
Czytaj więcej