Pożar katedry w Nantes. Ponownie aresztowano afrykańskiego wolontariusza

Świat
Pożar katedry w Nantes. Ponownie aresztowano afrykańskiego wolontariusza
AP
Aresztowany mężczyzna, który pracował w katedrze jako wolontariusz, zapewniał wcześniej, że jest niewinny. 

Imigrant z Rwandy, który był odpowiedzialny za zamknięcie katedry na dzień przez pożarem został ponownie aresztowany - informuje Reuters. Po tym jak mężczyzna przyznał się do winy usłyszał zarzuty i został w nocy umieszczony w areszcie śledczym - podaje agencja powołując się na lokalne media.

Mężczyzna "był odpowiedzialny za zamknięcie katedry w piątek wieczorem i śledczy chcieli wyjaśnić pewne elementy harmonogramu (pracy) tej osoby" - informowała wcześniej prokuratura.

 

Aresztowany mężczyzna, który pracował w katedrze jako wolontariusz, zapewniał wcześniej, że jest niewinny. 

 

ZOBACZ: Wygrał 10 mln dolarów. Aresztowano go pod zarzutem morderstwa

 

Rwandyjczyk nie wytłumaczył w zrozumiały sposób, dlaczego podpalił katedrę. Wcześniej jednak nie krył swego gniewu wobec francuskich władz. Jak twierdził, prefektura nie chciała mu przedłużyć dokumentów pobytowych - podaje dziennik "Le Monde" powołując na wypowiedź prokuratora Pierra Sennès.

 

Gazeta przypomina, że Rwandyjczyk, który otrzymał azyl w Francji przed kilkoma laty, nie był nigdy karany. Od 4-5 lat pracował on jako kościelny w nantejskiej katedrze, wykonując różne prace zlecane mu przez archidiecezję.

 

"Ma wyrzuty sumienia"

 

Mężczyzna został zatrzymany i przesłuchany przez policję bezpośrednio po wybuchu pożaru w związku z podejrzeniem, że mógł go nieumyślnie spowodować. Prokuraturze udało się go przesłuchać dopiero 19 lipca, konieczne okazało się bowiem znalezienie odpowiedniego tłumacza. Tego samego Rwandyjczyk dnia został zwolniony.

 

Prokuratura, która doszukała się w zeznaniach składanych na policji i w prokuraturze szeregu sprzeczności, oświadczyła wówczas, że wszystkie niejasności udało się usunąć i "w rzeczywistości nie może być mowy o jego sprawstwie, gdy chodzi o pożar".

 

Tożsamość kościelnego z katedry w Nantes, która padła już ofiarą pożaru w 1972 r., nie została ujawniona. Adwokat mężczyzny mecenas Quentin Chabert powiedział, że "jego klient ubolewa na tym, co się stało. Ma ogromne wyrzuty sumienia, a skutki jego działań zdecydowanie go przerosły".

 

Remont XV-wiecznej katedry potrwa co najmniej trzy lata - powiedział w środę na konferencji prasowej Pascal Prunet, główny architekt francuskich pomników historycznych.

 

Za wcześnie na wnioski

 

Pożar w katedrze wybuchł w sobotę, przed godz. 8 rano i został opanowany około godz. 10. W akcji gaśniczej brało udział ok. 100 strażaków. Prokuratura w Nantes wszczęła dochodzenie "w sprawie podpalenia", ale zakomunikowała też, że jest za wcześnie, by wyciągać jakiekolwiek wnioski, a śledztwo może przynieść nowe informacje.

 

ZOBACZ: Kanclerz Austrii: rozmowy idą w dobrym kierunku. Premier Włoch: utknęliśmy

 

W pożarze całkowicie spłonęły 400-letnie barokowe organy, które uniknęły zniszczenia podczas rewolucji francuskiej i pożaru świątyni w styczniu 1972 roku, który strawił jej dach. Prace rekonstrukcyjne po tym wypadku trwały 13 lat.

msl/sgo/ france24.com, Reuters, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie