Fałszywa lekarka z Poznania? Podejrzana nie przyznaje się do winy

Polska
Fałszywa lekarka z Poznania? Podejrzana nie przyznaje się do winy
Polsat News
Pani Sandra zdobyła stopień magistra na wydziale Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego

Zarzuty oszustwa, wyłudzenia mienia znacznej wartości, a także wykonywania czynności medycznych bez uprawnień - takie zarzuty usłyszała Sandra Colombo, właścicielka prywatnej przychodni w Poznaniu. Z ustaleń śledczych wynika, że mimo braku uprawnień kobieta miała diagnozować pacjentów i wypisywać recepty. Kobieta w rozmowie z "Wydarzeniami" zapewnia, że wszystko odbywało się zgodnie z przepisami.

Pod opieką lekarzy z przychodni prowadzonej przez panią Sandrę było wielu pensjonariuszy z Domu Seniora przy ul. Lechickiej w Poznaniu.

 

- Jako jedyna przychodnia wypisywała na czas wszystkie recepty, wszystkie środki medyczne dla naszych podopiecznych znajdujących się w placówce - zapewnia pan Adrian Łodziak, współwłaściciel Domu Pobytu Seniora w Poznaniu.

 

ZOBACZ: Ostrzejsze kary za błąd medyczny. Lekarze protestują

 

Jednak według śledczych kobieta łamała prawo przy prowadzeniu swojego biznesu. Pani Sandra usłyszała zarzuty oszustwa, wyłudzenia mienia i wykonywania czynności medycznych bez uprawnień. Kobieta miała m.in. diagnozować pacjentów i wypisywać recepty.

 

- Prokurator przedstawił tej pani dwa takie zarzuty, dotyczące wykonywania czynności zastrzeżonej dla lekarza - wyjaśnia rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak.

 

"Przychodziła kontrolować personel"

 

Sandra Colombo nie jest lekarzem. Poza prowadzeniem przychodni zajmuje się też medycyną estetyczną. Zdobyła stopień magistra na wydziale Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego. Uważa, że nigdy nie przekroczyła uprawnień, które nabyła wraz z dyplomem. Jej zdaniem 13 lat temu kierunek, który ukończyła dawał więcej kompetencji niż dziś.

 

WIDEO: zobacz materiał Przemysława Ciupki

  

- Jest to kierunek medyczno-ekonomiczny z obszernym zakresem wykonywania usług również medycznych i nigdy nie wykonywałam czegoś, czego nie mogłam wykonywać, absolutnie - zapewnia właścicielka przychodni w rozmowie z "Wydarzeniami", dodając, że jako kierowniczka przygotowywała recepty, które potem podbijali zatrudnieni przez nią lekarze - np. na leki i środki medyczne związane z chorobą przewlekłą.

 

Kobieta pojawiała się w Domu Pobytu Seniora, ale - zdaniem właścicieli placówki - nie jako lekarka. - Pani Sandra przychodziła tu kontrolować swój personel. Albo jeżeli jej lekarze wypisywali recepty, to ona je dowoziła - zapewnia Adrian Łodziak.

 

"Pół miliona złotych z NFZ"

 

Choć przychodnia funkcjonuje, to pani Sandra jest na urlopie. Tłumaczy, że przytłoczyła ją "fala hejtu".

 

Prokuratura zarzuca kobiecie wyłudzenie od NFZ ponad pół miliona złotych.

 

- To oszustwo dotyczy wprowadzenia w błąd co do ilości usług medycznych i świadczeń medycznych - dodaje prokurator.

 

Za to kobiecie grozi nawet 10 lat więzienia

bas/prz/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie