44 dni w śpiączce. Polski gitarzysta o zmaganiach z Covid-19

Świat
44 dni w śpiączce. Polski gitarzysta o zmaganiach z Covid-19
Polsat News
Gitarzysta Adam Palma

Od lekarzy usłyszał, że potrzebuje cudu, aby przeżyć. Polski gitarzysta, Adam Palma, z powodu koronawirusa spędził w brytyjskim szpitalu blisko 2 miesiące. 44 dni był w śpiączce. Wyzdrowiał, ale choroba zabrała mu sprawność. O swoich zmaganiach opowiedział reporterce "Wydarzeń" Annie Łubian-Halickiej.

Adam Palma pochodzi z Łodzi, od 14 lat mieszka w Wielkiej Brytanii. Kiedy wybuchła pandemia - miał zaplanowane koncerty na całym świecie i przekonanie, że COVID mu nie zagraża.

 

Lekarze: "Oczekujemy cudu"

 

- Sądziłem, że będę ostatnią osobą, która koronę przyjmie. A jednego dnia powaliło mnie po prostu i nie mogłem chodzić. Musiałem leżeć na plecach, bo każdy obrót na bok powodował ogromny kaszel i wymioty - mówi Palma.

 

Kiedy trafił do szpitala, diagnoza była przerażająca. - Lekarz powiedział, że moje płuca są zdewastowane. I mówi: nie będę cię okłamywał, oczekujemy cudu, jeżeli chcesz przeżyć - dodał.

 

ZOBACZ: 103-latka polskiego pochodzenia wygrała z koronawirusem w USA. Powrót do zdrowia uczciła piwem

 

W śpiączce był przez 44 dni.

 

- Bardzo dużo miałem urojeń. Kiedy żona do mnie przyszła, jak już odzyskałem świadomość, poprosiłem, żeby podziękowała wszystkim znajomym, którzy mnie odwiedzili na intensywnej terapii i wymieniłem te wszystkie osoby. Żona mi powiedziała: Adam, przez 6-7 tygodni nikogo u ciebie nie było - opowiada muzyk.

 

Zwykłe podawanie tlenu okazało się niewystarczające. Lekarze musieli zrobić tracheotomię. Mimo to, nadal było źle.

 

- Któregoś dnia zadzwonili do żony i syna i powiedzieli, żeby jak najszybciej przyjeżdżali, ponieważ lekarze uważają, że nie przeżyję do następnego dnia. Żona i syn przyjechali, pożegnali mnie, wyszli ze szpitala, a ja - o dziwo - zacząłem odzyskiwać zdrowie - mówi Palma.

 

WIDEO: Polski gitarzysta o zmaganiach z Covid-19

  

Nie mógł utrzymać gitary w ręku

 

Palma ze szpitala wyszedł po blisko dwóch miesiącach. Był tak słaby, że nie mógł ani chodzić, ani jeść. - Byłem załamany, ponieważ jak wróciłem do domu nie mogłem utrzymać gitary, mojego narzędzia pracy, któremu poświęciłem całe życie. Dzisiaj po tej pracy z fizjoterapeutami wiem, że dojdę do tego stanu, który miałem przed chorobą - dodaje.


Ale przed nim tygodnie żmudnej pracy. - Moje priorytety, jeżeli chodzi o myślenie i sens życia, absolutnie się zmieniły, bo ja właściwie obiema nogami byłem po tamtej stronie - dodał polski gitarzysta.

pgo/hlk/ "Wydarzenia"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie