Były działacz PSL sprzedawał w internecie "lek" na koronawirusa. Kilka osób dało się nabrać

Polska
Były działacz PSL sprzedawał w internecie "lek" na koronawirusa. Kilka osób dało się nabrać
Zdj. ilustracyjne/PAP/EPA/Daniel Irungu
Mężczyzna oferował w internecie "lek" na koronawirusa

Żądał od premiera i ministra zdrowia zarażenia koronawiurusem, by udowodnić, że jego kapsułki zwalczają patogen. Został zawieszony, a prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie sprzedaży "cudownej" wody o "zmienionej strukturze" przez internet. Chętni wydali na nią ponad 11 tys. zł. Ze znalezionych etykiet wynikało, że działacz mógł oferować specyfik jako remedium na raka, autyzm, cukrzycę i udar.

Jak powiedział we wtorek Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie 49-letniego Tomasza D.

 

- Wobec podejrzanego nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych. Na pewno będziemy składać zażalenie na nieuwzględniony wniosek o tymczasowe aresztowanie - dodał prokurator Duszyński.

 

Chciał zarazić się koronawirusem w programie na żywo

 

Tomasz D. to od wielu lat działacz PSL na Pomorzu (m.in. startował w wyborach do Sejmu i Senatu z okręgu gdyńskiego). Chciał być również burmistrzem Żukowa na Kaszubach.

 

Jeszcze kilka dni temu apelował w mediach społecznościowych: "Panie prezydencie, premierze i ministrze zdrowia! Chcę zostać zarażony koronawirusem w programie telewizyjnym emitowanym na żywo z waszym udziałem jako świadkami. W ciągu pięciu minut pozbędę się koronawirusa, zażywając jedną kapsułkę, którą popiję ciepłą wodą o zmienionej strukturze. Poddam się testom, mogę pracować w szpitalu przy chorych bez jakichkolwiek zabezpieczeń" - pisał D.

 

ZOBACZ: Lek pomaga w walce z koronawirusem. "Znacznie zmniejszył liczbę przyjęć na intensywną terapię"

 

Po nagłośnieniu przez media historii z rzekomym lekiem na koronawirusa polityk został zawieszony w PSL.

 

Sprawą zainteresował się też Pomorski Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny, który powiadomił Prokuraturę Okręgową w Gdańsku.

 

Ta wszczęła śledztwo w sprawie usiłowania doprowadzenia nieustalonej liczby osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, poprzez wprowadzenie w błąd co do rzeczywistej wartości rynkowej oferowanej na sprzedaż substancji oraz jej właściwości leczniczych i efektu terapeutycznego w zapobieganiu oraz zwalczaniu wirusa SARS-CoV-2.

 

"W jego toku ustalono, że 49-letni mężczyzna za pośrednictwem strony internetowej oraz portali społecznościowych sprzedawał preparat o nazwie »NanoAstax«, który miał stanowić produkt leczniczy zapobiegający zakażeniu oraz zwalczający wirusa SARS-CoV-2. Mężczyzna rozprowadzał preparat za pośrednictwem prowadzonej przez siebie fundacji" - powiedział Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

 

Co najmniej sześć osób dało się nabrać

 

Cena najmniejszej oferowanej dawki preparatu wynosiła co najmniej 350 zł, a wpłaty dokonywane były tytułem darowizny na cele statutowe fundacji. Mężczyzna nie miał pozwolenia na dopuszczenie produktu leczniczego do obrotu.

 

Według prokuratury, 49-latek oszukał co najmniej sześć osób i usiłował oszukać jedną osobę oferując im preparat "NanoAstax". Na chwilę obecną łączna kwota wpłat dokonanych przez pokrzywdzonych przekroczyła 11 tys. zł.

 

ZOBACZ: Szczepionka na gruźlicę pomoże w walce z koronawirusem? Sprawdzą to polscy naukowcy

 

24 kwietnia 2020 r., na polecenie prokuratora, funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, dokonali przeszukania pomieszczeń zajmowanych przez podejrzewanego mężczyznę.

 

Podczas przeszukania ujawnili znaczne ilości opakowań zawierających substancje w postaci kapsułek i płynów, etykiety samoprzylepne z treścią wskazującą na reklamę i ofertę produktów leczniczych mających służyć do leczenia szeregu ciężkich lub nieuleczanych schorzeń takich jak nowotwory, cukrzyca, autyzm, udar.

 

Stan ujawnionych przedmiotów wskazywał na to, że podejrzewany mężczyzna posiadane substancje, tj. kapsułki, płyny, umieszczał w nowych opakowaniach, które opatrywał własnymi etykietami.

 

Grozi mu 8 lat więzienia

 

Prokurator zarzucił Tomaszowi D. popełnienie szeregu przestępstw z art. 286 § 1 kk polegających na doprowadzeniu pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie w błąd co do rzeczywistej wartości rynkowej oraz właściwości leczniczych oferowanych odpłatnie preparatów. Przestępstwo to zagrożone jest karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

 

Ponadto Tomaszowi D. prokurator zarzucił popełnienie przestępstwa wprowadzenia do obrotu oraz przechowywania w celu wprowadzenia do obrotu produktu leczniczego bez wymaganego pozwolenia na dopuszczenie do obrotu. Przestępstwo to zagrożone jest karą grzywny, karą ograniczenia wolności albo karą pozbawienia wolności do 2 lat.

dk/hlk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie