Płonie największy park narodowy w Polsce. "Straty w przyrodzie nie do odrobienia"

Polska
Płonie największy park narodowy w Polsce. "Straty w przyrodzie nie do odrobienia"
Podlaska Policja
Od niedzieli płonie największy park narodowy w Polsce

Trwa akcja gaśnicza Biebrzańskiego Parku Narodowego, w którą zaangażowane są setki strażaków i samoloty gaśnicze m.in. Lasów Państwowych, Policji i Straży Granicznej. Minister środowiska Michał Woś mówił dziś, że straty w przyrodzie "są nie do odrobienia". Do tej pory spłonęło 6 tys. ha łąk i lasów. Rząd przekazał na akcję gaśniczą 6 mln zł.

W czwartek główne działania gaśnicze w Biebrzańskim Parku Narodowym prowadzone są w rejonie miejscowości Wroceń oraz Grzędy i Kuligi - poinformowała straż pożarna. W akcji bierze kilkuset strażaków oraz samoloty gaśnicze. Według danych na środę pożar objął on ok. 6 tys. ha bagiennych łąk i lasów.

 

Ponad 220 strażaków i samoloty

 

Jak powiedział rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP w Białymstoku Tomasz Gierasimiuk, w czwartek ten ogień się nieco rozprzestrzenił, ale - jak dodał - niedużo. - Jesteśmy jeszcze w stanie utrzymać rozprzestrzenianie się tego pożaru, ale wciąż trwają działania i trudno powiedzieć jak warunki pogodowe wpłynął na rozwój gaszenia i jak długo może to potrwać - mówił. Ocenił, że sytuacja nie jest w czwartek tak dynamiczna jak w środę, choć - jak podkreślił - za wcześnie jeszcze mówić, kiedy pożar zostanie ugaszony.

 

W godzinach porannych odbył się sztab kryzysowy, w którym biorą udział przedstawiciele straży pożarnej i innych służb, parku, leśnicy. Gierasimiuk powiedział, że w czwartek działania odbywają się w trzech miejscach.

 

ZOBACZ: Biebrzański Park Narodowy wciąż płonie. Ministrowie wysyłają śmigłowce do akcji gaśniczej

 

Pierwsze to rejony miejscowości Wroceń. Gierasimiuk mówił, że tutaj działania skupiają się na dogaszaniu "licznych zarzewi ognisk pożaru", które występują w tzw. lasku wroceńskim. Tutaj strażacy do miejsca pożaru muszą przedostać się promem przez rzekę. Gierasimiuk dodał, że to jedyna droga dotarcia tam, a także jedyna droga ewakuacji.

 

Natomiast dwa kolejne miejsca znajdują się w powiecie grajewskim, to rejony miejscowości Grzędy i Kuligi. Tu skierowano największe siły środki, działają kompanie strażaków z Warmii i Mazur oraz Pomorza, samoloty i helikopter zrzucają wodę. - Chodzi o to, żeby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się pożaru na ścisły rezerwat Biebrzańskiego Parku Narodowego w okolicach Grzęd - powiedział Gierasimiuk. Ocenił, że w tym miejscu sytuacja jest "gorsza i bardzo dynamiczna".

 

W sumie w akcji gaśniczej bierze udział w czwartek 38 zastępów Państwowej Straży Pożarnej oraz Ochotniczej Straży Pożarnej i ponad 220 strażaków - poinformował Gierasimiuk. W działania zaangażowani są też m.in. żołnierze WOT, pracownicy parku i leśnicy. Swój sprzęt: śmigłowce i samoloty zadysponowała też m.in. policja i straż graniczna.

 

Pieniądze na akcję "były, są i będą"

 

Szef resortu środowiska w radiowej Trójce poinformował, że po ostatniej nocy sytuacja w Biebrzańskim Parku Narodowym się poprawia, ale w dalszym ciągu nie wiadomo, kiedy pożar zostanie ugaszony.

 

- Sytuacja jest dynamiczna, ale jest opanowana. Będziemy zmierzać do ugaszenia tego pożaru, ale nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy to będzie dzisiaj, jutro, pojutrze, czy za tydzień - powiedział Woś. Dodał, że teren, na którym prowadzona jest akcja gaśnicza jest bardzo trudny.

 

Minister podkreślił, że straty w przyrodzie "są nie do odrobienia". - Czas na szacowanie strat przyjdzie, natomiast każda strata jest bardzo bolesna. To są cenne gatunki, siedliska orlików i innych cennych przyrodniczo gatunków, które w Polsce są pod ścisłą ochroną - mówił.

 

 

Dodał, że ze informacją "na granicy pozytywnej" jest fakt, że w tym roku z powodu suszy tereny lęgowe na terenie Biebrzańskiego PN są o wiele mniejsze niż zazwyczaj.

 

Podkreślił jednocześnie, że najcenniejsze przyrodniczo enklawy parku, który - jak dodał - jest "pod względem przyrodniczym ewenementem na skalę światową", zostały zabezpieczone. - To jest bardzo dobra informacja - powiedział.

 

 

Woś poinformował również, że rząd przekazał już 6 mln zł na akcję gaśniczą w BPN. Dodał jednak, że koszty całej akcji, ze względu na zaangażowanie sił i środków są dużo większe. Zapewnił jednocześnie, że pieniądze na finansowanie akcji gaśniczej "były, są i będą".

 

Minister odniósł się w ten sposób do pytania o sens zbiórek społecznych na finansowanie akcji gaśniczej.

 

Zbiórka na akcję gaśniczą

 

W apelu zamieszczonym w mediach społecznościowych dyrektor Andrzej Grygoruk poprosił o wsparcie finansowe parku, z przeznaczeniem na lepsze wyposażenie strażaków-ochotników z nadbiebrzańskich miejscowości.

 

- Pan dyrektor parku zgodził się na apel i on był od początku skierowany, ale nie do instytucji państwowych do walki z pożarem, bo na to środki są, muszą być, będą i ich nie zabraknie - podkreślił.

 

 

Wypalanie traw

 

Woś, który w środę informował, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru w BPN jest wypalanie traw podkreślił, że zlecił analizę przepisów.

 

- Tu niewątpliwie jest potrzebna nie tylko bardzo skuteczna egzekucja prawa w tym zakresie. Od lat apelujemy, prowadzimy kampanie edukacyjne. Trzeba zrobić skuteczniejsze kampanie edukacyjne, a jeżeli to nie pomaga, trzeba się zastanowić także nad zaostrzeniem przepisów - poinformował.

 

ZOBACZ: Lasy znów zostaną zamknięte? "Katastrofalny poziom" zagrożenia pożarowego

 

Podkreślił, że wypalanie traw nie ma żadnego pozytywnego skutku przyrodniczego. - To jest skrajna nieodpowiedzialność - ocenił.

 

Pytany o to, czy inne parki również mogą być zagrożone wypalaniem traw zaznaczył, że "są w podobny sposób zagrożone, ale też są zabezpieczone". Zapewnił, że również w Lasach Państwowych wszystkie służby związane z ochroną przed pożarami są postawione w stan najwyższej gotowości.

 

 

Wiosenne pożary suchych traw i trzcinowisk są nad Biebrzą co roku, ale trwający obecnie jest największym w historii działalności tego parku. W dużej części objął obszary torfowe i tam ogień może bardzo długo tlić się pod powierzchnią gruntu i wzniecać się wskutek porywów wiatrów. W minionych latach jedynym sposobem na takie pożary były obfite opady deszczu.

 

Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce. Zajmuje ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosi.

pgo/msl/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie