Kubica szalaje na torze. "Tradycyjny" samochód zmienił na konsolę

Polska
Kubica szalaje na torze. "Tradycyjny" samochód zmienił na konsolę
Polsat News
Robert Kubica trenował do wirtualnego wyścigu przez kilka dni. W Polsat News mówił o szczegółach swoich przygotowań

W sobotę wieczorem Robert Kubica rozpoczął ściganie w wirtualnym wyścigu "Suzuka 12 hours". Z powodu epidemii koronawirusa, prawdziwe auto musiał zastąpić konsolą i specjalną kierownicą. Na antenie Polsat News jeszcze przed wyścigiem mówił, z jakimi wyzwaniami będzie musiał się zmierzyć.

Wirtualny wyścig trwał 12 godzin i wzięło w nim udział 500 zawodników podzielonych na zespoły, a te - na grupy. Pierwsi kierowcy wyjechali na komputerowy tor w sobotę po godz. 15. Robert Kubica zasiadł za sterami około cztery godziny później. Polski rajdowiec jest członkiem Orlen Teamu; w jego składzie są jeszcze trzy inne osoby.

 

- Miałem okazję potrenować kilka dni, ale takie ściganie się jest dla mnie trudniejsze niż jazda w rzeczywistości. To pełny, długodystansowy wyścig - mówił Kubica w Polsat News jeszcze przed startem.

 

ZOBACZ: #Maskoweprofilowe. "Na jakiś czas trzeba się przyzwyczaić do takiego wizerunku"

 

Przyznał jednak, że "nie może narzekać". Jego auto - BMW M8 GTE - było odwzorowane pod względem parametrów "w 100 procentach". - Jednak odczucia kierowcy będą zupełnie inne - dodał.

 

"Tutaj nie ma przeciążeń"

 

Kubica kierował samochodem przy pomocy specjalnej kierownicy. - Wszystkie jej parametry możemy dostosować do preferencji swoich lub auta. Profesjonalni kierowcy SimRacingowi (ścigający się przez internet - red.) używają lżejszej kierownicy, ponieważ jej ruchy są dużo szybsze niż w rzeczywistości - tłumaczył.

 

WIDEO: Robert Kubica mówił o swoim udziale w wirtualnym wyścigu

  

 

Dodał, że wyczuwają oni auto przez dźwięk i obraz, a on, jako kierowca wyścigowy, jest przyzwyczajony do "czucia" auta przez ciało. - Tutaj nie ma tych przeciążeń czy "klasycznego" zachowania samochodu - mówił.

 

Jego zdaniem, przejechanie całego 12-godzinnego komputerowego wyścigu to duże wyzwanie. Przyznał, że zmierzy się z większymi niż w rzeczywistości "trudnościami" i "większymi ograniczeniami". Jak mu poszło?

 

- Mamy bardzo szybkiego polskiego kierowcę Marcina Skrzypczaka. To on zacznie wyścig, a potem w zależności, jak rozwinie się sytuacja, będziemy się zmieniać - przekazał jeszcze przed startem Kubica.

 

Podczas wirtualnego wyścigu mogą przydarzyć się wypadki. Wówczas auto samo się nie naprawi. - Uszkodzonym pojazdem musimy zjechać do boksu, albo dojechać nim do mety - opisał gość Polsat News i w pewien sposób przewidział swoją sytuację. W samej końcówce Kubica wjechał na tarkę i wypadł z toru. Nie miał to na szczęście większego znaczenia.

 

ZOBACZ: Turystyka po koronawirusie. Czy bilety lotnicze znacznie zdrożeją? "Zmieści się mniej pasażerów"

 

Kubica żartobliwie przyznał, że "największym rywalem naszego zespołu" będzie... on sam. - Muszę się przyznać, że będę jechał przez co najmniej dwie godziny, a jeszcze nie udało mi się przejechać godziny bez żadnego obrotu - mówił.

 

Ostatecznie zespół Roberta Kubicy zajął trzecie miejsce w pierwszej odsłonie sezonu. To jednak nie koniec zmagań - kolejne odbędą się na torach Silverstone, Catalunya i Circuit of the Americas. 

 

"Każda dyscyplina sportowa ma swój odpowiednik na komputer lub konsolę"

 

Zdaniem Radosława Nałęcza, redaktora naczelnego Polsat Games, pandemia koronawirusa sprawiła, że wiele osób kojarzonych z tradycyjnym sportem zainteresowała się jego wirtualną odmianą.

 

- Obowiązek spędzania czasu w domu, odwołanie imprez masowych oraz turniejów sportowych zmusiło do poszukiwań alternatywnych rozwiązań. Wiedzieliśmy, że wielu sportowców np. piłkarzy gra w gry lub się na nich wychowała, ale dopiero teraz zawodnicy mają szansę sprawdzić się na e-sportowych arenach - stwierdził.

 

Radosław Nałęcz dodał, że "właściwie każda dyscyplina sportowa od piłki nożnej, koszykówki aż po darta czy szachy ma swój odpowiednik na komputer lub konsolę". - Dlatego inicjatywy organizowania e-sportowych eventów z udziałem znanych sportowców to była kwestia czasu - uznał.

 

Dodał, że obserwowanie e-sportowej rywalizacji może być równie emocjonujące, co śledzenie "tradycyjnych" rozgrywek. - Warto się o tym przekonać, włączając Polsat Games - zachęcił. 

wka/ml/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie