Ojciec oblał benzyną rodzinę siedzącą w aucie. Zginął wraz z trojgiem dzieci
W pożarze auta zginęli były rugbysta i troje jego dzieci w wieku 3, 4 i 6 lat. Ich matka zdołała wydostać się z płonącego auta krzycząc "oblał mnie benzyną". Kobieta została ciężko ranna, lekarze nie zdołali uratować jej życia. O tym, że auto mogło zostać celowo podpalone, donoszą australijskie media. Ogień wybuchł w środę rano w samochodzie na przedmieściach Brisbane we wschodniej Australii.
Jak podają australijskie media, ofiary to ojciec i trójka jego dzieci. Cytowani świadkowie wspominają o kilku silnych eksplozjach, których dźwięk przypominał wybuch butli z gazem. Okoliczni mieszkańcy i przybyłe na miejsce służby ratunkowe zastali samochód całkowicie zajęty przez płomienie, nie byli w stanie pomóc czwórce uwięzionych w nim osób.
Jeden ze świadków ruszył na pomoc. Ma poparzoną twarz
Dziennik "The Australian" przytacza wypowiedź świadka zdarzenia, który widział jak z płonącego samochodu wyskoczyła kobieta krzycząca "on oblał mnie benzyną". Według publicznej telewizji SBS była to 31-letnia żona i matka ofiar. Doznała rozległych poparzeń i trafiła do szpitala w stanie krytycznym. Po kilku godzinach służby poinformowały, że kobieta zmarła.
Ratownicy medyczni udzielili także pomocy przechodniowi, który próbował ratować ludzi w płonącym samochodzie. Ma on poparzoną twarz i został przewieziony do szpitala.
ZOBACZ: Makabryczne odkrycie w Niemczech. Zwłoki trzech osób w domku jednorodzinnym
Media spekulują, że tragedia mogła być spowodowana problemami rodzinnymi pary, która od niedawna żyła w separacji i spierała się o prawa do opieki nad dziećmi. 42-latek to były zawodnik drużyny New Zealand Warrior (z australijskiej ligi rugby - National Rugby League).
"Jedno z najbardziej przerażających wydarzeń jakie widziałem"
Nie jest na razie jasne, co było przyczyną śmierci mężczyzny. Australijskie media informują, że jego ciało znajdowało się na zewnątrz auta i miało na sobie ślady dźgnięć po nożu. Również świadkowie zdarzenia informują, że widzieli w dłoni mężczyzny nóż, miał on również odpędzać nim osoby, który usiłowały gasić stojącej w ogniu auto.
Władze na razie nie potwierdziły tej wersji.
- Nie ustalono jeszcze jak doszło do tego pożaru, więc dla nas nazywanie tego samobójstwem rozszerzonym lub tragicznym wypadkiem jest na tym etapie niewłaściwe - powiedział dziennikarzom Mark Thompson z lokalnej policji. - To jedno z najbardziej przerażających wydarzeń jakie widziałem - dodał.
Czytaj więcej