MZK zaapelowały, by pasażerowie szli do pracy o innej porze. Bo nie ma jak ich dowieźć

Polska
MZK zaapelowały, by pasażerowie szli do pracy o innej porze. Bo nie ma jak ich dowieźć
Polsat News
MZK w Starachowicach tłumaczy, że ma za mało taboru, aby realizować co pół godziny kursy w tym samym kierunku

Zarządzający komunikacją miejską w Starachowicach (woj. świętokrzyskie) alarmują: nie możemy ułożyć rozkładu jazdy tak, aby każdy dojechał na czas do pracy. Zaapelowali więc, by firmy tak ustaliły godziny pracowniczych zmian, aby wszyscy zatrudnieni mogli skorzystać z jednego kursu. - Byłoby to wyjście naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców - powiedział polsatnews.pl Marcin Pocheć, prezes MZK.

Starachowicki miejski przewoźnik wprowadził od 1 lutego nowy rozkład jazdy. Wzmocnił w nim cztery najważniejsze linie, a jednocześnie ograniczył kursowanie autobusów na przedmieściach.

 

"W ten sposób chcemy zmniejszyć wydatki na linie, które jeżdżąc bez pasażerów lub z pojedynczymi osobami generują straty" - uzasadniono.

 

Pustki w autobusach, bo pasażerowie zaczynają pracę o różnych godzinach

 

Miejski Zakład Komunikacyjny wytłumaczył, że są rejony miasta, w których większość firm zaczyna pracę o godz. 6:30. Jednak część pracowników musi rozpocząć zmianę pół godziny wcześniej. 

 

ZOBACZ: Dworzec bez autobusów. Budowlane absurdy za publiczne pieniądze

 

– Przy takiej liczebności taboru i kierowców, jaką mamy, nie jesteśmy w stanie dowozić na obie te godziny – powiedział polsatnews.pl Marcin Pocheć, prezes zarządu MZK. 

 

Przypomniał, że podatnicy dokładają się do komunikacji miejskiej, dlatego nie chce, by po ulicach miasta jeździły niemal puste autobusy. A gdy ktoś rozpoczyna pracę o godz. 6:00, niechętnie skorzysta z autobusu, który w pobliżu jego firmy zjawia się pół godziny później.

 

Pocheć zaapelował więc, by przedsiębiorstwa ujednoliciły godziny rozpoczynania pracy. - Każdy z pracodawców teoretycznie może zapytać załogi: "może lepiej byłoby zacząć o 6:30?" – stwierdził Pocheć. 

 

"Wyjście naprzeciw oczekiwaniom pracowników"

 

– To i tak nie są kursy, z których korzysta 60 osób. Do jednego zakładu jedzie dwóch pasażerów, do innego pięć. Do największego pracodawcy w mieście jeździ około osiemnastu – wyliczył prezes.

 

ZOBACZ: "Niedziałające windy, uciekające autobusy". Osoba na wózku "przeprawiała się" przez Warszawę

 

Pocheć podkreślił, że MZK zapewni dowóz ze wszystkich punktów miasta, gdy zmiany w zakładach rozpoczną się o tych samych porach. Jednak na razie ani jedno przedsiębiorstwo nie odpowiedziało na apel.

 

– Jeżeli pracodawcy rozważą tę prośbę, byłoby to wyjście naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców – uznał. 

 

MZK: na tym rozwiązaniu skorzystają mieszkańcy i środowisko

 

Prezes przypomniał, że ujednolicenie godzin rozpoczynania pracy przyniosłoby też ekologiczne korzyści.

 

- Takie rozwiązanie spowoduje większe napełnienie autobusów, a jednocześnie zmniejszy ruch pojazdów osobowych. Wymierne korzyści odczują mieszkańcy i pracodawcy, będzie to również korzyść dla środowiska – powiedział polsatnews.pl Pocheć. 

wka/luq/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie